To już koniec takich wypłat z bankomatów. Szykuje się kosztowna zmiana, która mocno uderzy w nasze portfele i mocno zaboli

REKLAMA
REKLAMA
Gotówka będzie kosztować więcej. I to dosłownie. Banki zapłacą wyższe stawki za wypłaty z „obcych” bankomatów, bo Visa i Mastercard postanowiły podwyższyć swoje prowizje. Formalnie chodzi tylko o rozliczenia między gigantami płatniczymi a bankami. W praktyce, rachunek końcowy i tak tradycyjnie wyląduje w rękach klientów?
- Wypłata wypłacie nierówna, czyli jak rosną prowizje
- Gotówka w odwrocie, bankomaty w zaniku
- A co z prawem do gotówki? Formalnie nikt go nie gwarantuje
Wypłata wypłacie nierówna, czyli jak rosną prowizje
Dotychczas system wydawał się prosty jak konstrukcja bankomatu: Visa od 2010 roku pobierała 1,30 zł za każdą wypłatę – niezależnie od tego, czy klient wyciągał 50 zł czy pół pensji. Mastercard, od 2023 roku stosował stawkę 1,20 zł plus 0,05 proc. wartości transakcji. W przypadku BLIK-a opłata była stała: 1,20 zł.
REKLAMA
REKLAMA
Ten spokój skończy się w lutym 2026 roku. Obydwaj operatorzy kart podnoszą opłaty i dodają do nich komponent procentowy. Mastercard zażąda 1,20 zł i 0,18 proc. wartości wypłaty, Visa – 1,20 zł i 0,17 proc.
W praktyce oznacza to, że przy wypłacie 1000 zł bank zapłaci już nie 1,70 zł (Mastercard) czy 1,30 zł (Visa), lecz około 3 zł w obu przypadkach – zauważą bankier.pl. Niby niewiele. Ale jeśli takich wypłat wykonują setki tysięcy klientów – robi się z tego całkiem realny biznes.
Jak tłumaczy cytowany przez serwis dr Michał Macierzyński, szef departamentu usług cyfrowych w PKO BP, podwyżki dotyczą głównie wypłat z bankomatów niezależnych operatorów, czyli tych, z których korzystamy najczęściej: Euronetów i Planet Cash.
REKLAMA
Według danych NBP ponad 70 proc. bankomatów w Polsce należy właśnie do prywatnych sieci.
Gotówka w odwrocie, bankomaty w zaniku
Nie jest to może temat, którym żyje cała Polska, ale branża wie swoje: bankomaty znikają szybciej, niż część osób zdąży zauważyć. Powód? Dwa w jednym. Po pierwsze – liczba wypłat spada. Po drugie – utrzymanie urządzenia kosztuje coraz więcej.
Dziś 95 proc. transakcji kartami odbywa się elektronicznie. To nie tylko zbliżeniówki, ale też smartfony, zegarki, opaski sportowe – cały ten arsenał, który sprawia, że portfel z banknotami wygląda jak rzecz z minionej epoki.
W efekcie banki nie mają sentymentów: urządzenia są demontowane. W 2024 roku liczba bankomatów w Polsce spadła o 5,5 proc. – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego.
I to wcale nie koniec zmian. Na horyzoncie majaczy unijne prawo, które – jak wszystko wskazuje – gotówki nie lubi z wzajemnością. Od 2027 roku transakcje gotówkowe będą ograniczone do 10 tys. euro, czyli około 43 tys. zł. Każda większa transakcja będzie musiała zostać wykonana przelewem. Bruksela tłumaczy to walką z praniem pieniędzy i finansowaniem przestępczości.
A co z prawem do gotówki? Formalnie nikt go nie gwarantuje
W Polsce nie obowiązują regulacje, które nakładałyby na banki obowiązek zapewnienia określonej liczby bankomatów. Instytucje finansowe mogą więc zmniejszać dostęp do gotówki w dowolnym momencie, bez podawania przyczyn i bez konsultacji z klientami.
To niepokoi Rzecznika Praw Obywatelskich, który od miesięcy alarmuje, że ograniczanie dostępu do gotówki może prowadzić do realnego wykluczenia finansowego. Chodzi głównie o osoby starsze, mieszkańców wsi, ludzi bez internetu, bez smartfonów albo po prostu tych, którzy wolą „namacalny pieniądz”.
Z danych NBP wynika, że około 9 proc. Polaków wciąż nie korzysta z usług bankowych ani płatności online.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA



