W dzisiejszym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej” pojawiła się informacja, która może znacząco wpłynąć na przyszłość polskiego wymiaru sprawiedliwości. Do 5 i 20 listopada trwa zbieranie kandydatur na sędziowskie wakaty w Trybunale Konstytucyjnym – poinformował dziennik, powołując się na źródła zbliżone do kierownictwa Sejmu. To ruch, który zdaniem obserwatorów może oznaczać początek poważnej zmiany w podejściu Koalicji 15 października do kwestii TK.
- Marszałek Sejmu uruchamia proces nominacji: Hołownia informuje kluby o terminach i zasadach
- Zmiana strategii Koalicji 15 października: z reformy na „uzdrowienie” Trybunału przez nowe nominacje
- PiS reaguje ostro: „bezprecedensowy problem ustrojowy”
- Co dalej z Trybunałem? Sześć wakatów w grudniu i dwa kolejne w 2026 roku
- Możliwe scenariusze i napięcia polityczne wokół Trybunału
Jak ustalił „DGP”, w Koalicji 15 października doszło do wyraźnej korekty strategii dotyczącej Trybunału. Jeszcze niedawno mówiło się o planie gruntownej reformy po ewentualnym zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, dziś jednak obóz rządzący koncentruje się na szybkim uzupełnieniu wakatów i wzmocnieniu instytucji od środka.
Marszałek Sejmu uruchamia proces nominacji: Hołownia informuje kluby o terminach i zasadach
Jak przekazał „Dziennik Gazeta Prawna”, przewodniczący klubu Polska 2050, Paweł Śliz, poinformował, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia skierował już oficjalne pisma do przewodniczących klubów parlamentarnych. W dokumentach znalazły się szczegółowe informacje dotyczące terminów oraz procedur zgłaszania kandydatur na wolne miejsca w Trybunale Konstytucyjnym.
Według tych ustaleń, proces nominacji potrwa do 5 listopada – w przypadku miejsca po Krystynie Pawłowicz – oraz do 20 listopada, gdy chodzi o stanowisko po Michale Warcińskim i pozostałe wakaty. To dwa kluczowe terminy, które wyznaczają ramy dla politycznych negocjacji i potencjalnych zmian w składzie Trybunału.
Obecnie Trybunał Konstytucyjny, który zgodnie z ustawą powinien liczyć 15 sędziów, funkcjonuje w składzie niepełnym – cztery miejsca pozostają nieobsadzone, a już w grudniu zwolnią się kolejne dwa. Będą to stanowiska po Krystynie Pawłowicz i Michale Warcińskim. W przyszłym roku mają dojść jeszcze dwa wakaty, co łącznie daje aż osiem wolnych miejsc w jednej z najważniejszych instytucji w państwie.
Tak duża liczba nieobsadzonych stanowisk to sytuacja bezprecedensowa. Od lat nie zdarzyło się, by Trybunał działał z tak ograniczonym składem. Właśnie dlatego decyzja marszałka Szymona Hołowni o uruchomieniu procesu zgłaszania kandydatów jest odbierana jako próba przywrócenia pełnej funkcjonalności tej instytucji – ale również jako ruch o potencjalnie ogromnym znaczeniu politycznym.
Zmiana strategii Koalicji 15 października: z reformy na „uzdrowienie” Trybunału przez nowe nominacje
Według informacji „DGP”, obóz rządzący zdecydował się na istotny zwrot w podejściu do Trybunału Konstytucyjnego. Początkowo planowano głęboką reformę TK – jednak, jak wskazuje gazeta, pierwotny plan Koalicji 15 października zakładał gruntowną jego reformę po ewentualnym zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, to triumf Karola Nawrockiego pokrzyżował te plany.
To właśnie zwycięstwo Karola Nawrockiego sprawiło, że Koalicja 15 października musiała poszukać innej drogi. Zamiast rewolucji ustrojowej, pojawił się pomysł „uzdrowienia” Trybunału Konstytucyjnego poprzez obsadzenie nieobsadzonych miejsc i zapewnienie w ten sposób nowej większości w tej instytucji. Cytując „DGP”: „Jeśli nie będzie żadnych niespodzianek, jeszcze w tej kadencji Sejmu mogłaby powstać nowa większość” – powiedział w rozmowie z dziennikiem jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej.
Zmiana strategii nie jest przypadkowa. Po kilku miesiącach sporów o konstytucyjność ustaw i decyzji wydawanych przez obecny skład TK, rządzący doszli do wniosku, że długotrwałe reformowanie instytucji może być ryzykowne politycznie i czasochłonne. Obsadzenie wakatów pozwoliłoby natomiast szybko wprowadzić nowych sędziów, którzy zapewniliby sprawniejsze i bardziej przewidywalne funkcjonowanie Trybunału.
W kręgach Koalicji 15 października mówi się, że jest to rozwiązanie „pragmatyczne i konieczne”, mające na celu „przywrócenie równowagi w jednej z najważniejszych instytucji państwa”. Jednocześnie jednak opozycja ostrzega, że taki ruch może prowadzić do poważnych sporów ustrojowych.
PiS reaguje ostro: „bezprecedensowy problem ustrojowy”
Nie wszyscy zgadzają się z działaniami marszałka Szymona Hołowni i Koalicji 15 października. Paweł Jabłoński, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz członek sejmowej komisji sprawiedliwości, w rozmowie z „DGP” podkreślił, że nowy plan rządzących budzi poważne wątpliwości. Oznaczałoby to „bezprecedensowy problem ustrojowy” – ocenił.
