Ogłoszony przez Komisję Europejską projekt zmian sprawił, że w branży transportowej zawrzało. Pakiet Mobilności, bo o nim mowa, wprowadził wiele niepokoju wśród właścicieli firm oraz samych kierowców. Drżąc przed nieznanym, branża odpycha od siebie wizję modyfikacji zapisów ustawy, traktując je jako zło konieczne. Jednak dokładne analizy propozycji KE i porównanie ich z obecnym stanem prawnym pozwalają wyciągać wnioski zgoła odmienne od ogólnej katastroficznej wizji dla transportu międzynarodowego.
Jako kraj członkowski Unii Europejskiej, Polska otrzymuje duże środki na rozwój gospodarczy. Udzielane wsparcie finansowe przeznaczane jest m. in. na wzrost konkurencyjności polskiej gospodarki, poprawę zatrudnienia i życia obywateli, rozwój nowych technologii. Wsparcie finansowe udzielane jest za pośrednictwem różnego rodzaju programów i funduszy. Jak pokazują statystyki, polscy przedsiębiorcy chętnie korzystają z tego rodzaju wsparcia finansowego, celem rozwoju swojej firmy i podniesienia jej konkurencyjności. Jednakże środki z funduszy to nie tylko korzyści, ale też pewne zagrożenia.
W dniu 18 kwietnia weszła w życie ustawa z 9 marca 2017 r. o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów (Dz.U. z 2017 r., poz. 708), zwana „pakietem przewozowym”. W ocenie twórców ma ona stanowić skuteczny mechanizm przeciwdziała procederowi, jakim jest wyłudzanie przez nieuczciwych podatników podatku VAT i akcyzy w przypadku obrotu tzw. towarami wrażliwymi (m.in. alkohol, paliwa, susz tytoniowy). Realizacja zamierzenia będzie możliwa za sprawą szeregu obowiązków nałożonych na podmioty uczestniczące w przewozie towarów – zarówno jako wysyłający, odbierający, jak również jako przewoźnicy.