Trzeba się spieszyć

Dokument powinien zostać przedstawiony do akceptacji Komisji Europejskiej najpóźniej do końca roku, podkreśla prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej. Jego zdaniem nie możemy pozwolić sobie na przedłużanie terminu do czerwca 2005 r., ponieważ pilnych decyzji wymagają unijne wymogi w zakresie ochrony środowiska.

Przedstawiciele sektora elektroenergetycznego podkreślają, że przeciągające się prace nad polityką energetyczną powodują, że nie ma obowiązujących prognoz dla sektora i bilansu energetycznego, co utrudnia inwestycje w branży. Jan Kurp, prezes Południowego Koncernu Energetycznego, podkreśla, że sektor elektroenergetyczny nie jest w stanie rozpocząć obecnie żadnej nowej inwestycji. Przedłużanie tego stanu grozi, że po 2008 roku trzeba będzie importować energię albo jej zabraknie. Mirosław Duda z Agencji Rynku Energii twierdzi, że nawet przy obecnym poziomie zapotrzebowania na energię w Polsce grozi niedostatek mocy wytwórczych, poczynając od 2008 roku. Wtedy zaczną bowiem obowiązywać restrykcyjne ograniczenia globalnej emisji zanieczyszczeń do atmosfery, co spowoduje konieczność wyłączenia części węglowych źródeł mocy. Według prognoz Herberta L. Gabrysia wzrostu cen energii można się spodziewać w latach 2007–2008, wtedy gdy nie będziemy w stanie wypełnić unijnych dyrektyw dotyczących ochrony środowiska.