REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Jazda samochodem po bezdrożach

REKLAMA

REKLAMA

Off-road, czyli jazda terenówką po bezdrożach bije ostatnio wszelkie rekordy. Jest to zabawa dla prawdziwych twardzieli. Czy każdy może bawić się w off-road? Ile kosztuje takie hobby?

 

 

W zabawie zwanej 4×4 nie robimy pozornie nic innego niż na co dzień: siedzimy za kółkiem. Wystarczy jednak zjechać z asfaltu… Popularność off-roadu bije ostatnio wszelkie rekordy. Za prawdziwy samochód terenowy zapłacimy ponad 300 tys. zł albo i mniej niż 30, więc jest to zabawa dla prawie wszystkich. Tym bardziej że zarówno twardzieli, jak i twardzielek nie brakuje…

REKLAMA

Pejzaże, które możemy oglądać, są nagrodą za wszelkie wcześniejsze emocje. Trzęsie! Tak niemiłosiernie, iż po chwili wydaje się, że garmażerka w naszych brzuchach została zbita na miazgę. Kiedy Łada Niva, obładowana pięcioma pasażerami, zaczyna jechać kamienistą górską skotnią na Błatnią, mamy wrażenie, że wspina się po pionowej skarpie, od której zaraz odpadnie do tyłu i pojedzie w dół… na dachu.

Terenówkami jeździ dziś, kto może, choć wielu kierowcom tylko się wydaje, że posiadają wóz off-roadowy. Moda napędziła tak duży popyt, że w milionach sztuk produkowane są także surogaty aut 4×4, o nazwie SUV (Sport Utility Vehicle). Są to jednak tylko coraz bardziej wysublimowane, delikatne raczej limuzyny o linii terenówki, które możemy nabyć także w tańszych wersjach napędzanych jedynie na dwa koła.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

 

Skały, błoto, piach…


Samochodu do prawdziwego off-roadu rzadko szuka się w wypucowanych na glanc dealerskich salonach. Tylko bardzo nieliczni wjeżdżają cackiem wartym ćwierć miliona złotych w bagno albo na kamienistą pustynię. Auto staje się „terenowe” dopiero wtedy, kiedy nie żal nam, gdy chaszcze kiereszują jego lakier, błoto zachlapuje karoserię po czubek radiowej anteny, a skaczące na wybojach zawieszenie jęczy niczym potępieniec. Autentycznej terenówki szuka się najczęściej… przy drodze, tam, gdzie za ogrodzeniem z napisem „4×4” stoją kanciaste auta wyglądające tak, jakby zaraz po ruszeniu miały się rozpaść. Stuknęła takiemu egzemplarzowi dycha? – Nie szkodzi, wytrzyma drugie tyle! – twierdzą znający się na rzeczy. Przed zakupem warto spróbować sił w wozie z wypożyczalni, gdzie powiedzą i pokażą, o co w off-roadzie chodzi. – U nowicjuszy przestrach jest tak silny, że nawet doświadczeni kierowcy drogowi wpadają w panikę – komentuje Karol Zarycki, jeden z najbardziej znanych polskich instruktorów jazdy 4×4. – Na początek jeździmy po pagórkach w okolicach Warszawy, ale i to robi wrażenie. Ktoś początkujący, podczas jazdy pod górę, nie widząc przed sobą drogi, lecz… niebo, czuje się zdezorientowany. Z kolei pokonywanie trawersu wywołuje wrażenie, że samochód lada chwila się przewróci, choć do tego jest jeszcze bardzo daleko. Niektórym wystarczy pierwsza lekcja, by „zachorowali” na jazdę w terenie i zaczęli rozglądać się za własną terenówką.

