Dzieci z autyzmem, porażeniem mózgowym, ciężko chorzy dorośli: komisje uzdrawiają na potęgę. Nikt nie jest bezpieczny

REKLAMA
REKLAMA
Czy w Polsce naprawdę "uzdrawia się" chorych decyzją komisji? System orzekania o niepełnosprawności niekiedy przypomina loterię. ZUS i powiatowe zespoły orzekające potrafią w kilka minut odebrać prawo do renty, a rodzice dzieci z autyzmem słyszą, że ich dzieci… wyzdrowiały. Najwyższa Izba Kontroli ostrzega: tysiące decyzji mogło zostać wydanych niezgodnie z prawem.
- Cudowne "uzdrowienia" dzieci
- Przykłady "uzdrowionych" dorosłych
- Niedociągnięcia ujawnione przez NIK i inne instytucje
- Dlaczego dochodzi do cudownych ozdrowień?
- Próby naprawy systemu
- Wnioski i rekomendacje
- System, który wciąż wymaga zaufania
Cudowne "uzdrowienia" dzieci
Coraz częściej rodzice dzieci z autyzmem, ADHD, zespołem Aspergera czy zaburzeniami rozwoju skarżą się, że komisje orzekające uznają ich dzieci za zdrowe, mimo że stan zdrowia się nie poprawił. W efekcie rodziny tracą dostęp do świadczeń, opiekunowie, do zasiłków, a dzieci, do specjalistycznych terapii. Zjawisko tzw. uzdrawiania najmłodszych pojawia się w wielu powiatach, o czym donoszą lokalne media.
REKLAMA
REKLAMA
Szybkie rozmowy i utrata punktów 7 i 8
Rodzice dzieci z autyzmem alarmują, że komisje powiatowe (PZON) błyskawicznie obniżają stopień niepełnosprawności i usuwają tzw. punkty 7 i 8 z orzeczenia. Punkty te określają, czy dziecko wymaga stałej opieki i specjalnej terapii. Są podstawą do świadczenia pielęgnacyjnego w wysokości ok. 3287 zł miesięcznie.
W artykule Infor.pl matka 16‑letniego syna z autyzmem opisuje, że lekarka internistka podczas kilkuminutowej wizyty zmieniła jego stopień na umiarkowany, uznając, że mógłby pracować, co w praktyce zlikwidowało jej prawo do świadczenia pielęgnacyjnego.
Inny rodzic wspomina, że komisja zadała tylko kilka pytań ("jak ma na imię, ile ma lat, co lubi robić w przedszkolu") i uznała, że dziecko nie jest już niepełnosprawne, mimo że ma autyzm i potrzebuje stałej opieki.
REKLAMA
Warto zaznaczyć, że wprowadzone przez rząd wytyczne, zakładają automatyczne przyznawanie punktów 7 i 8 w przypadku 208 ciężkich chorób. Jednak autyzm nie znalazł się w tym katalogu, dlatego orzecznicy mogą te punkty bez przeszkód odbierać według własnego uznania.
"Cud nad Wisłą" w Toruniu
W toruńskim dzienniku "Nowości" z 2012 r. matka 24‑letniego Michała z porażeniem mózgowym, padaczką i wodogłowiem opisała "cudowne ozdrowienie" syna. Komisja Miejskiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności zapytała go tylko, czym się interesuje, i po 20‑minutowym badaniu obniżyła jego stopień ze znacznego na umiarkowany.
Przez całe jego życie, orzeczenie wskazywało, że wymaga całodobowej opieki, ale komisja uznała, że jej nie potrzebuje. Matka podkreślała, że syn musi być ubierany i nie może samodzielnie funkcjonować, a zmiana statusu pozbawiła go bezpłatnych przejazdów i jej świadczenia pielęgnacyjnego. Szefowa toruńskiego zespołu tłumaczyła, że składy orzekające są niezawisłe, a każdy wniosek jest rozpatrywany indywidualnie.
