Nie jest żadną tajemnicą, że przepisy tworzone przez Unię Europejską pisane są często w interesie konkretnych koncernów, co publicznie – choć „z troską” – przyznali nasi eurodeputowani na przykładzie prawa farmaceutycznego. Wszyscy wiedzą, że podobnie dzieje się w przypadku tworzenia polskich przepisów, lecz jest to temat tabu, którym nie interesują się oficjalne oraz „liberalne” media.
Gdy w latach 1993-1996 powstawała ustawa o doradztwie podatkowym jej twórcy, do których miałem zaszczyt należeć, chcieli stworzyć zawód zaufania publicznego, kierujący się – działając dla dobra podatników – zasadami profesjonalizmu, legalizmu oraz etyką zawodową. Miał być przeciwwagą dla urzędniczej wszechwładzy, stawiając zarazem ścisłą granicę między uczciwym stosowaniem prawa podatkowego a oszustwami: w tym ostatnim procederze doradca podatkowy działający na podstawie tej ustawy nie może z mocy prawa uczestniczyć.
Zmiany wśród zawodów uprawianych przez Polaków powodują, że z roku na rok ubywa przedsiębiorców rozliczających się przy pomocy karty podatkowej. Dodatkowo, jedną z przyczyn, która odstrasza podatników od karty podatkowej, jest konieczność zapłaty podatku niezależnie od tego, jaką rzeczywistą wartość przychodów osiąga przedsiębiorca.
Od 1 stycznia 2015 r. obowiązkiem stosowania kas rejestrujących, bez względu na wysokość osiąganych obrotów, będą objęci m.in. doradcy podatkowi, prawnicy (z wyjątkiem notariuszy), lekarze, dentyści, zakłady fryzjerskie i kosmetyczne - takie rozwiązanie wynika z projektu rozporządzenia w sprawie zwolnień z obowiązku ewidencji na kasach rejestrujących.