W polskim świecie kryptowalut nastąpił zwrot, którego niewielu się spodziewało. Decyzja podjęta w Pałacu Prezydenckim wywołała falę komentarzy wśród inwestorów i przedsiębiorców działających w branży cyfrowych aktywów. Chodzi o przepisy, które miały wejść w życie już wkrótce i całkowicie przebudować krajobraz rynku krypto w Polsce. Co się stało i jakie będą tego konsekwencje?
- Prezydent mówi stanowcze „nie" nowej ustawie
- Wyłączanie stron internetowych "jednym kliknięciem"?
- Polska ustawa jak księga przepisów kulinarnych?
- Opłaty, które zabijają innowacje?
- Rozporządzenie MiCA i zmarnowane dwa lata
- Dotrzymywanie obietnic wyborczych?
- Co dalej z ustawą i rynkiem kryptowalut?
Prezydent mówi stanowcze „nie" nowej ustawie
Pierwszego grudnia 2025 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Karol Nawrocki podjął decyzję o zawetowaniu ustawy o rynku kryptoaktywów. Dokument przyjęty przez Sejm 7 listopada tego roku miał stanowić polską odpowiedź na unijne rozporządzenie MiCA, które reguluje rynek kryptowalut w całej Unii Europejskiej. Zamiast podpisu pod ustawą, Prezydent skorzystał ze swojej konstytucyjnej prerogatywy i odmówił jej podpisania, kierując ją z powrotem do parlamentu.
Jak podkreślił rzecznik Prezydenta, głowa państwa korzysta z prawa weta tylko wtedy, gdy przepisy realnie zagrażają wolnościom obywateli, ich majątkowi lub stabilności państwa. W przypadku ustawy o rynku kryptoaktywów Prezydent uznał, że wszystkie te trzy warunki zostały spełnione jednocześnie. To mocne słowa, które Kancelaria dokładniej wyjaśnienia w swoim komunikacie.
Wyłączanie stron internetowych "jednym kliknięciem"?
Pierwszym i chyba najbardziej kontrowersyjnym elementem zawetowanej ustawy była możliwość blokowania przez rząd stron internetowych firm działających na rynku kryptowalut. Przepisy przewidywały mechanizm, który krytycy określili jako wyłączanie domen jednym kliknięciem. Oznacza to, że organy państwowe mogłyby w stosunkowo prosty sposób zablokować dostęp do serwisów oferujących usługi związane z kryptoaktywami.
Problem polega na tym, że gdy rząd wyłącza stronę giełdy kryptowalutowej lub portfela cyfrowego, użytkownicy tracą dostęp do swoich środków. Wyobraźmy sobie sytuację, w której inwestor przechowuje znaczną część swoich oszczędności w kryptowalutach na platformie, która z dnia na dzień zostaje zablokowana. Nie może sprzedać swoich aktywów, nie może ich wypłacić, nie może nawet sprawdzić stanu swojego konta. Taki scenariusz mógłby dotknąć tysiące lub nawet setki tysięcy Polaków. Takim ryzykiem Kancelaria uzasadnia weto Prezydenta. Prezydent zwrócił uwagę, że przepisy dotyczące blokowania domen są nieprzejrzyste i mogą prowadzić do nadużyć. Brak jasnych kryteriów i procedur odwoławczych sprawia, że obywatele mogliby zostać pozbawieni dostępu do swojego majątku bez wystarczających gwarancji procesowych. W większości państw Unii Europejskiej stosuje się znacznie łagodniejsze rozwiązania. Zamiast blokować całe serwisy, organy nadzoru publikują listy ostrzeżeń, które informują konsumentów o potencjalnych zagrożeniach, nie odbierając im jednocześnie możliwości korzystania z wybranych platform.
Polska ustawa jak księga przepisów kulinarnych?
Drugi zarzut Prezydenta dotyczy rozmiaru przyjętej regulacji i wynikającego z tego braku przejrzystości. Polska ustawa o rynku kryptoaktywów liczy ponad sto stron. Dla porównania, analogiczne przepisy wprowadzone w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech mieszczą się na kilku lub kilkunastu stronach. Ta dysproporcja nie wynika z tego, że polski rynek jest bardziej skomplikowany lub wymaga szczególnego traktowania. Wynika raczej z tendencji do nadregulacji, która od lat stanowi bolączkę polskiego systemu prawnego.