Dziecko z autyzmem i zaniżona renta rodzinna
Gazeta Krakowska opisała w 2015 r. historię 3,5‑letniego Kuby z autyzmem. Chłopiec ma poważne opóźnienie rozwoju, paniczne ataki i wymaga intensywnej terapii. Mimo braku poprawy, powiatowy zespół postanowił, że nie potrzebuje już stałej opieki, bo podczas badania raz przybił komisji "piątkę" i podał swój wiek. W uzasadnieniu stwierdzono, że wymaga opieki tylko czasami, co odebrało rodzinie prawo do świadczenia opiekuńczego. Rodzice złożyli odwołanie.
Przykłady "uzdrowionych" dorosłych
Nieprawidłowości w systemie orzekania nie kończą się na dzieciach. Wielu dorosłych pacjentów, także po wypadkach, amputacjach czy z chorobami przewlekłymi, traci świadczenia po jednej decyzji komisji. W niektórych przypadkach lekarze orzecznicy uznają za zdolne do pracy osoby z trwałym kalectwem lub poważnymi schorzeniami, które uniemożliwiają im codzienne funkcjonowanie.
W mediach regularnie pojawiają się historie tych, którzy "cudownie wyzdrowieli" tylko na papierze. Poniżej przedstawiamy kilka z nich.
Kierowca z Bielska i pozew na 1,5 mln zł
Serwis Beskidzka24.pl opisał w 2020 r. sprawę kierowcy, Pana Sebastiana. Po poważnym urazie kolana lekarz orzecznik przyznał mu rehabilitacyjne świadczenie. Tuż przed operacją komisja lekarska ZUS uznała, że jest zdolny do pracy i cofnęła świadczenie, mimo że wciąż musiał brać silne leki przeciwbólowe.
Mężczyzna stwierdził, że "cudownie go ozdrowiono", odebrano pieniądze na rehabilitację i zostawiono z nogą "w strzępach". W pozwie domaga się 1,5 mln zł zadośćuczynienia, twierdząc, że błędne decyzje ZUS pogorszyły jego stan zdrowia.
Inwalida bez kolana a "uzdrawiająca" komisja
Portal klodzko24.eu przedstawił w 2024 r. historię Pana Dariusza. Podczas pierwszej komisji lekarka orzeczniczka według jego słów zapytała go o ilość schodów w domu, nie spojrzała w wyniki rezonansu ani na jego nogę, jedynie stuknęła butem w podeszwę i uznała, że jest zdolny do pracy.
Pacjent miał przepuklinę krążków międzykręgowych i orzekano mu wcześniej długoterminowe świadczenie rehabilitacyjne. Pomimo odwołania, wyższa komisja we Wrocławiu podtrzymała decyzję bez oglądania chorego. Jego lekarz rodzinny stwierdził, że jest niezdolny do ciężkiej pracy i powinien kontynuować rehabilitację, ale ZUS zakwestionował jej zwolnienia. W rezultacie pacjent dysponował dwoma sprzecznymi orzeczeniami, jedno mówiło o niezdolności do pracy, drugie o zdolności, co uniemożliwiało mu otrzymanie świadczeń.
"Uzdrowiony" diabetyk i choroby przewlekłe
Portal Onet opisał w 2013 r. przypadek chorego na cukrzycę, nadciśnienie i schorzenia układu słuchu. Kilkukrotnie otrzymywał rentę, ale co dwa–trzy lata komisje ZUS wzywały go ponownie i uznawały, że wyzdrowiał, choć stan zdrowia się nie poprawiał.
Po powrocie z sanatorium lekarz orzecznik stwierdził, że jest zdolny do pracy i zabrał mu rentę. Mężczyzna musiał co kilka lat odwoływać się do sądu, co narażało go na stres i wpłynęło na pogorszenie jego stanu zdrowia. Artykuł wskazywał, że ZUS rzadko przyznaje renty na stałe i często uzdrawia nawet osoby z przewlekłymi, nieuleczalnymi chorobami.
Te historie to tylko fragment długiej listy podobnych przypadków, opisywanych przez media lokalne i ogólnopolskie. Wiele z nich kończy się dopiero w sądach, gdzie pacjenci próbują odzyskać prawo do świadczeń, które wcześniej odebrały im komisje orzecznicze.
