Nagrywanie rozmów, zebrań czy spotkań budzi wiele wątpliwości prawnych – zwłaszcza gdy nie wszyscy uczestnicy wiedzą o nagrywaniu. W erze smartfonów i łatwego dostępu do technologii coraz częściej pojawia się pytanie: czy takie nagrania są zgodne z prawem i czy można je wykorzystać w sądzie?
- Czy można legalnie nagrywać rozmowy i spotkania?
- Kiedy nagranie może być dowodem w sądzie?
- Czy nagrane osoby mogą mieć roszczenia?
Czy można legalnie nagrywać rozmowy i spotkania?
W polskim prawie nagrywanie rozmowy, w której się uczestniczy, co do zasady nie jest nielegalne. Oznacza to, że jeżeli dana osoba bierze udział w rozmowie – bez względu na to, czy informuje o nagrywaniu innych – nie popełnia przestępstwa.
Problematyczne (i potencjalnie nielegalne) jest jednak nagrywanie cudzych rozmów bez wiedzy i zgody uczestników, jeśli nagrywający nie jest ich stroną. Taka sytuacja może nosić znamiona przestępstwa z art. 267 §3 Kodeksu karnego (bezprawne uzyskiwanie informacji).
Zgodnie z w/w przepisem grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem. Chodzi tu o takie sytuacje jak na przykład:
• Zainstalowanie/ podrzucenie urządzenia nagrywającego i nagrywanie rozmów osób trzecich np. w pokoju socjalnym w biurze;
• Potajemne zainstalowanie w cudzym pojeździe urządzenia GPS;
• Zainstalowanie oprogramowania szpiegowskiego na telefonie partnera/ współmałżonka.
Oczywiste jest, że te sytuacje są różne od omawianego w niniejszym artykule przypadku nagrywania rozmów lub zdarzeń, których nagrywający jest uczestnikiem.
Kiedy nagranie może być dowodem w sądzie?
Nagrania mogą być dowodem w sprawach sądowych – zarówno cywilnych, jak i karnych – jednak sąd każdorazowo ocenia, czy istnieją podstawy do dopuszczenia oraz przeprowadzenia konkretnego dowodu.
W sprawach cywilnych obowiązuje tzw. zasada swobodnej oceny dowodów, a sąd może dopuścić nagranie nawet zdobyte potajemnie, jeśli uzna, że ma ono istotne znaczenie dla sprawy. W praktyce bywa, że sądy akceptują nawet nagrania wykonane potajemnie, np. w sprawach rozwodowych, o mobbing, molestowanie lub naruszenie dóbr osobistych – pod warunkiem, że z nagrania mają wynikać okoliczności, które mogą mieć wypływ na treść przyszłego orzeczenia.
Jeżeli głównym celem dowodu z nagrania jest upokorzenie drugiej strony procesu, to co do zasady sąd (słusznie zresztą) nie zezwoli na jego przeprowadzenie.
W sprawach karnych obowiązują surowsze standardy, zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. owoce zatrutego drzewa – czyli dowody zdobyte w sposób sprzeczny z prawem. Jeśli nagranie zostało zdobyte nielegalnie (np. przez osobę trzecią podsłuchującą cudzą rozmowę), sąd może je odrzucić.
Nadal trwają (ponad rok) szumnie zapowiadane prace nad nowelizacją Kodeksu postępowania karnego, która uchyliłaby niesławne przepisy z 2016 r. dopuszczające możliwość posługiwania się nielegalnie zdobytymi dowodami przestępstw, także dowodami przypadkowymi – zdobytymi w zupełnie innych postępowaniach czy przy zupełnie innej okazji. Przed omawianą nowelizacją art. 168a k.p.k. wprost stanowił, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 Kodeksu karnego.
Przy tym zagadnieniu ujawnia się o wiele więcej problematycznych kwestii, a głównie pytania o poziom infantylizmu ustawodawcy. Przede wszystkim pomija się bowiem całkowicie kwestie związane z prawem do obrony i możliwością (a raczej jej planowanym brakiem) udowadniania własnej niewinności za pomocą dowodów, które mogłyby budzić wątpliwości co do legalności ich pozyskania. Należy pamiętać, że art. 168a k.p.k. wiąże tak samo oskarżycieli, jak i obronę.