Ile kosztuje ta zabawa


Godzina jazdy z instruktorem to wydatek 50-120 zł.
Całodzienny przejazd, zależnie od rodzaju samochodu i terenu, 600-1,8 tys. zł. Dziewięciodniowy wyjazd do popularnej ostatnio Rumunii, własnym samochodem, lecz przy logistycznej pomocy firmy: 1,2 tys. od osoby.
Wyjazd tamże, firmowym samochodem z instruktorem (poza nim w kabinie mieszczą się cztery osoby) i paliwem - 10 tys. zł za auto, przy czym cena obejmuje też: namiot, karimaty, butle gazowe i podstawowe produkty żywnościowe do własnoręcznego przygotowania.
Tygodniowa off-roadowa wyprawa na Ukrainie z polską firmą kosztuje 350-400 euro.
Dwa tygodnie w Australii, zależnie od regionu, który się penetruje (ceny są tam bardzo zróżnicowane), kosztuje 13-16 tys. zł od osoby. Cena obejmuje wszystkie wydatki, łącznie z przelotem, poza atrakcjami, na które ma się indywidualną ochotę.

Kozacy, samuraje i kowboje


Pierwsi polscy entuzjaści wozów terenowych, w czasach PRL, kupowali z demobilu GAZ-y i UAZ-y. Wyszukiwano też w stodołach kamuflowane tam po wojnie willysy, których w Polsce, o dziwo, zachowało się całkiem sporo. Radzieckie krasnoarmijne 4×4 oraz ich późniejsze modyfikacje mają do dzisiaj entuzjastów zrzeszonych w klubach. Są tacy, którzy kochają Łady Nivy. Można je kupić za stosunkowo nieduże pieniądze w salonie. Polski dealer reklamuje je jako „samochody kanadyjskiej armii”. Hobbyści o średnio zasobnych portfelach decydują się jednak najczęściej na zakup Suzuki Samuraja. Ma opinię autka nie do zdarcia, o bardzo dobrych własnościach terenowych. Używane egzemplarze w niezłym stanie można nabyć na aukcjach internetowych za kilka tysięcy złotych. Bez wątpienia samochodem terenowym, choć promowanym najczęściej jako eleganckie cacko dla pań, jest młodszy brat tego japońskiego wojownika – Suzuki Jimny. W dobrym tonie jest przesiąść się z czasem na… legendę, znacznie większą i co najmniej dwukrotnie cięższą od terenowych mikrusów. Marzeniem prawie każdego off-roadowca jest pierwsza wersja amerykańskiego Hummera, występującego w dwóch wersjach – militarnej, nazywanej Humvee, lub cywilnej, określanej mianem Hummera Alpha. Mercedes G uważany jest za najbardziej komfortowy ze wszystkich pojazdów off-roadowych. Mimo że przechodził wiele modyfikacji, nadal wygląda jak jego protoplasta z lat 70. Oferowany w różnych wersjach silnikowych, z największym 5,5 l, kosztuje w salonie, bagatela, od 315 tys. zł. Wielu entuzjastów ma brytyjski Land Rover Defender, który nadal wygląda prawie tak samo jak jego dziadek sprzed kopy lat. Pojemność silnika 2,5 l, cena od 150 tys. zł. Inni wielbią Nissana Patrola, który nie tylko cieszy oko zaokrąglonym nieco designem, ale ma też świetne własności jezdne oraz porównywalną z Roverem cenę i silnik dochodzący do 3 l. Nie ma się czego wstydzić w tym towarzystwie amerykański Jeep Commander. Najnowszy model ma zaledwie dwa lata, ale równie tradycyjne kształty jak konkurencja, silniki do 5,5 l oraz cenę od 190 tys. zł. Są w Polsce i tacy kierowcy, którzy daliby się porąbać za Toyotę Land Cruisera w różnych jej wersjach silnikowych i ceną dochodzącą do ćwierć miliona złotych.

Podkarmić wyobraźnię


Doświadczeni off-roadowcy uważają, że samochód terenowy należy sobie… zrobić. Macie do wydania 2 albo i 200 tys. zł? Proszę bardzo! Chodzi jednak o to, że auto salonowe nie od razu nadaje się w teren. Każde wymaga przeróbek zabezpieczających je przed zniszczeniem, jak również dodatkowego wyposażenia, pozwalającego wykaraskać się z najgorszych tarapatów.