Niedociągnięcia ujawnione przez NIK i inne instytucje
Raport Najwyższej Izby Kontroli opublikowany w sierpniu 2025 r. wykazał poważne nieprawidłowości w działalności powiatowych i wojewódzkich zespołów orzeczniczych. Kontrola w Wielkopolsce ujawniła m.in.:
- Brak lekarzy specjalistów (psychiatrów, laryngologów, ortopedów), co prowadziło do przeciągania procedur i opóźnień w wydawaniu orzeczeń. NIK wskazała, że brak kadr powoduje, iż ludzie czekają miesiącami na decyzje, a komisje muszą korzystać z lekarzy zewnętrznych.
- Uzasadnienia orzeczeń były niekompletne – często brakowało wskazania dokumentów medycznych, na których oparto decyzję. NIK podkreśliła, że takie praktyki naruszają przepisy i podważają wiarygodność systemu.
- Żądanie od wnioskodawców zbędnych dokumentów – niektóre zespoły wymagały zaświadczeń i oświadczeń niewymaganych przez przepisy, co wydłużało postępowanie.
- Brak nadzoru WZON nad powiatowymi zespołami – w Wielkopolsce przeprowadzono tylko 5 z 12 zaplanowanych kontroli, co w ocenie NIK naruszało ustawowe obowiązki.
Oddzielny raport NIK z września 2025 r. wskazał, że w kontrolowanych jednostkach nie zapewniono pełnej obsady specjalistycznej, a decyzje w sprawach schorzeń podejmowali lekarze spoza danej specjalności.
Uzasadnienia były zbyt ogólne, co utrudniało skuteczne odwołanie od decyzji. Kontrola odnotowała również, że niektóre zespoły wymagały od wnioskodawców oświadczeń o odpowiedzialności karnej i kosztach dodatkowych badań, mimo że przepisy tego nie przewidują. W żadnej z jednostek nie spełniono wymogów dostępności architektonicznej i informacyjnej.
Chaos w systemie – sześć równoległych systemów
W Polsce działa sześć niezależnych systemów orzeczniczych (ZUS, KRUS, MSWiA, MON, powiatowe komisje i system edukacyjny). Brak wzajemnego uznawania orzeczeń powoduje, że osoby z niepełnosprawnością muszą przechodzić kilka komisji, by uzyskać komplet uprawnień.
Problemem jest także brak lekarzy i długie kolejki. Ponad 40% etatów lekarskich w ZUS w 2025 r. było nieobsadzonych; w Wielkopolsce wakaty sięgały 75%. To przekładało się na 200 dni oczekiwania na przedłużenie orzeczenia i tysiące nierozpatrzonych wniosków.
Na porządku dziennym jest brak stałych orzeczeń mimo nieuleczalnych chorób. Pacjenci z nowotworami, zespołem Downa czy rzadkimi genetycznymi schorzeniami musieli co 2–3 lata potwierdzać, że choroba nie ustąpiła, co eksperci nazywali absurdem.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał uwagę, że wielokrotne procedury są sprzeczne z zasadą zaufania do państwa, a ta sama osoba może otrzymać różne orzeczenia w zależności od komisji.
Dlaczego dochodzi do cudownych ozdrowień?
Nieprawidłowości mają kilka przyczyn. NIK wskazuje na chroniczne braki kadrowe, szczególnie lekarzy o rzadkich specjalizacjach, co powoduje opóźnienia i powierzanie decyzji osobom bez odpowiedniego doświadczenia. Lekarze orzecznicy są zatrudniani na umowy cywilnoprawne i otrzymują wynagrodzenie znacznie niższe niż w publicznych szpitalach, dlatego część specjalistów rezygnuje z tej pracy, lub traktuje je jako szybkie źródło dodatkowego zarobku.
Znane są przypadki, gdy lekarz orzecznik przyjechał na komisję karetką, podczas swojego dyżuru w szpitalu. W innym zespole komisja na jednego pacjenta przeznaczyła od 5 do 10 minut. To wskazuje na poważne problemy z funkcjonowaniem systemu orzecznictwa w naszym kraju.
Pacjenci i media podkreślają, że komisje często pomijają dokumentację medyczną i koncentrują się na krótkim wywiadzie. Przykład Pana Dariusza pokazuje, że orzeczniczka nie zbadała nogi i nie przejrzała wyników badań.