Zdaniem Jabłońskiego, twórcy Konstytucji RP nie przewidzieli sytuacji, w której Sejm przez dłuższy czas nie wybiera sędziów Trybunału, doprowadzając w ten sposób do nagromadzenia dużej liczby wakatów. Opozycja zwraca uwagę, że nagłe obsadzanie tak wielu stanowisk w jednym czasie może wywołać chaos prawny i osłabić legitymację nowo wybranych sędziów.
Opozycja argumentuje, że Koalicja próbuje zyskać polityczną kontrolę nad Trybunałem, zanim w przyszłości przystąpi do głębszych zmian systemowych. Według źródeł zbliżonych do PiS, w partii panuje przekonanie, że działania te mają charakter „politycznej inżynierii”, której celem jest „uzyskanie przychylnego składu sędziowskiego” przed nadchodzącymi decyzjami TK w ważnych sprawach.
Co dalej z Trybunałem? Sześć wakatów w grudniu i dwa kolejne w 2026 roku
Jak wynika z danych „Dziennika Gazety Prawnej”, sytuacja kadrowa w Trybunale Konstytucyjnym jest dziś napięta. Z piętnastu miejsc aż cztery są nieobsadzone, a w grudniu tego roku zakończy się kadencja dwóch kolejnych sędziów – Krystyny Pawłowicz i Michała Warcińskiego. W przyszłym roku natomiast planowane są kolejne odejścia, co oznacza, że w ciągu kilkunastu miesięcy aż osiem miejsc w Trybunale pozostanie wolnych.
Tak duża rotacja w składzie Trybunału otwiera ogromne możliwości dla obecnej większości sejmowej. Po raz pierwszy od lat Koalicja 15 października ma realną szansę, by zmienić układ sił w TK i powołać sędziów, którzy będą cieszyć się szerszym zaufaniem społecznym. Jednak wielu ekspertów przestrzega, że tak szybka wymiana kadr może prowadzić do dalszej polaryzacji.
Wśród potencjalnych kandydatów – jak sugerują nieoficjalne źródła – mogą znaleźć się zarówno osoby związane z środowiskiem prawniczym bliskim rządowi, jak i sędziowie o bardziej niezależnym dorobku. Nie ma jednak jeszcze oficjalnych nazwisk, a cały proces – jak zauważają komentatorzy – może stać się jednym z najgorętszych tematów politycznych tej jesieni.
Możliwe scenariusze i napięcia polityczne wokół Trybunału
Wokół całego procesu narastają emocje. Dla Koalicji 15 października to szansa na naprawę instytucji, którą przez lata postrzegano jako upolitycznioną. Dla opozycji – niebezpieczny precedens. Polityczne znaczenie Trybunału jest ogromne, a każdy ruch związany z jego składem natychmiast wywołuje falę komentarzy.
„Realny scenariusz może być taki, że wejście nowych sędziów TK może oznaczać rozwój konfliktu wewnątrz tej instytucji oraz podziału podobnego jak ten w Sądzie Najwyższym, i de facto paraliż tej instytucji” - pisze Tomasz Pietryga, redaktor naczelny „DGP”.
„Pytanie, według jakiego klucza będzie chciała wybrać swoich kandydatów koalicja. Konfrontacyjnym czy stopniowo dążącym do ustabilizowania sytuacji? Znakiem zapytania jest też jedność w sprawie wyboru sędziów przez koalicjantów. Ze swojego kandydata do tak ważnej instytucji, nikt raczej nie będzie chciał zrezygnować” - zauważa Tomasz Pietryga.
Wśród argumentów zwolenników przyspieszonego obsadzania wakatów pojawiają się dwa główne wątki:
- potrzeba zapewnienia pełnej obsady Trybunału, aby mógł on wreszcie wydawać orzeczenia w pełnym składzie i bez paraliżu;
- konieczność odtworzenia zaufania publicznego poprzez wprowadzenie nowych, niezależnych sędziów.
Natomiast przeciwnicy planu podnoszą, że:
- nagłe obsadzenie wielu stanowisk jednocześnie to „manewr polityczny”, który może zmienić równowagę sił w Trybunale;
- brak szerokiego porozumienia między partiami w sprawie kandydatów grozi dalszym pogłębieniem kryzysu konstytucyjnego.
Nikt jednak nie ma wątpliwości, że decyzje zapadną w najbliższych tygodniach. 5 i 20 listopada to daty, które mogą zadecydować o tym, jak będzie wyglądał Trybunał Konstytucyjny przez kolejną dekadę. Wszystko zależy od tego, jak przebiegną negocjacje w Sejmie i czy Koalicji uda się utrzymać jedność w sprawie kandydatur.
„Jeśli nie będzie żadnych niespodzianek, jeszcze w tej kadencji Sejmu mogłaby powstać nowa większość” – ten cytat z „Dziennika Gazety Prawnej” wydaje się dziś kluczowy. Bo w tle toczy się nie tylko walka o skład Trybunału, lecz także o polityczną przyszłość całego obozu rządzącego. Wszystko wskazuje na to, że listopad będzie miesiącem, w którym Trybunał Konstytucyjny ponownie znajdzie się w centrum uwagi całego kraju.