Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak nie projektuje się prawa, niech spojrzy na historię „wuzetek” (decyzje o warunkach zabudowy) z ostatnich miesięcy. To nie jest opowieść o „cwaniactwie obywateli”. To jest opowieść o ustawodawcy, który najpierw wytwarza niepewność, potem ustawia deadline, a na końcu oburza się, że ludzie zaczęli bronić swoich interesów. Zasada, która napędziła masowe wnioski, jest prosta: państwo powiedziało wprost, że w gminie bez planu ogólnego po 1 lipca 2026 r. decyzje WZ i decyzje celu publicznego mają być możliwe tylko w postępowaniach wszczętych przed tą datą. Tłumacząc na ludzki język: „złóż teraz, bo potem może być za późno”. I ludzie zrobili dokładnie to, co robią zawsze, gdy państwo komunikuje ryzyko: zareagowali szybko. Nie dlatego, że są źli. Tylko dlatego, że są racjonalni.