To już lawina zwolnień lekarskich z kodem „C”. Co kryje się pod tym oznaczeniem? To niezdolność do pracy z powodu nadużycia alkoholu. Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że tylko w pierwszych trzech kwartałach tego roku pracownicy spędzili na takich L-4 już blisko 77 tysięcy dni. Te niepokojące statystyki zmuszają do zadania pytania: co tak naprawdę dzieje się w polskich firmach i w życiu pracowników?
- Lawinowy wzrost zwolnień z kodem C
- Rosną liczby, rośnie świadomość? Eksperci studzą emocje
- Koszty dla pracodawców, ryzyko dla pracowników
- Chroniczne L4 – sygnał problemu, a nie „incydentu”
- Tysiące dni absencji to realne straty dla rynku pracy
- Jaka jest prawda o L4 z powodu nadużywania alkoholu
- Jak długo trwają zwolnienia? Statystyki mówią same za siebie
- Tylko incydent czy wierzchołek góry lodowej?
- Kto najczęściej trafia na L4 z powodu alkoholu? Dominują czterdziestolatkowie
- Presja idzie w parze z alkoholem
- Kobiety piją mniej, ale problem narasta
- Za chorobowe nie zapłacą. Dotkliwe konsekwencje dla pracowników
Lawinowy wzrost zwolnień z kodem C
Te dane są zatrważające? Tylko w pierwszych trzech kwartałach tego roku liczba zwolnień lekarskich, opatrzonych kodem C, czyli wydanych z powodu nadużycia alkoholu wyniosła 7,6 tysięcy – wynika z danych udostępnionych przez ZUS. To o 6,9 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2024 roku, kiedy takich przypadków było 7,1 tys. Uwzględniając podział na województwa, od stycznia do września najwięcej tego rodzaju L4 dotyczyło mazowieckiego – ponad 1 tys. (13,1 proc. wszystkich w Polsce), wielkopolskiego – 854 (11,2 proc.), a także śląskiego – 840 (11 proc.).
Rosną liczby, rośnie świadomość? Eksperci studzą emocje
Zdaniem Michała Murgrabiego z platformy ePsycholodzy.pl, wzrost rok do roku o niespełna 7 proc. nie jest jeszcze alarmujący. Jednak stanowi wyraźny sygnał ostrzegawczy, że problem ten wciąż realnie istnieje i nie ulega osłabieniu.
– To raczej wskaźnik utrzymującego się zjawiska niż nagłego kryzysu. Jednocześnie te dane mogą świadczyć o rosnącej świadomości społecznej i większej otwartości, zarówno po stronie lekarzy, jak i pracowników, na rzetelne zgłaszanie rzeczywistych przyczyn niezdolności do pracy – komentuje psycholog.
Koszty dla pracodawców, ryzyko dla pracowników
Chory pracownik nie powinien świadczyć pracy, o czym przekonuje radca prawny Szymon Witkowski, pełnomocnik zarządu Pracodawców RP ds. dialogu społecznego. Ekspert zaznacza, że w przypadku alkoholu może dotyczyć to choćby względów bezpieczeństwa samego pracownika i osób trzecich. Jednocześnie trzeba pamiętać, że zwolnienie to problem z organizacją pracy, koniecznością znalezienia zastępstwa czy też bezpośredni koszt finansowy dla pracodawcy.
Chroniczne L4 – sygnał problemu, a nie „incydentu”
– W części przypadków mamy do czynienia z powtarzającymi się zwolnieniami. To wskazuje na głębszy, chroniczny charakter problemu wymagający wsparcia terapeutycznego i profilaktyki, a nie wyłącznie interwencji administracyjnych – wskazuje Michał Pajdak, wykładowca akademicki i ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.– Dane z ZUS pokazują więc nie tylko skalę absencji. Obrazują też stopniową zmianę kultury podejścia do uzależnień – od tabu i unikania tematu do coraz większej gotowości, by mierzyć się z nim otwarcie – dodaje specjalista.
Tysiące dni absencji to realne straty dla rynku pracy
W pierwszych trzech kwartałach liczba dni absencji chorobowej spowodowanych nadużyciem tytułu wyniosła 76,9 tys. To o 4,2 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 73,8 tys. Pajdak podkreśla, że problem ten wciąż realnie wpływa na rynek pracy i kondycję firm. To sygnał, że alkohol nadal ogranicza produktywność i stabilność zatrudnienia. Choć mowa o niewielkim odsetku wszystkich zwolnień, skumulowany efekt gospodarczy jest zauważalny: utrata tysięcy dni pracy, konieczność organizowania zastępstw, przeciążenie pozostałych pracowników i koszty dla firm. W dłuższej perspektywie – spadek efektywności i morale zespołów.
