Żyjecie razem, dzielicie mieszkanie, rachunki i śniadania w łóżku, ale bez ślubu? Możecie trafić pod lupę skarbówki. Bo dopóki nie zawiśnie w urzędzie wasz akt ślubu, każdy większy przelew między wami może być potraktowany jak darowizna. A to oznacza jedno. Podatek, który potrafi ugryźć. Nawet do 20 procent.
- Państwo nie rozumie codziennego życia?
- Bez ślubu jesteście w trzeciej podatkowej lidze
- Jakie kary grożą zakochanym bez papierka
- Prawnik nie ma złudzeń: system jest anachroniczny
- Miłość kosztuje. I to dosłownie
Miłość bez papierka? Fiskus nie czuje romantyzmu. Mieszkania bez ślubu za rodzinę nie uznaje - i kropka. Przepisy są nieubłagane, a konsekwencje mogą kosztować więcej, niż się wydaje.
Państwo nie rozumie codziennego życia?
Ewa i Michał są razem od sześciu lat. Mają wspólne konto, razem wynajmują mieszkanie, dzielą się kosztami jedzenia, opłat i Netflixa. Ślubu nie planują. Uważają, że to prywatna decyzja, nie obowiązek wobec państwa. Niedawno dowiedzieli się od znajomych, że ich codzienne przelewy mogą zostać zakwestionowane przez fiskusa.
– Zrobiliśmy podsumowanie z konta. Michał w zeszłym roku przelał mi ponad 9 tysięcy, głównie na wspólne jedzenie, raty i rachunki. Według skarbówki to może być darowizna. No ręce opadają...” – mówi Ewa.
– Gdybyśmy byli po ślubie, byłoby po sprawie. Ale nie jesteśmy, i nagle nasze wspólne życie ma wartość podatkową. 20 procent za miłość? Serio?” – dodaje Michał.
I choć dla nich to absurd, dla skarbówki – czysta logika podatkowa.
Bez ślubu jesteście w trzeciej podatkowej lidze
Ustawa o podatku od spadków i darowizn jasno określa limity i grupy podatkowe. Najwięcej mogą przekazywać sobie najbliżsi – małżonkowie, dzieci, rodzice czy rodzeństwo. Wtedy próg zwolnienia z podatku to aż 36 120 zł. Dalej są dalsi krewni – im wolno przekazać do 27 090 zł bez konsekwencji.
A partnerzy bez ślubu? Dla fiskusa są jak nieznajomi. Ich limit to zaledwie 5 733 zł w ciągu pięciu lat. Kto ten próg przekroczy, ma obowiązek zgłoszenia darowizny i zapłacenia podatku. A przecież przy wspólnym życiu to nic trudnego: paragon za wakacje, lodówkę czy nawet zaliczkę na wesele może okazać się „problemem podatkowym”.
Argument „żyjemy razem i dzielimy się kosztami” dla skarbówki nie wystarczy. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 10 października 2023 roku jasno stwierdził, że samo prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego nie wyłącza obowiązku podatkowego. Ciężar dowodu spada na tych, którzy wolą życie „na kocia łapę”
Jakie kary grożą zakochanym bez papierka
Jeśli wartość przelewów między partnerami przekroczy 5 733 zł w ciągu pięciu lat, a nie zostanie zgłoszona darowizna, fiskus może potraktować to jako unikanie obowiązku podatkowego. I wtedy wchodzi najgorszy scenariusz – sankcyjna stawka 20 procent od sumy przelewów.
W przypadku zgłoszenia darowizny, obowiązuje skala podatkowa. Przy nadwyżce do 11 833 zł trzeba zapłacić 12 procent. Gdy kwota wzrośnie do 23 665 zł – podatek to już 1 420 zł plus 16 proc. od nadwyżki. A powyżej tej kwoty – 3 313,20 zł plus 20 proc. od wszystkiego, co ponad.
Można się bronić – pokazując faktury, paragony, umowy, potwierdzenia przelewów z dopiskiem „czynsz”, „wspólne zakupy”. Ale to wymaga systematyczności i cierpliwości, których większość zakochanych nie planuje wdrażać do życia codziennego.
Prawnik nie ma złudzeń: system jest anachroniczny
Niektórzy prawnicy, tacy jak Antoni Żak, nie kryją krytycyzmu wobec obowiązujących przepisów: – System podatkowy zupełnie nie nadąża za społeczną rzeczywistością uważa Zbigniew Gorczyński. W Polsce miliony ludzi żyją w związkach nieformalnych – to nie jest już margines. Tymczasem prawo faworyzuje jedynie relacje usankcjonowane małżeństwem, ignorując wspólne gospodarstwa domowe, odpowiedzialność finansową czy wychowywanie dzieci bez ślubu.”
Żak przyznaje, że w obecnym stanie prawnym jedynym realnym zabezpieczeniem dla partnerów są: umowy cywilne, pełnomocnictwa i... ogromna ostrożność przy przelewach.
– Bez ślubu trzeba myśleć jak księgowy. I to codziennie. Każda złotówka między partnerami może mieć znaczenie podatkowe – podsumowuje prawnik.
Miłość kosztuje. I to dosłownie
W dwudziestym pierwszym wieku miłość bez papierka to nie rewolucja, tylko codzienność. Ale prawo tego nie uznaje. I choć ci, którzy żyją bez ślubu, nie robią nic nielegalnego, to mogą zostać potraktowani jakby coś kombinowali. Przed kolejnym wspólnym przelewem „za prąd” albo „na wakacje”, warto się zastanowić czy da się to udowodnić. Bo fiskus, jak wiadomo, miłości nie ufa.