4806 zł brutto. Tyle od stycznia ma wynosić płaca minimalna w Polsce. „Dużo czy mało?” – pytanie wydaje się retoryczne. Bo choć to o 140 zł więcej niż obecnie, nikt nie ma wątpliwości: tej podwyżki nie da się nazwać ani odważną, ani satysfakcjonującą. Nie takiego ruchu oczekiwali związkowcy. Nie takiej decyzji chcieli pracodawcy.
- Resort chciał więcej, rząd daje mniej
- „Nie wystarczy mrozić płacy minimalnej”
- Pracodawcy też niezadowoleni, ale z innego powodu
- Kompromis? Nie tym razem
Resort chciał więcej, rząd daje mniej
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pierwotnie optowało za stawką 5020 zł brutto. To oznaczałoby wzrost o 7,6 procent. W propozycji, która trafiła do Dziennika Ustaw, liczby wyglądają już skromniej – 4806 zł, czyli zaledwie 3 procent więcej niż dziś. Związkowcy byli bliżej ministerialnej wersji: chcieli 5015 zł. Rząd postawił na własny rachunek.
„Nie wystarczy mrozić płacy minimalnej”
– 140 złotych brutto podwyżki jest bardzo smutną wiadomością dla tysięcy Polaków – mówił Grzegorz Sikora, dyrektor Forum Związków Zawodowych, w rozmowie z PulsHR.pl.
– Nie wystarczy mrozić płacy minimalnej, żeby firmy odzyskały tlen i zaczęły inwestować. Nie będziemy konkurencyjni dlatego, że oszczędzamy na najsłabszych. I na tym właśnie polega absurd tej dyskusji – dodawał.
Związkowcy nie kryją rozczarowania. Ich zdaniem rządowa propozycja to raczej rachunek za inflację niż realna pomoc. – Można dyskutować o wysokości minimalnego wynagrodzenia całymi tygodniami, tylko nie wmawiajmy opinii publicznej, że ta podwyżka to antidotum i symbol dalekowzroczności resortu finansów – podkreślał Sikora.
Pracodawcy też niezadowoleni, ale z innego powodu
Po drugiej stronie stołu było równie dużo emocji, choć o odwrotnym wektorze. – Nie jesteśmy zachwyceni wysokością podwyżki płacy minimalnej w przyszłym roku. Jest za wysoka – mówił prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem pracodawców bardziej racjonalne byłoby utrzymanie minimalnej pensji na poziomie 50 procent przeciętnego wynagrodzenia. – Proponowaliśmy, aby wzrost płacy minimalnej opierał się o wskaźnik wynikający z obowiązującej ustawy, czyli nie przekroczył 50 zł – podkreślał Męcina.
Profesor zwracał też uwagę, że więcej przestrzeni do rozmów widzi przy wynagrodzeniach w budżetówce. Choć przeciętna płaca w państwowej sferze to dziś około 9 tys. zł, to wielu urzędników, nauczycieli czy pracowników administracji terenowej zarabia znacznie mniej. – Wzrost płac w budżetówce w 2026 roku powinien być wyższy niż prognozowana inflacja – dodał ekspert.
Kompromis? Nie tym razem
Rada Dialogu Społecznego próbowała znaleźć wspólne rozwiązanie. Bez skutku. Związkowcy obstawali przy 5015 zł, pracodawcy – przy 50 zł podwyżki. Rząd miał czas do 15 września. I dotrzymał go, ale decyzję podjął sam. Rozporządzenie opublikowano w Dzienniku Ustaw.