Złożyłeś wniosek o świadczenie wspierające? Lepiej uzbrój się w cierpliwość. W niektórych miastach na decyzję czeka się nawet rok, a czasem i dłużej. W Olsztynie rekordziści słyszą o terminach przekraczających 15 miesięcy. W woj. śląskim do końca 2024 r. rozpatrzono zaledwie 16,4% wniosków. Dla części osób ten czas okazał się zbyt długi… i nie doczekali pomocy, która miała dać im samodzielność.
Świadczenie wspierające – gdzie jest obiecana rewolucja?
Nowy instrument finansowego wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami, czyli świadczenie wspierające miał być rewolucją. To pomoc dla dorosłych, którzy potrzebują stałej opieki. Jego wysokość, zależna od oceny potrzeb, miała sięgać nawet 220 proc. renty socjalnej, czyli w 2025 r. około 4 133 zł miesięcznie. Świadczenie jest niezależne od dochodu, a prawo do niego uzyskuje osoba, której komisja wojewódzka (WZON) przyznała co najmniej 70 punktów w skali potrzeb, przy czym 87–100 pkt uprawnia do pobierania od 2024 r., 78–86 pkt od 2025 r., a 70–77 pkt od 2026. Rządzący przekonywali, że pieniądze dadzą dorosłym z niepełnosprawnością i ich rodzinom niezależność.
Miał być zastrzyk wolności, są wielomiesięczne kolejki
W rzeczywistości świadczenie okazało się bardzo trudne do uzyskania. Zgodnie z ustawą decyzja o jego przyznaniu powinna zapaść w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku, ale wiele regionów nie jest w stanie dotrzymać tego terminu. ZUS wypłaca świadczenie szybko, natomiast problemem jest czas oczekiwania na komisję decydującą o przyznaniu świadczenia.
Według portalu Niepelnosprawni.pl, w województwie śląskim do końca 2024 r. rozpatrzono tylko 16,4 % wniosków o świadczenie wspierające. W Olsztynie opiekunowie opisują dramatyczne opóźnienia.
Wniosek złożony w marcu 2024 r., a na komisję dopiero w czerwcu 2025 r. To ponad 15 miesięcy czekania – relacjonuje jeden z opiekunów z Olsztyna.
A przecież przepisy mówią, że decyzja powinna zapadać w ciągu 3 miesięcy. W praktyce wszystko trwa znacznie dłużej.
Najwięcej spraw utknęło właśnie na etapie oceny potrzeb. Niewielkie zespoły WZON nie radzą sobie z lawiną wniosków, a punkty przyznawane w pierwszej ocenie bywają zaniżane, co zmusza do odwołań. W Olsztynie tylko dwóch pracowników zajmuje się przygotowaniem dokumentacji, a rodziny informowane są, że „poczekają rok albo dłużej”.
Protesty opiekunów w sejmowych korytarzach w 2023 r. przypomniały, że potrzeby osób z niepełnosprawnościami były ignorowane przez lata. Wprowadzenie świadczenia miało być kompromisem, przyznawane jest na wniosek, w wysokości zależnej od potrzeb, co w założeniu ogranicza liczbę uprawnionych. Jednak w praktyce brak kadr spowodował powstanie gigantycznych kolejek.
Kolejki po świadczenie wspierające – wciąż dramatyczne różnice między regionami
Według oficjalnych danych Ministerstwa Rodziny w 2025 r. złożono ponad pół miliona wniosków, z czego połowa została już rozpatrzona, a ponad 70 tys. osób otrzymuje świadczenie. Jednak statystyki nie oddają w pełni sytuacji w terenie.
W województwie śląskim do końca 2024 r. rozpatrzono zaledwie 16,4 proc. wniosków, a w wielu przypadkach czas oczekiwania sięgał roku. W Olsztynie osoby, które złożyły dokumenty w marcu 2024 r., otrzymywały informację, że na komisję mogą zostać zaproszone dopiero w czerwcu 2025 r. – po ponad 15 miesiącach.
Portal Niepelnosprawni.pl opisywał dramatyczne historie, w tym przypadek małżeństwa, które zmarło, zanim komisja zdążyła wydać decyzję.
Resort: Są województwa, gdzie czeka się już mniej niż 3 miesiące
Wiceminister rodziny i pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, Łukasz Krasoń, przyznał w rozmowie z Business Insider, że:
Od samego początku intensywnie pracujemy nad zmniejszeniem kolejek, jest już lepiej. Są województwa, w których czas oczekiwania od złożenia wniosku do wydania decyzji wynosi już poniżej trzech miesięcy. Jeszcze ponad pół roku temu było to nie do pomyślenia, a jednak się udało. Cały czas monitorujemy tę sytuację, jesteśmy na stałych łączach z wojewodami.
Skutki uboczne: utrata innych świadczeń i niepewność
Świadczenie wspierające jest zależne wyłącznie od poziomu potrzeb, ale paradoksalnie może zmniejszyć wsparcie z innych źródeł. Jak zauważa portal Niepelnosprawni.pl, przyznanie dodatku często powoduje utratę prawa do bezpłatnych usług opiekuńczych, bo nowe środki wliczane są do kryterium dochodowego. Rodziny zgłaszają też przypadki, w których osoby z niskim punktowym wsparciem (np. 74 pkt) w pierwszej instancji otrzymywały 40 % renty socjalnej, a po odwołaniu ich ocena wzrastała nawet o 20 punktów. Problemem jest również to, że opiekunowie, którzy wcześniej pobierali świadczenie pielęgnacyjne, często muszą z niego zrezygnować, gdy ich bliscy przejdą na świadczenie wspierające.
Jasne punkty: niektóre komisje działają sprawniej
W zalewie krytyki pojawiają się też pozytywne sygnały. Portal Niepelnosprawni.pl opisał historię kobiety z ALS, która dzięki interwencji lekarza miała wizytę komisji w domu; uzyskała 97 punktów i jeszcze w lipcu 2024 r. zaczęła otrzymywać świadczenie.
Co dalej?
Historia świadczenia wspierającego pokazuje, jak trudno w Polsce budować system wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami. Pomysł, by oddać wnioski w ręce wojewódzkich zespołów orzekających, miał ograniczyć nadużycia i dopasować pomoc do potrzeb. Jednak bez zwiększenia liczby orzeczników i uproszczenia procedur rosnąca kolejka sprawia, że obiecana rewolucja staje się iluzją. Wielu wnioskodawców rezygnuje z ubiegania się o świadczenie, wiedząc, że czeka ich wielomiesięczna walka. Inni nie doczekują decyzji.