Energia wiatrowa w Polsce: jak daleko wiatraki od zabudowań? Co zrobi Prezydent Nawrocki?

REKLAMA
REKLAMA
Karol Nawrocki deklarował w kampanii wyborczej poparcie dla „rozsądnej transformacji energetycznej”. W praktyce jednak jego wypowiedzi sugerują sceptycyzm wobec polityki Zielonego Ładu oraz brak entuzjazmu dla dynamicznego rozwoju odnawialnych źródeł energii – w tym energetyki wiatrowej. Prezydent Elekt podkreśla wagę źródeł konwencjonalnych – mimo ich wysokich kosztów i negatywnego wpływu na klimat.
- Dlaczego wiatraki są kluczowe?
- Zasada 10H – blokada czy ochrona?
- Społeczne kontrowersje: mity vs. fakty
- Potencjał do uwolnienia – 6–8 GW czeka na decyzję
- Możliwe scenariusze: co dalej z wiatrakami?
- Co zrobi prezydent Nawrocki?
Tymczasem branża energetyki odnawialnej z niepokojem obserwuje polityczny klimat po wyborach. Czy nowy prezydent będzie hamował rozwój energetyki wiatrowej, czy też pozwoli na realizację inwestycji, których znaczenie dla bezpieczeństwa i samowystarczalności energetycznej Polski jest nie do przecenienia?
REKLAMA
Dlaczego wiatraki są kluczowe?
Energetyka wiatrowa to obecnie jedna z najtańszych i najczystszych form pozyskiwania energii. Inwestycje w farmy wiatrowe wpływają korzystnie na:
- stabilizację cen energii,
- zmniejszenie zależności od importu paliw kopalnych,
- redukcję emisji CO₂ i poprawę jakości powietrza, zwłaszcza w sezonie grzewczym.
Ponadto, rozwój OZE – w tym farm wiatrowych – może przynieść samorządom wymierne korzyści finansowe w postaci dochodów podatkowych i dzierżaw za grunty.
Zasada 10H – blokada czy ochrona?
REKLAMA
W 2016 roku wprowadzono tzw. zasadę 10H – wymóg lokalizacji turbiny w odległości minimum dziesięciokrotności jej wysokości od zabudowań mieszkalnych (czyli nierzadko powyżej 1,5 km). W praktyce przepis ten niemal całkowicie zablokował rozwój nowych inwestycji wiatrowych w Polsce. Ubiegłoroczna nowelizacja ustawy złagodziła ograniczenia: dopuszczono możliwość budowy turbin w odległości minimum 700 metrów, o ile inwestycja zostanie ujęta w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP).
To jednak zaledwie półśrodek – procedury planistyczne trwają nawet kilka lat, a MPZP bywa blokowany na poziomie lokalnym z powodów politycznych lub społecznych. Branża postuluje zniesienie sztywnych ograniczeń odległościowych na rzecz oceny środowiskowej i akustycznej.
Społeczne kontrowersje: mity vs. fakty
Wielu przeciwników farm wiatrowych powołuje się na tzw. „zespół turbiny wiatrowej” i infradźwięki. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz inne instytucje naukowe nie potwierdziły istnienia tego syndromu jako jednostki chorobowej. Nowoczesne turbiny emitują dźwięki porównywalne do lodówki czy cichej rozmowy, a przy zachowaniu norm odległościowych ryzyko zdrowotne jest znikome.
Pojawia się również obawa, że farmy wiatrowe obniżają wartość okolicznych działek. Tymczasem dane z gmin, w których funkcjonują wiatraki, nie potwierdzają tej tezy. Co więcej, właściciele gruntów rolnych zyskują stałe dochody z dzierżawy – nawet ponad 100 tys. zł rocznie za jedną turbinę.
Turbiny zmieniają również wygląd okolicy – to fakt. Ale czy jest to zmiana negatywna? Dla jednych – symbol nowoczesności, dla innych – ingerencja w krajobraz. Konflikty te wymagają dialogu, a nie ustawowego zakazu. Co ciekawe, większość mieszkańców gmin z farmami wiatrowymi nie zgłasza skarg po uruchomieniu instalacji – wiatraki szybko stają się neutralnym elementem otoczenia.