Jakie warunki muszą być spełnione, aby nagranie miało większą szansę na dopuszczenie jako dowód w sądzie, warto zadbać o:
• Autentyczność nagrania – nie powinno być edytowane, cięte ani zmanipulowane. Należy pamiętać, że przeciwnik procesowy ma prawo zakwestionować autentyczność nagrania i skutecznie sprzeciwić się przeprowadzeniu fałszywego lub zmanipulowanego dowodu;
• Chronologię – wskazanie, kiedy i w jakich okolicznościach doszło do nagrania;
• Związek z przedmiotem sprawy – nagranie musi być istotne dla oceny ważnych faktów w danym postępowaniu, a w szczególności wskazywać na istnienie po stronie osoby nagrywającej prawa, które wyłącznie dzięki nagrani można ochronić, a prawo to przedstawia obiektywnie wyższe dobro, niż interesy przeciwnika procesowego (np. osoba pozwana o zapłatę czynszu najmu przedstawia nagranie, z którego wynika, że wynajmujący otrzymał pieniądze w gotówce i potwierdza, że kwota się zgadza);
• Udział osoby nagrywającej w rozmowie – zwiększa to autentyczność i znaczenie dowodowe nagrania.
Czy nagrane osoby mogą mieć roszczenia?
Tak – nawet jeśli nagranie zostało wykonane legalnie (np. przez uczestnika rozmowy), osoba nagrana może dochodzić ochrony dóbr osobistych, jeśli nagranie:
• zostało opublikowane bez zgody;
• narusza prywatność (np. ujawnia dane wrażliwe, intymne sytuacje);
• zostało użyte w sposób naruszający godność, dobre imię lub wizerunek.
W takim przypadku możliwe są roszczenia cywilne, m.in. o zadośćuczynienie pieniężne, przeprosiny czy usunięcie nagrania z obiegu – w ramach odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Należy mieć na uwadze fakt, że to, że sąd w jakimś postępowaniu sądowym dopuścił to nagranie jako dowód, nie oznacza automatycznie, że nagrywający zostanie zwolniony z odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych osoby nagrywanej. Dużo zależy od tego, jaki był cel tego nagrania i czy sąd powszechny był jego jedynym adresatem.
Przykłady z praktyki orzeczniczej:
Pani Renata pozwała swoich znienawidzonych sąsiadów o ochronę dóbr osobistych i zapłatę z uwagi na zainstalowanie przez nich kamer przydomowych i filmowanie części należącej do niej nieruchomości. W toku postępowania wyszło na jaw, że pomiędzy stronami jest zaogniony konflikt. Pani Renacie nie podobało się, że pozwani się wybudowali obok i kwestionowała to we wszystkich możliwych postępowaniach. Strony następnie wzajemnie wszczynały liczne postępowania cywilne, administracyjne i nawet karne. Sąsiedzi zamontowali kamery po tym jak doszło do uszkodzenia ich przydomowej oczyszczalni ścieków, słupków od ogrodzenia (które pani Renata także skarżyła), a także po obrzuceniu sąsiadki kamieniami i piachem przez syna pani Renaty. W toku procesu pozwani sąsiedzi poprawili ustawienie kamer w taki sposób, żeby nie obejmowały podwórka pani Renaty. Sąd pierwszej instancji uznał, że zachowanie sąsiadów nie było bezprawne, gdyż okolicznościach sprawy zamontowanie monitoringu było uzasadnione, albowiem pozwani chcieli w ten sposób zadbać o swoje bezpieczeństwo, zapobiec naruszeniom oraz działaniem powódki na przyszłość, a brak monitoringu na nieruchomości nie pozwoliłby im na skuteczne odpieranie argumentów podnoszonych przez powódkę w ramach toczących się postępowań administracyjnych i karnych. W konsekwencji powództwo zostało prawomocnie oddalone w całości (Wyrok SA w Krakowie z 27.10.2023 r., I ACa 117/22).
