Klamka zapadła. Sejm przyklepał poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o podatku od spadków i darowizn. Cel? Chodzi o wyrwanie ludzi z biurokratycznego labiryntu, gdzie co miesiąc trzeba przynosić te same papiery. Teraz piłka jest po stronie prezydenta.
- Podatki, spadki i urzędowe absurdy
- Jedno zgłoszenie zamiast miesięcznego rytuału
- Ułatwienia dla żyjących, porządki po zmarłych
- Dobra zmiana
Podatki, spadki i urzędowe absurdy
Jeszcze do niedawna, nawet jeśli ktoś dostał mieszkanie po babci czy działkę od ojca, a potem chciał to sprzedać albo obciążyć hipoteką — musiał najpierw pobiec po papier od fiskusa. Taki dokument miał potwierdzać, że wszystko jest w porządku z podatkiem: zapłacony, przedawniony albo że w ogóle nie trzeba płacić. Bez tego – notariusz rozkładał ręce.
Teraz to się zmieni. Ustawa wprowadza zdroworozsądkowy porządek: jeśli spadek czy darowizna pochodzi od najbliższej rodziny i została odpowiednio zgłoszona, to nie będzie trzeba biegać po dodatkowe zaświadczenia.
Jedno zgłoszenie zamiast miesięcznego rytuału
Nowelizacja wprowadza też rewolucję w prywatnych rentach – czyli umowach, w których ktoś regularnie przekazuje drugiej osobie pieniądze. Dotychczas każda taka wypłata to była oddzielna deklaracja podatkowa – zarówno dla dającego, jak i otrzymującego. Co miesiąc. Teraz wystarczy raz. Jeden papier, jedna opłata, koniec absurdów.
Ułatwienia dla żyjących, porządki po zmarłych
Ale uwaga – zwolnienie z zaświadczenia nie oznacza pełnej wolności. Nadal trzeba pamiętać o zgłoszeniu darowizny lub spadku do urzędu skarbowego – w terminie 6 miesięcy. Inaczej nici ze zwolnienia i może się okazać, że fiskus wróci po swoje – z odsetkami.
Dobra zmiana
Ta dobra zmiana to pójście obywatelowi na rękę. Mniej papierów, mniej kolejek, mniej nerwów. Teraz wystarczy, żeby prezydent podpisał – i choć raz fiskus da ludziom odetchnąć.