Próby naprawy systemu
W odpowiedzi na liczne skargi w 2025 r. uchwalono nowelizację przepisów o orzekaniu o niepełnosprawności (weszła w życie 14 sierpnia 2025 r.). Reforma:
- poszerzyła katalog lekarzy mogących zasiadać w komisjach;
- wprowadziła możliwość wydawania orzeczeń na podstawie dokumentacji bez osobistego badania w przypadkach oczywistych;
- umożliwiła automatyczne przedłużenie orzeczeń, gdy stan zdrowia się nie zmienił, poprzez przesłanie aktualnych dokumentów,
- przewidziała cyfryzację procesu, pozwalając na składanie wniosków online i elektroniczne wydawanie orzeczeń.
Eksperci oceniają jednak, że zmiany te są techniczne i nie rozwiązują problemu braku lekarzy oraz braku jednolitych kryteriów. Bez zwiększenia etatów i ujednolicenia systemów nadal może dochodzić do błędów i "cudownych ozdrowień".
Wnioski i rekomendacje
Z przeprowadzonych kontroli i analiz NIK wynika, że system orzekania wymaga nie tylko korekt organizacyjnych, ale przede wszystkim zmian w podejściu do pacjentów. Poniżej przedstawiono najważniejsze rekomendacje ekspertów, instytucji i NGO.
1. Zapewnienie pełnej kadry specjalistycznej w komisjach
W zespołach orzeczniczych powinno pracować więcej lekarzy specjalistów, zwłaszcza psychiatrów, neurologów, ortopedów i pediatrów. Obecnie wiele decyzji wydawanych jest przez lekarzy spoza właściwych dziedzin, co prowadzi do błędnych ocen stanu zdrowia. Decyzje dotyczące niepełnosprawności muszą być oparte na fachowej, interdyscyplinarnej wiedzy, a nie powierzane przypadkowym orzecznikom.
2. Obowiązek pełnego uzasadnienia decyzji
Każde orzeczenie powinno zawierać szczegółowe uzasadnienie, w którym komisja odnosi się do dokumentacji medycznej i rokowań pacjenta. Brak takiego uzasadnienia jest sprzeczny z obowiązującymi przepisami i utrudnia skuteczne odwołanie. Wprowadzenie jednolitych standardów dokumentowania decyzji zwiększyłoby przejrzystość systemu.
3. Ujednolicenie systemów orzekania
Eksperci wskazują na konieczność stworzenia jednego, spójnego systemu orzekania lub przynajmniej pełnej wzajemnej uznawalności orzeczeń między ZUS, KRUS i powiatowymi zespołami (PZON). Obecnie zdarzają się przypadki, gdy ZUS uznaje osobę za niezdolną do pracy, a PZON, za całkowicie sprawną. Taki brak spójności podważa wiarygodność całego systemu.
4. Poszerzenie listy chorób nieuleczalnych
Listy schorzeń uznawanych za nieodwracalne powinny zostać rozszerzone o choroby, które nie rokują poprawy, takie jak autyzm czy niektóre schorzenia neurologiczne. Umożliwiłoby to rezygnację z ponownego stawania na komisjach w przypadkach, w których stan zdrowia jest trwały i nieuleczalny.
5. Poprawa dostępności i skuteczniejszy nadzór
Komisje orzekające powinny działać w budynkach w pełni dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnością, z dostępem do windy, podjazdów i toalet dla osób z ograniczoną mobilnością. Niezbędne jest także wprowadzenie regularnych kontroli pracy komisji przez organy nadrzędne, zgodnie z zaleceniami Najwyższej Izby Kontroli, aby ograniczyć nadużycia i zapewnić jednolite standardy orzekania w całym kraju.
System, który wciąż wymaga zaufania
Mimo przeprowadzonych reform i zapowiedzi cyfryzacji, system orzekania o niepełnosprawności w Polsce wciąż budzi nieufność i poczucie niesprawiedliwości. Wiele decyzji nadal zapada bez udziału specjalistów właściwych dla danego schorzenia, a osoby z trwałymi chorobami muszą co kilka lat udowadniać, że nie wyzdrowiały.
Eksperci podkreślają, że prawdziwa naprawa orzecznictwa wymaga nie tylko nowych przepisów, ale zmiany podejścia, z biurokratycznego na empatyczne. Dopiero wtedy można będzie mówić o systemie, który realnie wspiera osoby z niepełnosprawnością, zamiast je dodatkowo obciążać.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA


