Mediacja, której nikt naprawdę nie chce - czyli jak państwo polskie płaci za wojnę zamiast za pokój

Grzegorz Prigan
adwokat i menedżer
rozwiń więcej
mediacja, prawnik, rodzina, rozmowa, arbitraż / Mediacja, której nikt naprawdę nie chce - czyli jak państwo polskie płaci za wojnę zamiast za pokój / Shutterstock

W polskim wymiarze sprawiedliwości mediacja jest jak obietnice reformy sądów: wszyscy są „za”, dopóki nic realnie nie trzeba zmieniać. Od kilkunastu lat słyszymy, że „mediacja odciąży sądy”, „zbuduje kulturę dialogu” i „będzie alternatywą dla wieloletnich procesów”. Na poziomie deklaracji wszystko się zgadza. Na poziomie liczb wygląda to znacznie gorzej - pisze adwokat Grzegorz Prigan.

rozwiń >

Ile sporów nadaje się do mediacji?

Z analiz resortu sprawiedliwości i Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że w latach 2020–2022 było zaledwie ok. 1% spraw cywilnych „mediowalnych” (czyli takich, które w ogóle nadają się do mediacji) było kierowanych przez sądy do mediatora. Z tych, które już trafiły do mediacji, mniej więcej co dziesiąta kończyła się ugodą zatwierdzoną przez sąd.

W praktyce oznacza to, że na 1000 spraw idealnie nadających się do mediacji, do mediatora trafia około 10, a realnie kończy się w mediacji 1. Reszta ląduje w klasycznym procesie.

Jednocześnie według danych NIK i resortu średni czas trwania sprawy cywilnej procesowej w Polsce liczony do prawomocności w pierwszej instancji to okolice półtora roku, a w niektórych sądach znacząco powyżej tego poziomu.

Problem nie polega więc na tym, że Polacy „nie dorośli do dialogu”. Problem polega na tym, że system w ogóle nie płaci za pokój. Płaci za wojnę. I dostaje dokładnie to, za co płaci.

Mediacja istnieje w przepisach, spór żyje w sądzie

Na poziomie formalnym mamy wszystko, o czym marzy każda prezentacja PowerPoint w ministerstwie:
- przepisy o mediacji w k.p.c.,
- rozporządzenie o wynagrodzeniu mediatorów,
- listy stałych mediatorów,
- coroczne „dni mediacji” i kampanie uświadamiające.

Na poziomie praktycznym scenariusz wygląda wciąż tak samo:
1. spór trafia do sądu,
2. strony dostają pouczenie o możliwości mediacji,
3. czasem pada kurtuazyjne pytanie, czy „rozważały polubowne zakończenie sporu”,
4. pełnomocnicy wzruszają ramionami, strony też,
5. rusza klasyczna taśma: pozew, odpowiedź, wymiana pism, świadkowie, biegły, wyrok, apelacja.

Mediacja jest deklaratywnym dodatkiem do procesu, nie realną alternatywą. Ładnym akcentem w sprawozdaniu, a nie narzędziem pierwszego wyboru.

Dlaczego? Bo żaden z trzech kluczowych aktorów – sędzia, pełnomocnik, mediator – nie ma ustawionych bodźców tak, żeby mu się opłacało walczyć o ugodę.

Jak dziś rozlicza się sędziego

W ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz w rozporządzeniu o ocenie pracy sędziego pojawiają się dobrze brzmiące kryteria:
- „sprawność i efektywność podejmowanych czynności”,
- „liczba spraw załatwionych”,
- „terminowość”,
- „stabilność orzecznictwa”.

Na poziomie praktyki oznacza to głównie:
- ile spraw sędzia „załatwił” w danym okresie,
- jak długo przeciętnie trwają jego sprawy,
- jaki ma odsetek uchyleń i zmian wyroków w wyższej instancji.

W statystyce sądowej rozróżnia się oczywiście rodzaje zakończeń: wyrok, umorzenie, odrzucenie pozwu, zawarcie ugody itd. Ale wszystko to wpada do jednej wspólnej rubryki: „sprawy załatwione”. Nie ma odrębnego, premiowanego wskaźnika: „udział ugód w sprawach, w których ugoda była realną alternatywą”.

Nie znajdziemy też w żadnym oficjalnym dokumencie prostego komunikatu: „sędzia, który potrafi doprowadzić strony do ugody, jest dla systemu cenniejszy niż sędzia, który produkuje wyroki”.

Ugoda jest z punktu widzenia systemu jedną z technicznie poprawnych form zakończenia sprawy, ale nie jest złotym standardem, który podnosi ocenę, przyspiesza awans czy staje się powodem do zawodowej dumy.

Dla sędziego bezpieczniej jest po prostu prowadzić proces do wyroku. Ugoda to ryzyko:
• ktoś zarzuci, że „za mocno naciskał”,
• ktoś powie, że „zmuszał do kompromisu”,
• ktoś podniesie, że „nie rozpoznał sprawy co do istoty”.

System w praktyce wcale nie premiuje odwagi i umiejętności miękkich. Premiowane są liczby i procedury, nie rozwiązania.

Jeżeli mediacja ma naprawdę działać w sprawach cywilnych, trzeba ten paradygmat odwrócić:
• ugody w sprawach, które nadają się do mediacji, muszą stać się jednym z kluczowych mierników jakości pracy sędziego,
• sędzia z wysokim odsetkiem ugód powinien być w ścieżce awansowej na wyższej półce niż sędzia, który ma równie dużo „załatwień”, ale wszystko kończy wyrokiem.

Sąd jako miejsce rozmowy, nie fabryka wyroków

Znaczna część postępowań cywilnych to konflikty, których żadna ustawa „nie załatwi” sama:
- rozpad spółki i spór wspólników,
- rozwód z całym pakietem spraw rodzinnych,
- spór sąsiadów po nieudanej inwestycji,
- konflikt kontraktowy między firmami, które i tak w praktyce muszą jeszcze ze sobą żyć.

Wyrok jest w takich sprawach często konieczny, ale:
- zostawia ludzi z poczuciem przegranej po obu stronach,
- przerzuca konflikt na inne pola (dzieci, wspólne inwestycje, kolejne procesy),
- generuje koszty dla państwa (obsługa sekretariatów, biegli, apelacje, ryzyko przewlekłości).

W tym świecie sędzia de facto pełni rolę instytucji publicznego dialogu.

System powinien rozliczać go przede wszystkim z tego, czy:
- potrafi rozmawiać ze stronami,
- umie zarysować realistyczny scenariusz wyroku,
- umie zachęcić strony do rozsądnego kompromisu tam, gdzie jest on możliwy.

Skoro prawo dopuszcza już sytuacje, w których sędzia na wczesnym etapie postępowania może zarysować swój wstępny pogląd na sprawę, to przestańmy udawać, że ma być „czystą kartą”. Wykorzystajmy jego autorytet do czegoś bardziej konstruktywnego niż samo odczytanie sentencji wyroku.

Jak system ustawia interes pełnomocników

Drugim, starannie przemilczanym elementem układanki są pełnomocnicy procesowi.

Przy wyroku:
• wygrywający pełnomocnik ma zasądzone koszty zastępstwa procesowego (KZP) według stawek z rozporządzenia,
• klient często tych kosztów nie odczuwa, bo zakłada, że „zapłaci przegrany”,
• pełnomocnik ma oczywisty interes, żeby sprawę dociągnąć do wyroku.

Przy ugodzie:
• standardem jest „zniesienie kosztów procesu” (każdy ponosi swoje),
• KZP się rozpływają,
• realnie: pełnomocnik oddaje to, co przy wyroku byłoby dla niego standardem.

Efekt jest banalnie przewidywalny: nawet gdy strony są miękkie na kompromis, system popycha pełnomocników w stronę postawy „jeszcze powalczmy, zobaczymy, co zrobi sąd”.

Pełnomocnik, który wie, że ugoda oznacza utratę KZP, nie jest sprzymierzeńcem mediatora ani sędziego, tylko trzecią stroną gry interesów.

Tę minę można rozbroić bardzo prosto:
• przy ugodzie zawartej przed sądem każda ze stron miałaby z urzędu przyznaną np. połowę minimalnych kosztów zastępstwa procesowego dla swojego pełnomocnika,
• ten element byłby automatycznie wpisywany do treści ugody lub postanowienia, chyba że strony wyraźnie postanowią inaczej,
• resztę – np. podział zwrotu opłaty sądowej między klienta i pełnomocnika, czy dodatkowe success fee za doprowadzenie do ugody – strony regulują w umowie.

Ważne są dwa bezpieczniki:
1) pełna transparentność wobec klienta – strona musi wiedzieć, jakie koszty idą do pełnomocnika;
2) kontrola sądu – szczególnie w sprawach pracowniczych, konsumenckich czy rodzinnych, sąd musi badać, czy ugoda nie narusza rażąco interesu strony słabszej.

Kluczowe jest jedno: pełnomocnik dostaje pewne wynagrodzenie za to, że konflikt się kończy, a nie tylko za to, że trwa do wyroku. Rynek przestaje karać go finansowo za to, że doradzi klientowi rozwiązanie rozsądne zamiast „maksymalnie wojennego”.

Jak rozlicza się mediatora: płatne jest „odbycie”, nie wynik

Trzecim aktorem systemu jest mediator. Tu również ktoś zadbał o to, żeby bodźce były możliwie przewrotne. Obowiązujące rozporządzenie przewiduje, że:
- w sprawach o prawa majątkowe wynagrodzenie mediatora to 1% wartości przedmiotu sporu, ale nie mniej niż 150 zł i nie więcej niż 2000 zł za całość postępowania mediacyjnego,
- w sprawach niemajątkowych i przy wartości przedmiotu sporu nie do ustalenia mediatora rozlicza się ryczałtem (150 zł za pierwsze posiedzenie, 100 zł za każde kolejne, łącznie maksymalnie 450 zł).

W dużych sporach gospodarczych, gdzie same wpisy sądowe potrafią iść w dziesiątki lub setki tysięcy złotych, mediator widzi z tego wszystkiego 2 tys. zł brutto. Niezależnie od tego, ile wysiłku włoży w sprawę i czy dojdzie do ugody.

Płacimy mu za prowadzenie mediacji, nie za rozwiązanie sporu.

To jest dokładne przeciwieństwo logiki jakiejkolwiek sensownej sprzedaży:
- sprzedawca dostałby pensję za samo stanie w sklepie,
- klient miałby spędzić w tym sklepie jak najwięcej czasu,
- nikogo by nie obchodziło, czy cokolwiek kupi.

Potem jesteśmy zdziwieni, że „mediacja nie odpala z kopyta”.

Prawo do sądu: co wolno, a czego nie wolno ruszyć

Żeby nie było zbyt łatwo: to wszystko dzieje się w cieniu konstytucyjnego prawa do sądu (art. 45 Konstytucji). Każdy obywatel ma mieć realną możliwość doprowadzenia sprawy do rozstrzygnięcia przez sąd, a państwo nie może tego prawa wydrążać ekonomicznymi trickami.

Dlatego granica jest jasna:
1) czego nie wolno zrobić:
- nie wolno ustawiać opłat sądowych czy kosztów procesu tak, by realnie karały za odmowę ugody,
- nie wolno „zamykać drogi do wyroku” poprzez pozornie dobrowolną, a de facto wymuszoną mediację,
- nie wolno zmuszać stron do rezygnacji z roszczenia pod presją ekonomiczną.

2) co wolno zrobić, nie naruszając prawa do sądu:
- wolno nagradzać ugodę: premią dla sędziego, prowizją dla mediatora, gwarantowaną częścią KZP dla pełnomocników,
- wolno przesuwać część środków, które i tak dziś wydajemy na wieloletnie procesy, na wynagrodzenie za skuteczne zakończenie sporu,
- wolno – a nawet trzeba – wymagać od sądu weryfikacji, czy ugoda nie narusza rażąco interesu strony słabszej.

Prawo do sądu pozostaje nienaruszone, jeśli:
• strona zawsze może powiedzieć „nie” ugodzie,
• opłaty sądowe się nie zwiększają,
• sąd zachowuje kontrolę nad treścią ugody.

Zmienia się tylko rozmieszczenie pieniędzy w systemie, a nie fundament konstytucyjny.

Trzy ruchy, które można zrobić od ręki

Jeżeli naprawdę chcemy, żeby mediacja przestała być fasadą i zaczęła działać, potrzebne są trzy proste ruchy legislacyjno-organizacyjne:

1) premiowanie sędziego za ugody:
- w sprawach, w których mediacja jest dopuszczalna, ugody zawarte po skierowaniu do mediacji powinny być osobnym, jasno opisanym wskaźnikiem jakości pracy sędziego,
- sędzia z wysokim odsetkiem ugód (przy porównywalnym wpływie i stabilności orzeczeń) powinien mieć realną przewagę w awansach i ocenach pracy.

2) prowizja dla mediatora za wynik, nie za obecność:
- pozostawienie niewielkiej stawki ryczałtowej za podjęcie mediacji,
- dodanie poważnej prowizji za ugodę kończącą spór, powiązanej z wpisem sądowym lub wartością sprawy, z rozsądnymi limitami,
- równoległe wprowadzenie standardów jakości i nadzoru nad mediatorami, żeby uniknąć „poganiających na siłę” ugód.

3) gwarantowana część KZP przy ugodzie:
- przy ugodzie zawartej przed sądem każda strona ma z urzędu przyznaną część minimalnych kosztów zastępstwa procesowego dla swojego pełnomocnika,
- taki model redukuje konflikt interesów: pełnomocnik nie traci finansowo na tym, że klient zakończy spór szybciej,
- w wrażliwych kategoriach (pracownicze, konsumenckie, rodzinne) sąd bada dodatkowo, czy taki rozkład kosztów jest fair wobec strony słabszej.

W tym modelu wszyscy trzy aktorzy mają interes w tym, żeby spór jak najszybciej zamienić w ugodę:
• sędzia – bo ugody poprawiają mu ocenę i awans,
• mediator – bo zarabia za wynik,
• pełnomocnik – bo ma zagwarantowane sensowne wynagrodzenie także wtedy, gdy sprawa nie kończy się wyrokiem.

Dlaczego to wciąż nie jest zrobione

Odpowiedź jest mało elegancka, ale uczciwa. Obecny stan rzeczy jest wygodny:
- dla administracji – można produkować strategie, raporty i „dni mediacji” bez przesuwania realnych pieniędzy,
- dla części sędziów – nadal rozlicza się ich głównie z „ilościowej” efektywności i stabilności wyroków,
- dla części mediatorów – kręci się bezpieczny model: niskie, ale pewne stawki za „odbyte posiedzenia”,
- dla części pełnomocników – proces gwarantuje przewidywalne KZP, ugoda często nie.

Z niewygodą zostaje ten, kto w całej układance jest najważniejszy: obywatel i przedsiębiorca, którzy płacą czasem, zdrowiem i pieniędzmi za spór, który dałoby się rozwiązać szybciej i mądrzej.

W każdym normalnym biznesie wiadomo, że jeżeli chcesz, by ludzie robili coś konkretnego, musisz tak ustawić premię, żeby opłacało się to robić.

Jeżeli państwo naprawdę chce mediacji, musi wreszcie przestać płacić za wojnę i zacząć płacić za pokój.

Jeżeli nie chce – też w porządku. Tylko niech przynajmniej przestanie opowiadać, że mediacja „za chwilę ruszy z kopyta”. Bo na razie liczby mówią co innego.

Grzegorz Prigan, adwokat i menedżer

oprac. Paweł Huczko
rozwiń więcej
Prawo
Koniec taniego wykupu mieszkań komunalnych? W Sejmie praca wre nad nowymi przepisami, wejdą w 2027 r.
22 gru 2025

Miliony Polaków przez lata wykupywały mieszkania komunalne za ułamek ich wartości. Teraz to się skończy. Sejm pracuje nad ustawą, która zakaże gminom udzielania wysokich zniżek przy sprzedaży lokali. Zmiany mają wejść w życie latem 2027 roku. Sprawdź, co to oznacza dla najemców, seniorów i samorządów – oraz dlaczego politycy chcą zatrzymać wyprzedaż publicznego zasobu mieszkaniowego.

Aplikacja "Schrony" pokazuje gdzie się ukryć. Czy będzie rozbudowana?
22 gru 2025

Aplikacja "Schrony" uruchomiona w poprzednim roku pokazuje gdzie się ukryć. Można w niej sprawdzić rozmieszenie miejsc schronienia dla ludności. Najwięcej schronów i ukryć znajduje się na Śląsku i Mazowszu. Czy aplikacja będzie rozbudowana?

Wigilia wolna od pracy w praktyce nie dla wszystkich pracowników. Oto dlaczego szef-pracoholik jest groźny dla całej firmy
22 gru 2025

Zgodnie z przepisami od 2025 roku 24 grudnia jest w Polsce dniem ustawowo wolnym od pracy. Wolna Wigilia przez wielu jest oceniana jako gest troski o pracowników, ukłon w stronę work-life balance i odpowiedź na realne potrzeby ludzi. W publicznej debacie jednak rzadko mówi się to tym, jak ta decyzja wpływa na liderów. Bo choć zespoły szybciej myślą o barszczu i choince, dla kadry zarządzającej święta to często jeden z najbardziej intensywnych i obciążających momentów w roku. To właśnie liderzy wykonują w tym czasie ogromną, niewidzialną pracę.

Jawność płac - początek zmian 24 grudnia 2025 r. Co naprawdę się zmienia teraz, co za pół roku a co jeszcze później?
22 gru 2025

W Wigilię 24 grudnia 2025 r. wchodzą w życie pierwsze zmiany kodeksu pracy dotyczące przejrzystości wynagrodzeń w procesie rekrutacyjnym. Pracodawcy będą musieli przekazywać kandydatom informację o proponowanym wynagrodzeniu (kwocie lub przedziale) oraz stosować neutralny język w ofertach pracy. Kolejne rozwiązania wynikające z unijnej dyrektywy o równości wynagrodzeń mają zostać wdrożone w prawie krajowym do 7 czerwca 2026 r., przy czym część obowiązków (np. raportowanie) będzie uruchamiana etapami w kolejnych latach.

Nowa ulga dla posiadaczy studni, która wzbudza kontrowersje – „jak tylko ludzie dowiedzą się o tym, że procedujemy taką ustawę, to od jutra u nas będą kopali następne studnie”. Kto ostatecznie zostanie zwolniony z opłaty i będzie mógł uniknąć nawet 60 tys. zł kary?
22 gru 2025

W dniu 17 października 2025 r., do Sejmu został wniesiony poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – prawo wodne, który zakłada czasowe zwolnienie z opłaty legalizacyjnej za urządzenie wodne wykonane bez wymaganego pozwolenia lub zgłoszenia wodnoprawnego oraz warunkowe zwolnienie z przewidzianych w ustawie kar pieniężnych. Oszacowano, że na rozwiązaniu przewidzianym w projekcie, może skorzystać nawet 40 tys. gospodarstw rolnych, jednak – nie tylko rolnicy będą mogli bezkosztowo zalegalizować swoje studnie. Ten aspekt wzbudził niemałe kontrowersje podczas posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Prezenty stanowią nawet do 40 proc. świątecznych wydatków większości Polaków [BADANIE]
22 gru 2025

Polacy wskazują, jaką część ich bożonarodzeniowego budżetu stanowią wydatki na prezenty. Spośród 10 wariantów odpowiedzi najczęściej wybierane są przedziały 20-30% oraz 30-40% – odpowiednio 18,5% i 18,2%. Na trzecim miejscu jest zakres 40-50%, podawany przez 12,9% rodaków. Na czwartej pozycji widać 10-20% – 11,3% wskazań. Z kolei 10,2% ankietowanych jest niezdecydowanych. 8,4% respondentów deklaruje 50-60%. Natomiast 6,6% badanych nie kupuje żadnych prezentów.

Alimenty, gdy rodzic nie pracuje. Ile wynoszą?
22 gru 2025

Przepisy nie określają wprost ile powinny wynosić alimenty, jeżeli rodzic pozostaje bez zatrudnienia. Kodeks rodzinny i opiekuńczy zawiera jednak ważne zasady. Czy możliwe jest zatem zaprzestanie płacenia alimentów, jeśli brakuje stałej pracy?

Przekazanie pracownikowi informacji o warunkach pracy i płacy to za mało. Jakie jeszcze obowiązki obciążają pracodawcę?
22 gru 2025

Choć co do zasady strony stosunku pracy są równe, to jednak z uwagi na jego charakter i fakt, że pracodawca jest podmiotem profesjonalnym, na gruncie prawa pracy zapewniono szereg narzędzi, które umacniają pracownika i zapewniają realizację przysługujących mu praw. Dotyczy to w szczególności informowania o warunkach pracy.

Nie każdego zatrudnianego pracownika trzeba skierować na badania. Dlaczego? Przepisy jasno to wskazują
21 gru 2025

Aby pracodawca zgodnie z przepisami mógł dopuścić zatrudnianego pracownika do pracy, ten musi legitymować się wymaganym orzeczeniem lekarskim o braku przeciwskazań do jej wykonywania. Jednak ta zasada nie obowiązuje w każdym przypadku. Dlaczego?

Od grudnia uważaj na dane udostępniane w czasie rekrutacji. Przepisy się zmieniają, a mało kto zwraca na to uwagę
20 gru 2025

Katalog danych, których udostępnienia można żądać od kandydata przed zatrudnieniem jest ograniczony. W grudniu 2025 r. w tym zakresie zajdzie też jedna mała, ale niezwykle istotna zmiana. Mało się o niej mówi, a wiele osób w ogóle nie zwraca na to uwagi.

pokaż więcej
Proszę czekać...