Czegoś takiego dawno nie było. Tak Polacy ratują przed inflacją swoje oszczędności. To pewniejsze niż bank?

REKLAMA
REKLAMA
Rujnuje portfele i domowe budżety. Inflacja nie odpuszcza. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu wzrosły rok do roku o 3,1 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,3 proc. Ponieważ pieniądze tracą na wartości, topnieją też trzymane w bankach oszczędności. Gdzie Polacy uciekają przed inflacją? Czegoś takiego dawno nie było. Wraca boom na obligacje oszczędnościowe?
- Zwykły Kowalski lokuje oszczędności w obligacje
- Takiego rekordu jeszcze nie było
- Jest jeszcze i drugi hit
- Indywidualne przypadki pokazują atrakcyjność PPK
- Setki tysięcy wcześniejszych wypłat
- Zyski mimo potrąceń
I znowu nakręca się inflacyjna spirala, która nie tylko demoluje domowy budżet. Pieniądze szybko tracą na wartości. Ci, którzy mają oszczędności w złotówkach zamieniają je na twardą walutę albo na sztabki złota, ale ostatnio mamy nowy hit. Wraca boom na obligacje oszczędnościowe?
REKLAMA
Zwykły Kowalski lokuje oszczędności w obligacje
To papiery wartościowe, sprzedawane w imieniu skarbu państwa przez ministra finansów. Poprzez sprzedaż, od tych którzy obligacje kupują, minister pożycza określoną sumę pieniędzy. Jest zobowiązany do zwrócenia tej kwoty wraz z odsetkami, czyli do wykupienia obligacji, w określonym czasie. Skarb państwa gwarantuje swoim majątkiem ich wykupienie i wypłacenie odsetek. To właśnie dlatego obligacje skarbowe są uznawane za jedną z najbezpieczniejszych form oszczędzania.
Takiego rekordu jeszcze nie było
REKLAMA
Ale czegoś takiego dawno nie było. W lipcu padł absolutny rekord. W pierwszym miesiącu wakacji Polacy ulokowali w skarbowych instrumentach detalicznych aż 8,2 mld złotych – najwięcej od początku roku – mówi Jurand Drop, podsekretarz stanu w ministerstwie finansów.
W pierwszej kolejności były wybierane jednoroczne obligacje o oprocentowaniu zmiennym, opartym o stopę referencyjną Narodowego Banku Polskiego, których udział stanowił 40 proc. wszystkich obligacji sprzedanych w lipcu. Oszczędzający równie chętnie kupowali obligacje trzyletnie o oprocentowaniu stałym TOS, których udział w sprzedaży wyniósł blisko 38 proc. - podaje Drop.
Obligacji rocznych sprzedano w lipcu za 3.284,0 mln zł. Wartość sprzedaży obligacji trzyletnich wyniosła 3.086,4 mln zł. Trzecie miejsce na liście tych najchętniej kupowanych zajęły obligacje czteroletnie. Sprzedano ich za 675,4 mln zł.
Nie brak było i takich, którzy postawili na obligacje dziesięcioletnie. Ministerstwo sprzedało je za ponad z465,3 mln zł. Niezłym wzięciem cieszą się też obligacje dwuletnie, sprzedane w lipcu za 426,9 mln zł oraz obligacje trzymiesięczne, sprzedane za blisko 195,9 mln zł. Jak podaje resort, za blisko kwotę około 92 mln złotych, sprzedano też obligacje przeznaczone dla beneficjentów programu 800 plus.
Jest jeszcze i drugi hit
Konkurencyjne wobec tradycyjnych lokat bankowych stały się Pracownicze Plany Kapitałowe, które Polacy coraz częściej traktują jako atrakcyjną formę oszczędzania.
REKLAMA
Jak to działa? Nie oszczędza się samemu. To kluczowa zaleta Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK). Średnio do każdej odłożonej przez pracownika złotówki, drugą dokłada pracodawca i państwo. Standardowa opłata od pracownika wynosi 2 proc. pensji, natomiast od pracodawcy – 1,5 proc. Państwo na start wpłaca 250 złotych. Dodatkowo raz w roku na konto uczestnika programu trafia 240 złotych. Co ważne, ze zgromadzonych środków można skorzystać w każdej chwili, choć w założeniu, ten długoterminowy program oszczędnościowy ma być dodatkowym zabezpieczeniem na starość. Świadczenie można wypłacać już po osiągnięciu sześćdziesiątego roku życia.
Ale Polacy w systemie odkryli lukę i potrafią go przechytrzyć. Można z tego zrobić prosty sposób na zarabianie pieniędzy. Niektórzy PPK traktują jak krótkoterminową lokatę bankową, ale z wielokrotnie większym zyskiem.
W pierwszym kwartale 2025 roku uczestnicy programu wypłacili łącznie ponad 607 milionów złotych. Jak podał serwis wyborcza.biz, przeciętna kwota wypłaty wyniosła blisko 2900 zł, co pokazuje, że PPK zaczyna być realną alternatywą dla tradycyjnych lokat bankowych.
Indywidualne przypadki pokazują atrakcyjność PPK
„Wyborcza” przytacza przykład pana Tomasza, który zarabiając 8 tys. zł brutto, 2 lipca wypłacił środki zgromadzone w ciągu ostatniego roku. Choć sam wpłacił jedynie 1920 zł, ostatecznie otrzymał 2928 zł, co oznacza zysk na poziomie 52,5 proc. Tak wysoka stopa zwrotu sprawia, że coraz więcej osób decyduje się na wcześniejsze wycofanie oszczędności z PPK.
Setki tysięcy wcześniejszych wypłat
Od początku działania programu już 700 tysięcy uczestników zdecydowało się na wcześniejsze wypłaty. Rekordzista wypłacił aż 800 tysięcy złotych. Przypomnijmy, że PPK umożliwia pracownikom odkładanie 2 proc. wynagrodzenia, do którego pracodawca dokłada 1,5 proc., a państwo przekazuje dodatkowe premie – roczną i powitalną. To sprawia, że program jest atrakcyjny nawet mimo pewnych ograniczeń przy wcześniejszej wypłacie.
Zyski mimo potrąceń
Warto pamiętać, że wcześniejsze wycofanie środków oznacza utratę części benefitów, takich jak dopłaty od państwa i 30 proc. składki pracodawcy. Dodatkowo, zyski podlegają 19-procentowemu podatkowi Belki. Mimo to, efektywność inwestycji w PPK w ostatnich latach była imponująca – zwroty z oszczędności sięgały od 50 do nawet 100 proc.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA