Zmiany w rachunkach za gaz. Kolejne miesiące przyniosą kolejne uderzenie w domowe budżety

REKLAMA
REKLAMA
Czy należy się spodziewać niższych cen gazu? Skąd to tchnące optymizmem pytanie? Bo Prezes Urzędu Regulacji Energetyki oficjalnie zatwierdził nową taryfę dla Polskiej Spółki Gazownictwa. Wiadomość brzmi dobrze, ale tylko na pierwszy rzut oka. Dlaczego? Owa taryfa nie dotyczy samej ceny surowca, ale wyłącznie dystrybucji paliwa gazowego, czyli usługi jego transportu do odbiorcy końcowego. Stawki spadną średnio o 1,7 proc. w porównaniu do stawek obowiązujących w roku poprzednim. Jak to się przełoży na nasze rachunki? W sezonie grzewczym ostateczne ceny gazu dla zwykłego Kowalskiego i tak będą wyższe.
- Niższa taryfa, wyższy rachunek. Dlaczego gaz wciąż drożeje, mimo decyzji regulatora
- Sezon grzewczy bez ulgi dla portfela
- Ile zapłacimy za ogrzewanie domu
- Z czego naprawdę składa się rachunek za gaz
- Niższa taryfa sprzedażowa. Dlaczego to nie wystarcza
- Globalne czynniki, lokalne rachunki
Niższa taryfa, wyższy rachunek. Dlaczego gaz wciąż drożeje, mimo decyzji regulatora
Na pierwszy rzut oka wiadomość brzmi optymistycznie. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nową taryfę dla Polskiej Spółki Gazownictwa. Jednak to tylko pozorny optymizm. Dlaczego? Bo owa taryfa obejmuje wyłącznie dystrybucję paliwa gazowego, czyli usługę transportu gazu do domu lub mieszkania. Średni spadek stawek o 1,7 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem dotyczy więc tylko jednej składowej rachunku.
REKLAMA
REKLAMA
To istotne rozróżnienie, bo w powszechnym odbiorze decyzja regulatora bywa interpretowana jako obniżka „cen gazu” – wskazuje superbiz.se.pl. Tymczasem cena surowca, opłaty przesyłowe, podatki oraz inne obowiązkowe elementy rachunku rządzą się własną logiką i nie muszą podążać w tym samym kierunku.
Sezon grzewczy bez ulgi dla portfela
Choć ceny gazu na rynkach hurtowych w ostatnich miesiącach wykazują względną stabilizację, nie przekłada się to na niższe rachunki dla odbiorców indywidualnych. Rosnące opłaty dystrybucyjne, koszty systemowe oraz obciążenia regulacyjne skutecznie niwelują korzyści wynikające z tańszego surowca.
W efekcie w sezonie grzewczym 2025/2026 końcowe ceny gazu dla gospodarstw domowych będą wyższe niż rok wcześniej. Realna ulga, którą teoretycznie mogłaby przynieść niższa cena paliwa, zostanie „zjedzona” przez inne elementy rachunku.
REKLAMA
Ile zapłacimy za ogrzewanie domu
Prognozy dla gospodarstw ogrzewających się gazem nie pozostawiają złudzeń. Jak informuje przywoływany przez superbiz.se.pl. portal samorządowy, właściciel domu o powierzchni 150 metrów kwadratowych w 2023 roku płacił za ogrzewanie około 5 tysięcy złotych rocznie. W 2024 roku było to już 5,6 tys. zł.
Według szacunków na sezon grzewczy 2025/2026 koszt ogrzewania gazem domu o tej samej powierzchni może sięgnąć nawet 6 tys. zł rocznie, czyli o kolejne kilkaset złotych więcej. Cytowany przez portal Polski Alarm Smogowy wskazuje, że ogrzewanie gazem jest już o 27 proc. droższe niż rok wcześniej, a perspektywy na kolejne lata nie dają podstaw do optymizmu.
Z czego naprawdę składa się rachunek za gaz
Cena samego gazu to tylko fragment końcowej kwoty widocznej na fakturze. Jak podaje Onet, obecne ceny gazu ziemnego wahają się w granicach 4,00–4,80 zł brutto za metr sześcienny, z czego nawet 1,6 zł stanowi koszt przesyłu.
Tymczasem wysokość rachunku zależy między innymi od ceny paliwa, opłaty dystrybucyjnej i przesyłowej, są jeszcze opłaty systemowe, podatki i daniny publiczne. Do tego dochodzą koszty eksploatacji samej instalacji grzewczej, w tym regularne przeglądy, serwis kotła i konserwacja, które są niezbędne, by instalacja działała efektywnie i bezpiecznie.
Niższa taryfa sprzedażowa. Dlaczego to nie wystarcza
Jak zauważa superbiz.se.pl, w ostatnich tygodniach pojawiła się informacja, która mogła wprowadzić konsumentów w błąd. Chodzi o zatwierdzenie przez prezesa URE nowej taryfy na sprzedaż gazu przez PGNiG Obrót Detaliczny. Taryfa ta jest niższa o 14,8 proc. i ma obowiązywać do 30 czerwca 2026 roku. Jak wskazuje portalsamorzadowy.pl, cena samego paliwa wyniesie 204,26 zł za megawatogodzinę.
To brzmi jak kolejna dobra wiadomość, ale tylko do momentu, gdy spojrzymy na całość rachunku. Obniżka dotyczy wyłącznie ceny surowca. Wzrost pozostałych opłat sprawia, że dla odbiorcy końcowego efekt netto może być zerowy lub wręcz ujemny.
Globalne czynniki, lokalne rachunki
Na ceny gazu w Polsce wciąż silnie wpływa sytuacja międzynarodowa. Jak podkreśla portalsamorzadowy.pl, Polska importuje ponad 80 proc. zużywanego gazu, co czyni nas szczególnie wrażliwymi na globalne zawirowania. Konflikty geopolityczne, koszty transformacji energetycznej, zmiany klimatyczne oraz rosnące ceny uprawnień do emisji CO₂ bezpośrednio przekładają się na rachunki odbiorców.
W kolejnych latach dodatkowym obciążeniem ma być wprowadzenie systemu ETS2, który obejmie ogrzewanie paliwami kopalnymi i ponownie podniesie koszty użytkowania gazu.
W tej sytuacji jedyną realną tarczą ochronną dla gospodarstw domowych pozostaje poprawa efektywności energetycznej budynków oraz regularna konserwacja instalacji grzewczych. Bo choć taryfy i ceny mogą się zmieniać, rachunek – prędzej czy później – i tak trafi do skrzynki.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA




