Rządowe zapowiedzi dotyczące dofinansowania zakupu rowerów elektrycznych pojawiają się regularnie a jak dotąd nie wykroczyły poza status: obietnicy. Co najmniej od roku słyszymy, że „już niedługo” pojawią się konkretne środki wsparcia, a instytucje takie jak NFOŚiGW oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska uruchomią programy, które mają objąć nawet kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych nabywców rowerów elektrycznych. Zamiast tego jest akcja policji i są mandaty dla cyklistów i to niemałe bo nawet 1500 zł. Co dalej z pseudo e-rowerami?
- Miały być dopłaty, a są mandaty – i to 1500 zł. Biorą się za rowerzystów
- Policja kontra pseudo e-rowery
- Po czym poznać rower elektryczny?
- E-rower staje się de facto motorowerem (lub nawet motocyklem)
- Kary za nielegalne e-rowery
- Przepisy przepisami, a technologia się rozwija i nie ogląda na nie
Miały być dopłaty, a są mandaty – i to 1500 zł. Biorą się za rowerzystów
Co najmniej od roku słyszymy, że „już niedługo” pojawią się konkretne środki wsparcia, a instytucje takie jak NFOŚiGW oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska uruchomią programy, które mają objąć nawet kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych nabywców. Jak dotąd szczegółowe zasady i realna dostępność środków pozostają przedmiotem spekulacji, co wywołuje westchnienia zawodu wśród zainteresowanych, gdy po raz n-ty czytają w danym tygodniu artykuł o dofinansowaniach, a po zapoznaniu z nim okazuje się, że dalej nic nie wiadomo.
Policja kontra pseudo e-rowery
O ile dofinansowanie e-rowerów wzbudzało i ciągle wzbudza jedynie nadzieję, że prędzej czy później to nastąpi, o tyle problem związany z użytkowaniem e-rowerów niewypełniających norm technicznych staje się coraz bardziej palący.
Odnotowano w ostatnim czasie wzmożone działania Policji skierowane przeciw nielegalnemu użytkowaniu tzw. pseudo e-rowerów – pojazdów, które zamiast stanowić przykład ekologicznej mobilności, stanowią tak naprawdę „nielegalne” motorowery – niezarejestrowane, nieubezpieczone w OC, bez homologacji, a nawet kierowane przez osoby bez uprawnień do tego.
Po czym poznać rower elektryczny?
Standardowo, rower elektryczny w Polsce powinien być wyposażony w silnik o mocy maksymalnie 250 W oraz posiadać system wspomagania, który aktywuje się wyłącznie podczas pedałowania, a który działa jedynie do prędkości 25km/h. Powyżej tej prędkości można przyspieszać już tylko siłą własnych mięśni – wspomaganie jest wówczas odcinane.
E-rower staje się de facto motorowerem (lub nawet motocyklem)
Niestety, coraz częściej na ścieżkach rowerowych i chodnikach można spotkać konstrukcje, w których energia mechaniczna ustępuje miejsca silnikom o znacznie wyższej mocy, co umożliwia jazdę już dosłownie bez żadnego wysiłku ze strony „rowerzysty”. Nie ma także odcięcia wspomagania powyżej określonej prędkości. Odnotowywano przypadki, gdzie taki e-rower mógł osiągać nawet 50 km/h, i to bez pedałowania – np. za pomocą manetki. W praktyce takie cechy sprawiają, że „e-rower” staje się de facto motorowerem (lub nawet motocyklem) – pojazdem, który powinien być homologowany, zarejestrowany, posiadać obowiązkowe ubezpieczenie OC, a jego użytkowanie ograniczone powinno być do jezdni, a nie do ścieżek rowerowych czy chodników. Co więcej, kierujący zaś powinien obowiązkowo używać kasku.
Kary za nielegalne e-rowery
Na terenie dużych miast, przede wszystkim w Warszawie i Krakowie, kontrolom poddawani są coraz częściej użytkownicy e-rowerów, które technicznie stanowią motorowery z powodu niespełniania wyżej omówionych norm technicznych. Za takie naruszenia wykryte przez Policję najczęściej stosowany jest mandat karny w wysokości 1500 zł za używanie pojazdu niedostosowanego do obowiązujących przepisów technicznych (bo taki w praktyce jest motorower udający e-rower).