Podstawowymi elementami wozu 4×4 są: sztywna rama oraz napęd na cztery koła, często z możliwością odłączania jednej osi i blokowania dyferencjałów. Prześwit – oczywiście im większy, tym lepszy – czasami dochodzi do pół metra! Znaczące podwyższenie podwozia można uzyskać, zmieniając koła oraz opony na specjalne – z grubym bieżnikiem lub rzeźbą stosowną do jazdy w śniegu. Sercem pojazdu jest silnik, zazwyczaj powyżej 2 l pojemności i o mocy zdecydowanie przekraczającej 100 KM, z potężnym momentem obrotowym, najczęściej z górą 300 Nm. Dominują diesle, choć Amerykanie preferują benzynę. Liczą się przede wszystkim możliwości jezdne, dlatego bryła wozu zależy od tego, co preferuje właściciel: pełną blaszankę, pick-upa czy „brezenciaka”. Orurowanie dodaje off-roadowego sznytu, ale też chroni karoserię przed porysowaniem i pogięciem. Pod montowane wzdłuż progów rury podkłada się lewary służące podnoszeniu „zakopanego” auta. Wóz musi mieć dodatkowe solidne zaczepy służące do wyciągania go z dziur, błota lub wody. Standardem wyposażenia każdego 4×4 są mocne liny i taśmy, szekle, łopaty, podnośniki, najazdy i wciągarka. Jeżeli wjeżdża się w strumienie, rzeki lub bagna, można zwiększyć głębokość brodzenia, podnosząc wlot powietrza do filtra tzw. snorkelem, co zapobiega zalaniu silnika.

Im gorzej, tym lepiej


Leśne drogi do zwożenia drewna traktorami są dla naszej terenówki łatwe niczym wymuskana Autostrada Słońca, niebawem jednak skręcamy na łąkę. Ma z 25 stopni nachylenia, jest podmokła i nasz dwutonowy samochód zaczyna zachowywać się jak małe szczenię, które postawiono na gładkim lodzie. Traci przyczepność i ślizgamy się na kołach… Trwa to jednak tylko chwilę, gdyż za kierownicą siedzi fachowiec, który wie, co robi, więc po chwili pojazd znów jest stabilny. Beskidzkie czy bieszczadzkie niespodzianki należą do atrakcji typowo górskich. Hobbyści, którzy jadą na Mazury, najchętniej taplają się w bagnie, natomiast ci z Mazowsza wjeżdżają w rzeki, piaski lub na namiastki wzniesień. Przybywa stale off-roadowych imprez. Bodaj najstarszym rodzimym rajdem 4×4 jest „Wertep”, organizowany przez środowisko stołecznych miłośników off-roadu, ale roczny kalendarz składa się z dziesiątków imprez o interesujących nazwach: „Mazowieckie Bezdroża”, „Sądecki Żubr”, „Mazurskie Pożegnanie Lata”, „Bacówka Off Road”… Jeśli ktoś ma ochotę, może skorzystać z bogatej oferty samochodowych wypraw bodaj i na drugą półkulę. Po latach utarczek prawie ucichły konflikty z ochroniarzami przyrody. Przejazdy oraz imprezy odbywają się w uzgodnieniu z gospodarzami terenów, kierowcy zaś stosują zasady, dzięki którym jak najmniej szkodzi się naturze. – A teraz pięknie się utopimy – zapowiada Marcin, nasz instruktor, z impetem wprowadzając patrola w moczar. – Kto ma płytkie gumowce, niech lepiej nie wysiada. W ruch idą podnośniki i wciągarka, podtykamy też pod koła grube konary, które leżą w bagnie może od stulecia. Ktoś narzeka, że mokro. – To wybierz się na Saharę! – radzi mu ktoś po przyjacielsku. Można i bliżej. – Polecam Ukrainę– mówi Michał Synowiec, organizator wypraw off-roadowych w różne zakątki świata. – To wspaniały, dziki kraj, gdzie można wjechać samochodem do parków narodowych oraz rezerwatów, byle zapłacić. Strażnicy przyrody wystawiają faktury.

