Nie ma chyba w Polsce instytucji, która darzona byłaby przez obywateli tak szczerą niechęcią jak ZUS, który stał się swego rodzaju symbolem marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Nie dosyć bowiem, że odprowadzać składki musi każdy pracujący obywatel, bez względu na wysokość zarobków (zgodnie z planami rządu „ozusowane” mają być nawet umowy o dzieło), to jeszcze trudno doszukać się korzyści, jakie owa instytucja oferowałaby swoim płatnikom; wszak konieczność wielomiesięcznego oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty przez osoby regularnie opłacające składki, bądź też niepewność co do losów własnej emerytury nikogo w Polsce nie dziwi.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował o wysokości najniższej podstawy wymiaru składki oraz kwoty składki na ubezpieczenie zdrowotne w 2017 r. dla przedsiębiorców i osób współpracujących, twórców i artystów, wolnych zawodów, wspólników jednoosobowych spółek z o.o. spółek jawnych, komandytowych, partnerskich i osób prowadzących placówki edukacyjne.
Na podstawie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych świadczeniobiorcy mają prawo do świadczeń opieki zdrowotnej, których celem jest zachowanie zdrowia, zapobieganie chorobom i urazom, wczesne wykrywanie chorób, leczenie, pielęgnacja oraz zapobieganie niepełnosprawności i jej ograniczanie. Świadczeniobiorca ma między innymi prawo do leczenia szpitalnego, opieki psychiatrycznej, świadczeń wysokospecjalistycznych, rehabilitacji leczniczej, zaopatrzenia w wyroby medyczne czy leki.
Niż demograficzny, z którym mamy obecnie do czynienia, ma coraz większy wpływ na rynek pracy. Przyczyni się to większego otwarcia polskich firm na programy kierowane do młodych osób. Największe szanse na uzyskanie stażu mają osoby kształcące się na takich kierunkach, jak: produkcja, IT, kontrola jakości, logistyka oraz finanse i księgowość. Choć dostanie się na staż nie jest łatwe, to okazuje się, że aż 70 proc. uczestniczących w stażach ma szansę na dalsze zatrudnienie.
Wdrożenie tzw. jednolitego podatku (jednolitej daniny), łączącego obecny podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) oraz składki na ZUS i NFZ, będzie oznaczało likwidację liniowego 19-proc. PIT dla prowadzących działalność gospodarczą. Będzie 4-5 stawek jednolitej daniny - od 19,5% do ok. 40%. Rząd zastanawia się nad zastąpieniem CIT-u podatkiem obrotowym. Takie m.in. informacje przekazał w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej minister Henryk Kowalczyk, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów, odpowiadający za prace nad jednolitym podatkiem.