Ponadto poruszający się rowerami elektrycznymi niespełniającymi wymogów prawnych, które wówczas traktowane są jak motorowery, muszą brać pod uwagę możliwość ukarania w następujących przypadkach:
- jazda po ścieżkach rowerowych (grzywna do 3000 zł)
- jazda bez prawa jazdy kat. AM lub wyższej (1500 zł do nawet 30000 zł)
- jazda po chodniku (min. 1500 zł + 8 punktów)
- dodatkowo obowiązkowe jest ubezpieczenie OC takiego roweru elektrycznego (kara do 1200 zł za brak) i używanie kasku (100 zł mandatu za brak).
Najpoważniejsze konsekwencje dotyczą jazdy po alkoholu na pojazdach elektrycznych klasyfikowanych jako motorowery lub motocykle, czy też drastycznych zdarzeń (np. spowodowanie poważnych obrażeń ciała lub śmierci innej osoby przy poruszaniu się po ścieżce rowerowej lub chodniku). Oprócz wspominanych grzywien, kierujący może stracić w takich przypadkach prawo jazdy i stanąć przed sądem, bo będzie traktowany tak, jakby kierował motorowerem, czyli pojazdem mechanicznym.
Pamiętajmy, że wszystkie rowery elektryczne muszą spełniać parametry roweru elektrycznego określone w prawie o ruchu drogowym, a ich samodzielne modyfikacje mogą zmienić kategorię rowerów elektrycznych i związane z tym obowiązki. Przed wyborem roweru elektrycznego warto dokładnie zapoznać się z obowiązującymi przepisami, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Warto podkreślić, że ewentualne kary będą wynikały z kwestii niespełniania wymogów technicznych i uznania e-roweru za motorower (lub nawet motocykl, gdyby moc silnika przekraczała 4 kW), oraz faktu, że kierujący takim faktycznym motorowerem np. poruszał się chodnikiem.
Przepisy przepisami, a technologia się rozwija i nie ogląda na nie
Podsumowując, polski rynek e-rowerowy stoi przed dwiema zasadniczymi kwestiami. Z jednej strony pozostają niespełnione jak dotąd obietnice dofinansowania – program, który miał ułatwić zakup rowerów elektrycznych, wciąż pozostaje jedynie zapowiedzią. Z drugiej strony, wzmożone kontrole policyjne pokazują, że przepisy dotyczące e-rowerów zaczynają być egzekwowane z coraz większą surowością, szczególnie wobec pojazdów przekraczających ustalone normy.
Czy to wystarczy, aby powstrzymać rosnącą falę niezgodnych z prawem modyfikacji i motorowerów udających e-rowery? A może nadszedł czas na nowelizację przepisów i dostosowanie ich do postępu technologicznego? Warto zauważyć, że światowi giganci technologiczni branży inwestują ogromne środki w rozwój silników do e-rowerów, które oferują znacznie większą moc niż ta przewidziana polskimi normami (które z kolei w tym zakresie wynikają z regulacji UE) – opracowywane są silniki o mocy nie 250 W, ale nawet 1000 W i umieszczane w ramach rowerów, które wizualnie nie różnią się niczym od tych spełniających wymogi. Ten dylemat budzi niepokój – z jednej strony rośnie zapotrzebowanie na wydajność i nowoczesne rozwiązania, z drugiej zaś bezpieczeństwo w ruchu drogowym powinno być zagwarantowane. Być może warto zastanowić się, czy tradycyjne podejście do definicji „roweru elektrycznego” wciąż odpowiada dzisiejszym realiom, czy też lepszym rozwiązaniem będzie rozważenie na nowo regulacji dotyczących e-rowerów, które umożliwiłoby rozwój nowych technologii przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa. Nie ma jednak aktualnie sygnałów, aby prace legislacyjne w tym kierunku były prowadzone – pozostaje więc odnaleźć się w gąszczu aktualnych regulacji e-rowerów.
Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. z 2024 r. poz. 834)