Jaka jest prawda o L4 z powodu nadużywania alkoholu
– Liczba zaświadczeń lekarskich z kodem C jest wyższa każdego roku. W ciągu trzech kwartałów to było blisko 77 tys. dni absencji, co wciąż stanowi niewielką część wszystkich zwolnień. Przykładowo, w 2024 roku pracownicy skorzystali z 290 milionów dni zwolnienia lekarskiego, zarówno z powodu własnej choroby, jak i opieki nad bliską osobą. Przypuszczalnie wciąż bardzo wiele osób otrzymuje zwykłe zaświadczenie, zamiast to z kodem C. Lekarze nie zawsze mają możliwość ustalenia, że choroba spowodowana jest alkoholem – mówi mec. Szymon Witkowski.
Jak długo trwają zwolnienia? Statystyki mówią same za siebie
Z analizy danych wynika również, że najwięcej zaświadczeń lekarskich – 2,7 tys. dotyczyło absencji wynoszącej 1-5 dni (35 proc. ogółu liczby ww. zaświadczeń). Z kolei 2,1 tys. było na 6-10 dni (27,3 proc.), a 2,1 tys. – na 11-20 dni (27,3 proc.). Następnie mamy 576 zaświadczeń o długości absencji 21-30 dni (7,5%), 124 na 34 dni i więcej (1,6 proc.) oraz 90 na 31-33 dni (1,2 proc.).
Tylko incydent czy wierzchołek góry lodowej?
– Najwięcej zwolnień lekarskich dotyczy krótkotrwałych chorób i jest to całkowicie zrozumiałe. Tendencję widać również w przypadku zaświadczeń z kodem C. Ponad jedna trzecia z nich dotyczy absencji od 1 do 5 dni, co można interpretować jako chwilową niedyspozycyjność. Jednak nie każde zwolnienie z tego tytułu wynika z jednorazowych sytuacji. Alkohol może być przecież przyczyną poważnych chorób, w tym przewlekłych – podkreśla ekspert Pracodawców RP.
Kto najczęściej trafia na L4 z powodu alkoholu? Dominują czterdziestolatkowie
Jeśli prześledzić na dane za trzy kwartały 2025 roku, widać, że najwięcej L4 z kodem Clekarskich – 1,4 tys. – wystawiono tym w wieku 40-44 lat (18,1 proc. wszystkich zaświadczeń). Dalej widzimy przedstawicieli grupy w przedziale 35-39 lat – 1,2 tys. zaświadczeń (15,4 proc.) i 45-49 lat – również 1,2 tys. zaświadczeń (15,4 proc.). Na końcu zestawienia znajdują się osoby w wieku 19 lat i młodsze – 33 (0,4 proc.), a także w wieku 65 lat i starsze – 75 (1 proc.).
Presja idzie w parze z alkoholem
– Największy odsetek tego typu przypadków dotyczy ludzi w wieku 35–49 lat, czyli grupy będącej w szczycie aktywności zawodowej i społecznej. To osoby najbardziej obciążone obowiązkami, zarówno zawodowymi, jak i rodzinnymi. To, w połączeniu z presją, stresem i często siedzącym trybem życia, sprzyja sięganiu po alkohol jako formę odreagowania – analizuje Michał Murgrabia.– To nie jest przypadek, iż właśnie ta grupa wiekowa dominuje w statystykach. Ryzyko zachowań kompensacyjnych jest tu szczególnie wysokie – dodaje.
Jak to wygląda w podziale na płeć? W pierwszych trzech kwartałach tego roku 5,9 tys. zaświadczeń wystawiono mężczyznom (77,6 proc.), a 1,7 tys. kobietom (22,4 proc.). W analogicznym okresie 2024 roku było to odpowiednio 5,6 tys. (77,7 proc.) oraz 1,6 tys. (22,3 proc.).
Kobiety piją mniej, ale problem narasta
– Kobiety biologicznie gorzej tolerują alkohol, a jego skutki zdrowotne mogą pojawiać się szybciej niż u mężczyzn. To sprawia, że nawet przy mniejszej liczbie przypadków konsekwencje bywają bardziej dotkliwe. Choć procentowo udział pań jest relatywnie niewielki, nie należy go lekceważyć. To raczej sygnał, że problem nadużywania alkoholu przestaje być wyłącznie męską domeną i coraz częściej dotyczy także kobiet, zwłaszcza aktywnych zawodowo, narażonych na stres i przeciążenie – podsumowuje Michał Murgrabia.
Za chorobowe nie zapłacą. Dotkliwe konsekwencje dla pracowników
L4 z kodem C wiążą się z poważnymi konsekwencjami dla pracowników. Przez pierwsze 5 dni zwolnienia nie przysługuje ani wynagrodzenie, ani zasiłek chorobowy. Kod C jest widoczny dla pracodawcy, który zna przyczynę absencji, co może wpływać na relacje zawodowe i ocenę pracownika. Dodatkowo zwolnienia te są szczególnie monitorowane przez ZUS, który analizuje zarówno ich liczbę, jak i przyczyny wystawiania.