Podatek cyfrowy coraz bliżej. Gawkowski: „Wiemy, do kogo idziemy po pieniądze i nie są to polskie firmy”

REKLAMA
REKLAMA
Polski rząd szykuje cyfrową rewolucję. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiada miliardowe wpływy z nowego podatku cyfrowego, ale uspokaja: „Wiemy, do kogo idziemy po pieniądze i nie są to polskie firmy”. Giganci technologiczni zapłacą, a jednocześnie szykują się zmiany w cyberbezpieczeństwie i prawie internetu.
- „Cyfrowy kolonializm” kontra polski budżet
- Ile pieniędzy przyniesie podatek cyfrowy?
- Kto zapłaci podatek cyfrowy? Minister wskazuje winnych
- Cyfrowy podatek w Europie – jak robią to inni?
- KSC – bezpieczeństwo cyfrowe priorytetem rządu
- Europejski akt o usługach cyfrowych (DSA) – zmiany w polskim prawie
- Polska polityka cyfrowa wchodzi w decydującą fazę
- Podatek cyfrowy – szansa czy zagrożenie?
Podatek cyfrowy, krajowy system cyberbezpieczeństwa i europejski akt o usługach cyfrowych – te trzy filary polityki cyfrowej rządu znalazły się w centrum uwagi po wywiadzie, którego wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. Z jego słów wynika jasno: Polska szykuje się na cyfrową rewolucję, która może przynieść miliardowe wpływy do budżetu i jednocześnie wstrząsnąć rynkiem wielkich platform internetowych.
REKLAMA
„Cyfrowy kolonializm” kontra polski budżet
REKLAMA
Krzysztof Gawkowski nie pozostawia wątpliwości, że wprowadzenie podatku cyfrowego jest kwestią czasu. Minister podkreśla, że Polska nie może dłużej tracić na działalności gigantów technologicznych, którzy generują ogromne przychody, ale ich wkład do budżetu państwa jest minimalny. „Mam takie poczucie, że podatek cyfrowy to odpowiedź na pytanie, czy zgadzamy się na cyfrowy kolonializm, czy nie” – mówi wicepremier.
Według niego, Polska znajduje się w tyle za krajami, które już kilka lat temu wprowadziły tego rodzaju opodatkowanie: „Mamy dzisiaj deficyt dochodów z działalności cyfrowej, bo państwa, które wprowadziły podatek cyfrowy rok, dwa, trzy, cztery lata temu, są już do przodu o 20–30 miliardów euro”.
Ile pieniędzy przyniesie podatek cyfrowy?
Ministerstwo Cyfryzacji przedstawiło wstępne symulacje wpływów:
- przy 3 proc. – 1,7 mld zł rocznie,
- przy 4,5 proc. – 2,6 mld zł,
- przy 6 proc. – aż 3,4 mld zł.
„Na spotkaniu konsultacyjnym padały propozycje od 3 proc. do 15 proc. Stawki będą jeszcze analizowane. Dla mnie te 3 proc. to jest dobre pole wyjściowe” – podkreśla Gawkowski. Jednocześnie zaznacza, że zbyt niski podatek nie ma sensu: „Podatku na 2 proc. nie opłaca się wprowadzać, bo nie będzie wspomagał budżetu”.
Kto zapłaci podatek cyfrowy? Minister wskazuje winnych
REKLAMA
Kluczowe pytanie brzmi: które firmy będą musiały zapłacić nowy podatek? Z raportu fundacji Instrat wynika, że największe wpływy pochodziłyby z sektora e-commerce. W Polsce dominującym graczem jest Allegro, ale – jak zapewnia minister – polskie przedsiębiorstwa nie muszą się obawiać.
„Dla firm płacących polski CIT będą odliczenia i ulgi. Dzięki temu Allegro wcale nie zapłaci więcej, tak jak inne firmy płacące CIT w Polsce. Wiemy, do kogo idziemy po pieniądze i nie są to polskie firmy” – mówi wprost Gawkowski. To wyraźny sygnał, że rząd celuje w globalne koncerny technologiczne, które często przenoszą zyski do rajów podatkowych i płacą symboliczne podatki w krajach, w których faktycznie zarabiają miliardy.