Nadmiar przepisów to nie tylko problem akademicki czy teoretyczny. Ma on bardzo praktyczne konsekwencje dla przedsiębiorców i całej gospodarki. Firmy działające w branży kryptoaktywów muszą zatrudniać prawników i specjalistów od compliance, którzy będą w stanie przebrnąć przez setki stron regulacji. Dla dużych międzynarodowych korporacji nie stanowi to większego problemu, ponieważ dysponują odpowiednimi zasobami. Jednak dla małych polskich firm i startupów koszty dostosowania się do tak rozbudowanych wymogów mogą okazać się nie do udźwignięcia. Prezydent wprost ostrzegł, że nadregulacja to prosta droga do wypychania firm za granicę. Zamiast tworzyć warunki, w których polskie przedsiębiorstwa mogą rozwijać się, zarabiać i płacić podatki w kraju, skomplikowane przepisy zachęcają je do przenoszenia działalności do Czech, na Litwę, na Maltę lub do innych państw, które oferują bardziej przyjazne otoczenie regulacyjne. To klasyczny przykład sytuacji, w której próba ścisłej kontroli rynku prowadzi do jego ucieczki poza granice kraju. A przynajmniej, taki argument podaje Kancelaria Prezydenta RP jako drugi powód zawetowania nowej ustawy.
Opłaty, które zabijają innowacje?
Trzecim powodem weta są opłaty nadzorcze przewidziane w ustawie. Zostały one ustalone na poziomie, który zdaniem Prezydenta uniemożliwi rozwój małym firmom i startupom. Wysokie opłaty za licencje, za nadzór, za różnego rodzaju pozwolenia i zgody tworzą barierę wejścia na rynek, której młode i innowacyjne przedsiębiorstwa nie są w stanie pokonać. Paradoksalnie zaś, takie rozwiązanie faworyzuje podmioty, którym ustawa teoretycznie miała stawiać wymagania. Zagraniczne korporacje i duże banki, które dysponują ogromnymi budżetami, bez problemu uiszczą nawet wysokie opłaty. Dla nich będzie to niewielki ułamek kosztów operacyjnych. Natomiast polscy przedsiębiorcy, którzy chcieliby zbudować własne rozwiązania w obszarze kryptoaktywów, zostaną zepchnięci na margines lub zmuszeni do rezygnacji z planów biznesowych.
Prezydent określił to jako odwrócenie logiki i zabicie konkurencyjnego rynku. Zamiast wspierać rodzimą przedsiębiorczość i innowacyjność, ustawa przekazywałaby rynek w ręce największych graczy, często zagranicznych. To poważne zagrożenie nie tylko dla konkurencji, ale dla całego ekosystemu innowacji w Polsce. Branża kryptoaktywów jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin technologii finansowych. Zamknięcie przed polskimi firmami możliwości uczestniczenia w tym rozwoju oznaczałoby utratę szansy, która może się nie powtórzyć. Tak Prezydent Karol Nawrocki uzasadniał trzeci powód odmowy podpisania ustawy.
Rozporządzenie MiCA i zmarnowane dwa lata
Kontekstem dla całej sytuacji jest unijne rozporządzenie MiCA, czyli Markets in Crypto-Assets Regulation. To kompleksowy akt prawny Unii Europejskiej, który ustanawia ramy regulacyjne dla rynku kryptoaktywów we wszystkich państwach członkowskich. Polska, jako członek UE, jest zobowiązana do wdrożenia przepisów umożliwiających stosowanie tego rozporządzenia. Rząd miał dwa lata na przygotowanie odpowiedniej ustawy. Wydaje się, że to wystarczająco dużo czasu, by opracować przemyślane, wyważone i proporcjonalne regulacje. Tymczasem, jak określił to rzecznik Prezydenta, powstał bubel prawny, który uderza w Polaków i polskie firmy. Zamiast wziąć przykład z innych państw europejskich, które wdrożyły MiCA w sposób prosty i przejrzysty, polski ustawodawca stworzył regulację nadmiernie rozbudowaną i restrykcyjną.
Warto podkreślić, iż Prezydent twierdzi, że nie kwestionuje samej potrzeby regulacji rynku kryptoaktywów. Wręcz przeciwnie, w komunikacie wyraźnie zaznaczono, że regulacja jest konieczna. Rynek kryptowalut, podobnie jak każdy rynek finansowy, wymaga zasad, które chronią konsumentów, zapobiegają praniu pieniędzy i zapewniają stabilność systemu. Problem nie leży w samym fakcie regulowania, ale w sposobie, w jaki zostało to zrobione w przypadku zawetowanej ustawy - w ocenie Prezydenta i jego administracji.
Dotrzymywanie obietnic wyborczych?
Decyzja o wecie ma również wymiar polityczny. Prezydent Karol Nawrocki podczas kampanii wyborczej wielokrotnie podkreślał, że nie pozwoli na wprowadzenie przepisów ograniczających wolność inwestowania w nowoczesne aktywa. Weto wobec ustawy o rynku kryptoaktywów tłumaczyć też można realizacją tej obietnicy.
Dla milionów Polaków, którzy inwestują w kryptowaluty lub rozważają taką inwestycję, ma to konkretne znaczenie. Prezydent daje sygnał, że stoi po stronie obywateli i nie zgodzi się na przepisy, które mogłyby narazić ich majątek na ryzyko lub ograniczyć ich swobodę gospodarczą. To ważny przekaz w czasach, gdy cyfrowe aktywa stają się coraz bardziej powszechnym elementem portfeli inwestycyjnych zwykłych ludzi. Z drugiej strony, rynek kryptowalut pozostanie niedoregulowany, bowiem brakuje przepisów w pełni dostosowanych do tego rodzaju działalności, która nie podpada pod przepisy o nadzorze rynków finansowych, a operatorzy kryptowalut działają bez zezwoleń i nadzoru ze strony Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).
Jednocześnie rzecznik Prezydenta zaznaczył, że decyzja o wecie była konieczna i została podjęta odpowiedzialnie. Prezydent ma bronić bezpieczeństwa ekonomicznego Polaków, nawet jeśli oznacza to konflikt z parlamentem i konieczność odesłania ustawy do ponownego rozpatrzenia. To stanowcza deklaracja, która wyznacza kierunek dalszych działań głowy państwa w obszarze regulacji finansowych.
Co dalej z ustawą i rynkiem kryptowalut?
Weto prezydenckie nie oznacza końca procesu legislacyjnego. Ustawa wraca do Sejmu, który może teoretycznie odrzucić weto większością trzech piątych głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jeśli taka większość zostanie osiągnięta, ustawa wejdzie w życie mimo sprzeciwu Prezydenta. Scenariusz taki wydaje się jednak niezbyt prawdopodobny. Jeśli jednak Sejm nie zdoła zebrać wymaganej większości, ustawa upada definitywnie.
Prezes Rady Ministrów Donald Tusk już zapowiedział "powrót ustawy do parlamentu" i konieczność uregulowania funkcjonowania kryptowalut i ich operatorów ustawowo, choćby po to, aby wyeliminować wykorzystywanie walut krypto na czarnym rynku, do prania pieniędzy i w nielegalnej działalności.
W praktyce oznacza to wszystko, że los regulacji rynku kryptoaktywów w Polsce pozostaje niepewny. Możliwe są różne scenariusze, od przeforsowania obecnej wersji ustawy, przez gruntowną nowelizację projektu uwzględniającą zastrzeżenia Prezydenta i przejście ścieżki legislacyjnej, aż po opracowanie zupełnie nowego projektu. Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia, jedno jest pewne. Debata o tym, jak regulować rynek kryptowalut w Polsce, wchodzi w nową fazę.
Dla inwestorów i przedsiębiorców działających w branży kryptoaktywów nadchodzące tygodnie i miesiące będą czasem uważnej obserwacji dalszych ruchów polityków. Od decyzji polityków zależy, czy Polska stanie się przyjaznym miejscem dla innowacji w obszarze cyfrowych finansów, czy też firmy i kapitał będą szukać lepszych warunków za granicą. Stawka jest wysoka, a weto Prezydenta pokazuje, że nie wszyscy są gotowi zaakceptować regulacje za wszelką cenę.