Już za kilka tygodni, od początku 2023 r., zacznie obowiązywać limit zamrożenia cen energii elektrycznej. Dla gospodarstwa domowego wynosi on 2000 kWh rocznie, dla gospodarstw z osobami z niepełnosprawnościami - 2600 kWh, natomiast dla rolników i gospodarstw z Kartą Dużej Rodziny, w tym seniorów, którzy odchowali co najmniej troje dzieci - 3000 kWh.
Cena zużytej energii elektrycznej to tylko część kwoty widniejącej na rachunku za prąd. Składa się na niego nawet kilkanaście pozycji, m.in. opłaty dystrybucyjne i podatki. – Część z nich to koszty stałe, ale większość to opłaty zmienne, zależne od naszego zużycia energii. To oznacza, że im mniej prądu zużyjemy, tym te kwoty będą niższe i tym niższa będzie ostateczna wartość rachunku – mówi Włodzimierz Cupryszak, ekspert ds. regulacji Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Od 1 grudnia do końca 2023 r. maksymalna cena prądu dla podmiotów wrażliwych i mikro, małych i średnich firm będzie wynosić 785 zł/MWh, a dla gosp. domowych, powyżej limitów zużycia (2/2,6/3 MWh), zostanie ustalona na 699 zł/MWh - podano w założeniach do projektu ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku - opublikowanych 11 października 2022 r. w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów. Na posiedzeniu Rady Ministrów tego samego dnia rząd zapoznał się z informacją o tym projekcie. Prace nad nim będą kontynuowane.
Zdaniem Polaków najwięcej prądu zużywają w naszych domach: klimatyzacja, płyta indukcyjna, czajnik i piekarnik. Pokazują to wyniki badania przeprowadzonego przez IBRiS dla Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. Tymczasem rankingi domowych urządzeń pobierających najwięcej prądu pokazują (na czele są tu: kuchenka elektryczna, kuchenka indukcyjna, bojler elektryczny, czajnik elektryczny, zmywarka i lodówka) dużą rozbieżność pomiędzy naszymi wyobrażeniami a rzeczywistością. Czy w takiej sytuacji potrafimy faktycznie oszczędzać prąd?