 

Dekalog off-roadzisty

 

1. Pilnuj ciśnienia w oponach.

2. Kontroluj zamocowanie ekwipunku.

3. Wypinaj pasy tylko podczas przejazdów przez wodę.

4. W ciężkim terenie jedź zawsze tak szybko, jak to jest konieczne, i tak wolno, jak jest to możliwe.

5. Mokre lub nieutwardzone nawierzchnie traktuj jak lód lub śnieg.

6. Unikaj przejazdu prostopadłego zarówno przez grzbiet, jak i przez rów, bo możesz utknąć.

7. Korzystaj z istniejących szlaków, brodów i duktów - to bezpieczne oraz nie wywołuje konfliktów.

8. Będziesz bezpieczny, jeśli ćwicząc, dokładnie „wyczujesz” gabaryty samochodu, jego kąty natarcia, pochylenia i zjazdu.

9. Przed rozpoczęciem pokonywania trudnej przeszkody wysiądź z auta i dokładnie rozeznaj możliwości przejazdu.

10. Nie trzymaj kciuków zaciśniętych wokół kierownicy lub na jej poprzeczkach - zapobiegniesz ich zwichnięciu lub złamaniu.

 

Adam Molenda

 

OPINIE

Wiktor Wagner All Terrain


Off-road to wszelkie formy podróżowania pojazdami specjalnej konstrukcji poza siecią dróg utwardzonych, traktowane jako turystyka, rekreacja albo sport. Wykorzystujemy osobowe i ciężarowe samochody terenowe, motocykle, quady, a nawet skutery czy rowery, zimą zaś - skutery śnieżne. Klasyczną wersją off-roadu jest jazda trasą, którą z trudem pokonuje się bodaj i na piechotę. Podróżowanie samochodem po wąwozach i zapadliskach gruntu, w bagnach, lasach i górach to świetna zabawa oraz wymagająca rozmaitych rodzajów osobistej aktywności forma wypoczynku. Prawdziwi off-roadowcy płci obojga wiedzą, że podstawowa zasada brzmi: „im gorzej, tym lepiej”, i czerpią satysfakcję z wydobywania samochodu z coraz to nowych terenowych opresji. Wymaga to doświadczenia, właściwego wykorzystania osprzętu i wyposażenia wozu, umiejętności współpracy z innymi ludźmi i… samochodami, często także finezyjnej koncepcji podejmowanych poczynań. Fantastyczną zimową przygodą jest off-road na skuterach śnieżnych. Mało który rodzaj rekreacji daje tak wyjątkowe poczucie wolności, jak wyprawa w białą przestrzeń za kierownicą śnieżnych sań. Zwłaszcza jeśli ktoś chce się naprawdę oderwać od biurowej rzeczywistości - choćby tylko w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego. I chyba właśnie dlatego off-road we wszystkich swoich formach stał się tak popularny nie tylko jako rozrywka indywidualna, ale także w postaci imprez integracyjnych.

 

 

Cyprian Pawlaczyk inżynier, organizator wypraw niekomercyjnych


Kupiłem starego Land Rovera za 20 tys. zł, drugie tyle włożyłem w remont oraz wyposażenie i nie boję się nim podróżować nawet i daleko. Zeszłego roku byłem z dwoma dziewczynami na off-roa-dzie przez 46 dni w Afryce. Cały koszt wyprawy wyniósł 22 tys. zł, z czego połowa poszła na paliwo, a jedna czwarta na… pamiątki z podróży. Resztę wydaliśmy na żywność, zakwaterowanie, szczepienia i porządną apteczkę, a także rozmaite opłaty, w tym celne. Wiosną przyszłego roku ruszamy do Azji na ekspedycję, którą nazwałem: „W poszukiwaniu jedwabnego szlaku”. Cena dwumiesięcznej podróży przez drogi i bezdroża Rumunii, Turcji, Gruzji, Armenii, Azerbejdżanu, Iranu i… dalej się zobaczy, wyniesie 7–8 tys. zł od osoby. Są już wstępne zgłoszenia kilku innych załóg, mam więc nadzieję, że pojedziemy prawdziwą karawaną.

REKLAMA

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

Infor.pl
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Opłata za psy i inne zwierzęta domowe wzrośnie o połowę. Jest projekt rozporządzenia

Zwiększą się koszty utrzymania zwierząt domowych. Właściciele, którzy chcą podróżować ze swoimi pupilami, będą musieli uiścić wyższą opłatę.

Od 1 czerwca 2024 r. wyższe limity dorabiania do niektórych emerytur i rent

Od 1 czerwca 2024 r. zmienią się tzw. progi graniczne, o których powinni pamiętać pracujący seniorzy. W przeciwnym razie Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawiesi lub zmniejszy świadczenie. Limity nie dotyczą jednak wszystkich emerytów i rencistów.

Urlop proporcjonalny a zmiana pracy. Co mówią przepisy?

Kiedy stosuje się urlop proporcjonalny? Co w przypadku zmiany pracy? Prezentujemy najważniejsze zasady.

Dżem, miód, soki i cukier: nowe obowiązki dla przedsiębiorców. Rewolucyjne dyrektywy śniadaniowe!

Więcej owoców w dżemie, oznakowania na sokach i skład, mniej cukru oraz kraj pochodzenia miodu - to nowe wyzwania dla przedsiębiorców w całej UE. Uregulowano nowe przepisy w zakresie bezpieczeństwa żywnościowego produktów, które mają ulepszyć ochronę konsumentów i dostosować ją do nowych wyzwań, takich jak zielona i cyfrowa transformacja. Przedsiębiorcy nie są pocieszeni, czekają ich duże zmiany.

REKLAMA

Jeśli posiadasz dużą rodzinę, należą Ci się zniżki. Jakie?

Jesteś rodzicem przynajmniej 3 dzieci? Możesz nie wiedzieć, że przysługują Ci zniżki. Dowiedz się, jak z nich skorzystać oraz jak i gdzie złożyć odpowiedni wniosek.

5000,00 zł na wakacje dla dzieci w wieku szkolnym. Tym razem nie tylko dla dzieci rolników. Sprawdź, kto skorzysta.

5000,00 zł na wakacje dla dzieci w wieku szkolnym. Sprawdź, kto skorzysta z wakacyjnej AktywAKCJI. Tym razem nie jest to program skierowany jedynie do dzieci rolników.

Trzaskowski wydał zarządzenie dotyczące symboli religijnych w urzędach. Hołownia komentuje

Prezydent Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie dla Warszawy dotyczące wprowadzenia 16 standardów "równego traktowania”. Jest to szerokie zarządzenie, które dotyczy kwestii związanych z równouprawnieniem i zakazem dyskryminacji. Ocenił je marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Gość Infor.pl: Cezary Kaźmierczak (Związek Przedsiębiorców i Pracodawców) [17.05.2024] – Oglądaj na żywo!

Czy propozycja Trzeciej Drogi ws zakazu handlu to dobry kierunek? Dlaczego rośnie liczba przypadków łamania prawa przez przedsiębiorców? Czy płaca minimalna w Polsce jest na właściwym poziomie? Czy koszty pracy w Polsce są niskie? Czy Zielony Ład pomoże naszej gospodarce? Te pytania usłyszy gość Piotra Nowaka - Cezary Kaźmierczak - Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

REKLAMA

Bon energetyczny - kto się załapie na 300-1200 zł? Kryteria dochodowe są naprawdę niskie

Wysokość bonu energetycznego będzie zależała m.in. od liczby osób w gospodarstwie domowym, jak również od kryterium dochodowego na osobę w gospodarstwie jednoosobowym lub wieloosobowym. Pieniądze w wysokości od 300 zł do 1200 zł są do wzięcia już w 2024 roku. Jednak załapać się na to nowe świadczenie nie będzie łatwo.

Składka zdrowotna 2024. Rozliczenie za rok 2023. Wpływ na kwestie podatkowe

Już po raz drugi od momentu wprowadzenia rewolucyjnych przepisów Polskiego Ładu przedsiębiorcy mają obowiązek złożenia rocznego rozliczenia składki na ubezpieczenie zdrowotne. Dwudziesty dzień maja jest ostatnim dniem na dopełnienie tego obowiązku. Na szczęście tym razem Ustawodawca oszczędził płatnikom wstecznych zmian form opodatkowania oraz półrocznych okresów składkowych. 

REKLAMA