Ostatni dzwonek pobrzmiewał do końca czerwca, ale nie wszyscy zdążyli. To wtedy skończył czas na to, żeby rozliczyć się z pomocy, która zapewniała zamrożone stawki za prąd. Kto termin przegapił, zapłaci, i to słono. Spóźnialscy muszą zwrócić pieniądze. Szacuje się, że mogą to być kwoty sięgające nawet 50 tys. złotych nie licząc odsetek.
- Jak to jest z tymi cenami prądu w Polsce?
- Będą nowe taryfy
- Co z przedsiębiorcami?
- Co z tymi, którzy tego nie zrobili? Trzeba oddać nawet 50 tys. zł i więcej
- Nie reagowali na przypomnienia
Jak to jest z tymi cenami prądu w Polsce?
Przypomnijmy, że po wybuchu wojny na Ukrainie, która skutkowała ograniczeniem sprowadzania surowców z Rosji, rząd wprowadził maksymalne ceny za energię elektryczną. Ten limit w 2022 roku wynosił 693 złote za megawatogodzinę. W roku 2024 stawka została obniżona do 500 złotych dla gospodarstw domowych.
Będą nowe taryfy
Ponieważ hurtowe ceny prądu poszły w dół, otworzyło do drogę do niższych taryf. Wedle zapowiedzi wiceszefa resortu klimatu Miłosza Motyki, po wygaśnięciu obecnie obowiązującej ceny maksymalnej, odbiorcy indywidualni mogą liczyć na niższe stawki od października 2025 roku. Nowe taryfy mają być znacząco mniejsze od obecnej średniej, która wynosi 622,8 złotych za megawatogodzinę.
Co z przedsiębiorcami?
Ci mikro, mali i średni w drugiej połowie 2024 roku korzystali z maksymalnej ceny prądu wynoszącej 693 złotych za megawatogodzinę. Ale ta ulga nie była „za darmo”. By ją utrzymać, do końca czerwca przedsiębiorcy musieli złożyć u swojego sprzedawcy energii stosowne oświadczenie. Dopełnienie tego obowiązku było konieczne, bo cena maksymalna została uznana za pomoc de minimis czyli formę wsparcia finansowego udzielaną przez państwo. To dlatego właściciele firm musieli to potwierdzić w oficjalnej deklaracji. Mieli na to czas do końca czerwca.
Co z tymi, którzy tego nie zrobili? Trzeba oddać nawet 50 tys. zł i więcej
Spóźnialscy słono dopłacą do prądu. Kilkanaście tysięcy małych i średnich firm musi zwrócić pieniądze z pomocy publicznej, czyli mrożenia cen energii - napisała „Rzeczpospolita”. Wedle szacunków sprzedawców energii to mogą być duże kwoty, sięgające nawet 50 tys. zł lub więcej, nie licząc odsetek.
Jak wynika z informacji przekazanych dziennikowi przez największych sprzedawców prądu takich jak PGE Obrót, Energa Obrót, Tauron i Enea, z obowiązku rozliczenia pomocy publicznej wywiązało się 90 procent firm.
Nie reagowali na przypomnienia
Setki firm nie zareagowały na te przypomnienia i teraz dostają rachunek, który może zrujnować budżet. Wina? Brak wiedzy, kolejny chaos terminowy czy brak kontroli księgowej?