Cyfrowy podatek w Europie – jak robią to inni?
Polska nie jest pionierem. We Francji, Włoszech, Hiszpanii czy Austrii podatek cyfrowy funkcjonuje już od kilku lat. Stawki wahają się od 2 do 7,5 proc. i dotyczą głównie przychodów reklamowych, usług streamingowych czy marketplace’ów.
Z danych wynika, że np. Francja odnotowała w pierwszym roku obowiązywania podatku wpływy przekraczające 400 mln euro. W skali całej Unii Europejskiej mówi się o konieczności stworzenia jednolitego systemu, ale na razie każdy kraj idzie swoją drogą.
KSC – bezpieczeństwo cyfrowe priorytetem rządu
Drugim ważnym wątkiem wywiadu była nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC). Prace nad nią trwają od miesięcy, ale – jak przyznał Gawkowski – nie są łatwe. „Nie mierzy się tylko z legislacją, ale z rynkiem. Wierzę, że jeszcze w sierpniu KSC trafi na posiedzenie rządu” – powiedział minister. Nowe przepisy mają m.in. uporządkować kwestię dostawców sprzętu telekomunikacyjnego. Chodzi o tzw. dostawców wysokiego ryzyka, których urządzenia mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
„Zdaję sobie sprawę, że niektórzy boją się, że będą musieli wymieniać sprzęt od dostawców wysokiego ryzyka. Rozumiem to i dlatego zaprojektowaliśmy kilka lat, żeby się przygotować. Razem z vacatio legis i czasem na przeprowadzenie procedury to będzie kwestia roku 2032–2033. Do tego czasu większość z tych, którzy dzisiaj protestują, i tak wymieni swoje urządzenia sieciowe” – zapewnia Gawkowski.
Europejski akt o usługach cyfrowych (DSA) – zmiany w polskim prawie
Minister cyfryzacji poinformował również, że 14 sierpnia na posiedzenie rządu została skierowana nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Celem jest implementacja europejskiego aktu o usługach cyfrowych (DSA).
Nowe przepisy mają m.in. określić, które treści w internecie mogą być blokowane. Pierwotny projekt wywołał kontrowersje i zarzuty o cenzurę, jednak – jak mówi Gawkowski – rząd uwzględnił uwagi obywateli: „Zmieniliśmy to. Odbyły się szerokie konsultacje i wysłuchanie obywatelskie. Za wszelką cenę chcieliśmy się dogadać ze stroną społeczną (…)”.
Polecamy: Komplet podatki 2025
Polska polityka cyfrowa wchodzi w decydującą fazę
Z wypowiedzi wicepremiera wyłania się obraz rządu, który chce jednocześnie:
- zwiększyć dochody budżetowe poprzez podatek cyfrowy,
- zadbać o cyberbezpieczeństwo w perspektywie najbliższej dekady,
- uregulować rynek internetowy zgodnie z unijnymi standardami.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w sierpniu zapadną pierwsze kluczowe decyzje. Jeśli rząd zdecyduje się na wprowadzenie 3-procentowego podatku cyfrowego, już w przyszłym roku Polska może zyskać dodatkowe 1,7 miliarda złotych – a to tylko początek.
Podatek cyfrowy – szansa czy zagrożenie?
Choć wielu ekspertów uważa, że podatek cyfrowy jest konieczny, krytycy zwracają uwagę na możliwe skutki uboczne. Pojawiają się pytania, czy globalne koncerny nie przerzucą kosztów na konsumentów, podnosząc ceny usług i produktów w internecie. Z drugiej strony, zwolennicy rozwiązania podkreślają, że Polska nie może pozwolić sobie na dalsze „cyfrowe uzależnienie” i brak wpływów z ogromnego rynku online.
Słowa ministra Gawkowskiego, że „nie są to polskie firmy”, mogą być dla wielu przedsiębiorców dobrą wiadomością. Rząd chce bowiem chronić lokalne biznesy, a uderzyć w gigantów, którzy przez lata korzystali z przewagi technologicznej i finansowej. Jedno jest pewne: temat podatku cyfrowego i nowych regulacji w świecie online będzie w najbliższych tygodniach jedną z najgorętszych politycznych i gospodarczych dyskusji w Polsce.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA