REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.
Paweł Cymcyk

Menedżer Komunikacji Inwestycyjnej ING TFI S.A.

Paweł Cymcyk – od ponad 5 lat bezpośrednio związany z rynkami finansowymi. Pierwsze doświadczenia zdobywał jako analityk walutowy.

Posiada licencję maklera papierów wartościowych z uprawnieniami do wykonywania czynności doradztwa inwestycyjnego nr 2031 wydaną przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) oraz uczestniczy w prestiżowym programie CFA Institute, w którym w czerwcu 2011 roku będzie podchodził do drugiego poziomu uzyskania tytułu CFA. Obecnie pracuje jako główny analityk rynków finansowych w A-Z Finanse S.A. oraz w swojej firmie prowadzi szkolenia z zakresu matematyki finansowej, makroekonomii, instrumentów pochodnych oraz analizy i wyceny przedsiębiorstw. Wcześniej był zatrudniony jako analityk produktów inwestycyjnych w Xelion.Doradcy Finansowi Sp. z o.o.

Ponadto jest autorem codziennych komentarzy giełdowych i makroekonomicznych dla prasy, telewizji oraz największych internetowych serwisów finansowych i inwestycyjnych. Jest również członkiem Związku Maklerów i Doradców (ZMID), gdzie między innymi prowadzi zajęcia z matematyki finansowej na kursie maklerskim organizowanym przez ZMID. Dodatkowo jest prelegentem na kursie Analityka Giełdowego organizowanym przez GG Parkiet, na którym przedstawia konstrukcje i znaczenie wskaźników makroekonomicznych.
 

Wraz z dzisiejszym dniem na parkiecie dobiegło końca pierwsze półrocze 2011 roku. W tym czasie miało miejsce wiele zaskakujących wydarzeń. Problemy Grecji stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Wczoraj WIG20 pokonał poziom 2800 pkt. Rynek znalazł się w najniższym położeniu od końca marca i widać pierwsze, wyraźniejsze sygnały do ewentualnego odreagowania. Sesja upłynęła jednak w miarę spokojnie, ponieważ zainteresowanie giełdowymi transakcjami jest umiarkowane.

REKLAMA

Dzień wolny od pracy w Polsce sprawił, że nie zwracaliśmy przez moment uwagi na rynki finansowe. Tymczasem kurs franka pokonał z impetem poziom 1,20 i nie spoczął na tym osiągnięciu, co skutkuje nowymi rekordami złotego. W czwartek za franka płacono nawet 3,39 – i to nie tylko z powodu siły szwajcarskiej waluty, ale także ze względu na mniejszą płynność na rynku polskiego złotego.
Dzień wolny od pracy w Polsce sprawił, że nie zwracaliśmy przez moment uwagi na rynki finansowe. Tymczasem kurs franka pokonał z impetem poziom 1,20 i nie spoczął na tym osiągnięciu, co skutkuje nowymi rekordami złotego. W czwartek za franka płacono nawet 3,39 – i to nie tylko z powodu siły szwajcarskiej waluty, ale także ze względu na mniejszą płynność na rynku polskiego złotego.

REKLAMA

Spółki, wchodzące w skład WIG20, mogą uznać początek wtorkowych notowań na GPW za udany. Indeks blue chipów zyskiwał blisko 1 procent, co wydaje się w pełni zrozumiałe, jeżeli uwzględnimy spadki na wczorajszym fixingu. Niestety, do południa notowania pogorszyły się i indeks na wiele godzin ugrzązł na neutralnym poziomie.
Łatwo można było przewidzieć, że odnotowane w piątek zwyżki na WIG20 nastąpiły w konsekwencji rozliczania instrumentów pochodnych. Faktycznie, zwyżkujący indeks blue chipów nie miał nic wspólnego z realnym popytem. Notowania z końca tygodnia okazały się być efektem czysto technicznego zabiegu.
Cztery razy do roku przychodzi czas na rozliczenie instrumentów pochodnych. Taki dzień miał miejsce podczas piątkowej sesji, co automatycznie było przyczyną większych obrotów i zmienności indeksów. Mimo to dzisiejsze notowania nie są istotne.
W trzecim tygodniu czerwca w centrum zainteresowania inwestorów znajdowały się dwa tematy: pakiet pomocowy dla Aten i umocnienie szwajcarskiego franka. Eksperci zauważyli prostą zależność: im bardziej rosły obawy, związane z bankructwem Grecji, tym bardziej zyskiwała na wartości szwajcarska waluta. Czy upadłość Grecji może być podobna w skutkach do bankructwa Lehman Brothers z 2008 roku?
Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się od spadków, odzwierciedlających słabe nastroje po wczorajszej przecenie w USA. Poprawę notowań na GPW zawdzięczamy krajowemu popytowi. Umożliwił on indeksowi 20 największych spółek akcyjnych powrót do poziomu z poprzedniego zamknięcia.
Pierwszy dzień notowań okazał się dla inwestorów stresujący. Tuż po rozpoczęciu sesji WIG20 dzieliło zaledwie 10 pkt. od poziomu 2800 pkt. Złamanie tego oporu mogłoby doprowadzić do gwałtownych zmian indeksów, tym bardziej, że nastroje na zachodnich giełdach nie napawały optymizmem.
Tydzień po świętach nie trwał długo. Nie dość, że skrócił go drugi dzień Wielkiej Nocy, to odchudził go także królewski ślub w Wielkiej Brytanii. Jeżeli do rachunku doliczymy długi weekend  na GPW i wielu innych giełdach, obraz może zapowiadać się nieciekawie. Tak istotnie wygląda rzeczywistość, chociaż nie sposób pominąć pewnych wyjątków.
Od początku wtorkowych notowań na giełdzie indeks dwudziestu największych spółek znajdował się pod kreską. Tym samym WIG20 oddalał się od granicy na wysokości 2900 pkt.
W poniedziałek rynek nie podlegał żadnym istotnym zmianom. Bilans pod koniec dnia był taki sam jak w piątek. Niska zmienność rynku szła w parze niewielkimi obrotami, które nie przekroczyły znacznie 750 mln złotych.
Wtorkowa sesja na GPW odznaczała się jeszcze większym spokojem niż poniedziałkowa, mimo że impulsów do podejmowania decyzji nie brakowało. Na początku notowań niedźwiedzie zepchnęły byki poniżej minimum z poprzedniego dnia, jednak wkrótce popyt zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i skończył dzień na plusie.
Po ustanowieniu maksimum hossy w piątek, w dniu dzisiejszym WIG20 pozwolił sobie na lekką korektę. Obecnie krótkoterminowe wsparcie stanowi wartość 2800 pkt. Popyt szybko wrócił do formy i już w trakcie pierwszej godziny notowań zostały ustanowione nowe szczyty.
Czwartkowa sesja nie przebiegła pomyślnie dla warszawskiego parkietu. Mimo, że nasz indeks walczył ze spadkami, zakończył dzień na minusie, przy czym zabrakło mu zaledwie jednego punktu do przejścia powyżej poziomu środowego zamknięcia. Przeceny na rynku surowców były odczuwalne w całej Europie i działały jako czynnik hamujący popyt.
Poniedziałek może utwierdzić nas w przekonaniu, że byki nie straciły dobrej kondycji. Przez cały dzień WIG20 dawał popis na parkiecie, sięgając coraz wyżej. Również na pozostałych, europejskich giełdach przeważały zwyżki. To zasługa unormowania się cen surowców, nieco spokojniejszych nastrojów w Libii oraz zadowalających danych makro, przede wszystkich publikacji z USA.
Dziś niekwestionowanym tematem numer jeden była Libia i tamtejsza rewolucja. Szczególnie czuła na wieści z Afryki jest ropa. Natomiast większość państw, należących do OPEC, nie ma w planach ani nadzwyczajnego zjazdu w związku z Libią, ani zwiększenia wydobycia "czarnego złota".
W czwartek rano przewagę na parkiecie miała podaż. Na początek dnia WIG20 stracił jeden procent, ale im bardziej zbliżał się do 2700 pkt., tym bardziej niedźwiedzie traciły grunt pod nogami. Na zachodnich rynkach pojawiły się pierwsze zwiastuny zwyżki i kontynuacja przeceny stawała się coraz trudniejsza.
We wtorek niewiele się działo na GPW. Rano nastąpiło umiarkowanie pozytywne otwarcie WIG20, ale nie zdołało ono utrzymać się przez dalszą część dnia. W przeciągu godziny niedźwiedzie zmusiły ten indeks, aby cofnął się do poziomu neutralnego, gdzie pozostał już do końca dnia. Zagraniczne indeksy pięły się do góry, ale byki nie potrafiły wziąć z nich przykładu.

REKLAMA