Pan Andrzej w 2005 r. doznał wypadku komunikacyjnego. Z tego tytułu miał miedzy innymi przyznaną rentę od ubezpieczyciela sprawcy zdarzenia. Ubezpieczyciel po pewnym czasie od zasądzenia przedmiotowej renty postanowił zaktualizować informacje o poszkodowanym i ocenić, czy świadczenie nadal mu się należy. W tym celu zatrudnił dwóch detektywów, którzy zmusili pana Andrzeja do wpuszczenia ich do mieszkania, twierdząc że odmowa spowoduje zaprzestanie wypłacania renty. Detektywi w podobny sposób wymusili na panu Andrzeju przesłuchanie na okoliczność jego stanu zdrowia, sfotografowanie mieszkania, przedstawienia im całej dokumentacji medycznej oraz udzielenia informacji o przyjmowanych lekach. Detektywi dodatkowo wymusili na nim, aby złożył podpis na czystej karcie papieru, która następnie została zapisana przez detektywów i przedstawiona jako zezwolenie na prowadzenie czynności detektywistycznych na okoliczność zasadności pobierania przez niego renty. W pozwie wskazano także, że detektywi - w ramach działań zleconych przez zakład ubezpieczeniowy - prowadzili rozpytania wśród sąsiadów w kwestii jego stanu zdrowia pana Andrzeja, był on śledzony, nagrywany i robiono mu zdjęcia z ukrycia oraz jawnie. Pan Andrzej uzyskał pozytywne rozstrzygnięcie przed sądem pierwszej instancji, bowiem udowodnił zarówno opisywane przez siebie zdarzenia, jak i doznanie krzywdy ze strony zakładu ubezpieczeniowego. Sąd odwoławczy po apelacji ubezpieczyciela to powództwo oddalił, lecz sprawa została przekazana mu do ponownego rozpoznania przez Sąd Najwyższy. Sąd ten stwierdził, że nie sposób zaakceptować stanowiska, zgodnie z którym w stosunku do osoby, której przysługuje uprawnienie do otrzymywania świadczenia od zakładu ubezpieczeń na mocy orzeczenia sądu, ten ostatni zyskuje prawo do nieustannej i niczym nieograniczonej kontroli wykonywanej za pomocą czynności detektywistycznych (Wyrok SN z 17.09.2020 r., I CSK 628/18).
Czy fakt, że nagranie zostało dopuszczone przez sąd jako dowód w sprawie może uchronić nagrywającego od odpowiedzialności karnej?
Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, utrwalenie przebiegu rozmowy osób trzecich dokonane przez osobę prywatną stanowi co do zasady dowód dopuszczalny w postępowaniu sądowym, niemniej okoliczność ta sama przez się nie kreuje uprawnienia do podsłuchu i nie wyłącza odpowiedzialności karnej sprawcy takiego czynu na podstawie art. 267 § 3 k.k. Tak SN uznał w postanowieniu z 27.04.2016 r. (III KK 265/15).
W tle tej sprawy pani Katarzyna została prawomocnie uniewinniona od zarzutu popełnienia dwóch przestępstw określonych w art. 267 § 3 k.k., polegających na tym, że dwukrotnie umieściła urządzenie podsłuchowe w wybranych pokojach w urzędzie skarbowym w celu nagrania rozmów prowadzonych przez współpracowników będących pokrzywdzonymi w późniejszym postępowaniu karnym. Jak stwierdzono przez sądy obu instancji, pani Katarzyna nagrała potajemnie rozmowy współpracowników, którzy dopuszczali się niej mobbingu, i którzy wywołali u niej rozstrój zdrowia w postaci zaburzeń depresyjno – lękowych i zamierzała przedstawić te nagrania w sądzie pracy. Sądy obu instancji uznały, że fakt ten powoduje, że nie można zarzucić pani Katarzynie popełnienia czynu zabronionego. Sąd Najwyższy uznał natomiast, że fakt stosowania na pani Katarzynie mobbingu nie sprawia automatycznie, że odpowiedzialność karna z art. 267 § 3 k.k. jej nie dotyczy. Uznał natomiast, że wyroki uniewinniające są prawidłowe, lecz ze względu na jej motywację powodującą, że nie można zarzucić jej czynom jakiejkolwiek społecznej możliwości. Co więcej – Sąd Najwyższy wprost uznał, że decyzja pani Katarzyny motywowana poczuciem głębokiej krzywdy, chęcią położenia kresu dalszym ewidentnie nagannym zachowaniom współpracowników oraz koniecznością dostarczenia w sprawie pracowniczej dowodu wykazującego jej prawdomówność były wszech miar usprawiedliwione. Sprawa pani Katarzyny była wyjątkowa. Natomiast przy mniej oczywistych powodach potajemnego nagrywania, sprawca może ponieść odpowiedzialność karną.