Potencjał do uwolnienia – 6–8 GW czeka na decyzję
W Polsce „na półce” leży dziś 6–8 GW mocy możliwych do zrealizowania w projektach wiatrowych, które czekają na przyspieszenie procedur i zniesienie barier legislacyjnych. Czas działa na niekorzyść inwestorów, a także samorządów, które mogłyby zyskać na podatkach, lepszej infrastrukturze i lokalnych miejscach pracy.
Możliwe scenariusze: co dalej z wiatrakami?
W zależności od decyzji nowego prezydenta i parlamentarnej większości, możemy mieć do czynienia z trzema głównymi kierunkami rozwoju polityki wiatrowej w Polsce:
REKLAMA
Scenariusz 1: Utrzymanie obecnych zasad (700 m + MPZP)
Ten wariant zakłada pozostawienie obecnego kompromisu – turbiny można budować od 700 m od zabudowań, o ile inwestycja zostanie ujęta w MPZP.
To rozwiązanie daje względne bezpieczeństwo inwestorom, ale nadal ogranicza tempo rozwoju energetyki wiatrowej. Procedury planistyczne bywają długie i kosztowne, a każda gmina musi samodzielnie mierzyć się z barierami administracyjnymi. Dlatego branża apeluje o systemowe wsparcie samorządów oraz większą elastyczność – np. uzależnienie odległości od uwarunkowań lokalnych, a nie sztywnych norm.
Prezydent Nawrocki może poprzeć ten model jako „kompromis między rozwojem a ostrożnością” – zgodny z jego hasłem o „rozsądnej transformacji”.
Scenariusz 2: Dalsza liberalizacja przepisów
Ten kierunek – postulowany przez większość środowisk branżowych – zakłada dalsze złagodzenie przepisów: np. obniżenie minimalnej odległości do 500 metrów przy jednoczesnym wzmocnieniu wymogów akustycznych i środowiskowych.
Celem byłoby także uproszczenie i przyspieszenie procedur planistycznych oraz oddanie większych kompetencji gminom. Samorządy zyskałyby realną decyzyjność, inwestorzy – pewność prawa, a Polska – impuls do przyspieszenia zielonej transformacji.
W tym modelu rozwój OZE staje się narzędziem do wzmacniania niezależności energetycznej i lokalnego rozwoju. Zmiana przepisów mogłaby skrócić proces inwestycyjny nawet o dwa lata.
Scenariusz 3: Zaostrzenie zasad (powrót do 10H)
Najbardziej pesymistyczny scenariusz. Pod wpływem lokalnych protestów i grup nacisku prezydent mógłby zablokować nowelizację lub – co gorsza – zaproponować powrót do restrykcyjnych zasad 10H.
To oznaczałoby de facto zablokowanie większości nowych inwestycji. Branża ostrzega, że taki zwrot byłby ogromnym krokiem wstecz – opartym nie na faktach, ale na obawach i fake newsach. Protesty są często inspirowane dezinformacją, a nie rzetelnymi argumentami. Powrót do 10H to scenariusz, który pozbawi Polskę szansy na tanią i krajową energię.
Co zrobi prezydent Nawrocki?
Nowy prezydent ma do odegrania kluczową rolę w kwestii rozwoju OZE. Branża z niepokojem czeka, czy podpisze nowelizację ustawy 10H, która pozwala samorządom decydować o lokalizacji wiatraków. Wypowiedzi Karola Nawrockiego z kampanii i tuż po wyborach sugerują jednak inny kierunek – bliższy konserwatywnemu podejściu do energetyki, z dominacją węgla i gazu. W praktyce oznacza to, że przyszłość polskich wiatraków stoi dziś pod znakiem zapytania. Jeżeli Prezydent postanowi zablokować liberalizację przepisów, Polska może stracić szansę na tanią, zieloną i krajową energię, a także oddalić się od celów klimatycznych UE – mimo że większość parlamentarna wyraźnie opowiedziała się za rozwojem OZE.
Energetyka wiatrowa w Polsce znajduje się dziś na rozdrożu. Od decyzji jednego człowieka – prezydenta – zależeć będzie, czy kraj odblokuje potencjał OZE, czy też cofnie się w stronę drogiej i emisyjnej energetyki konwencjonalnej. Przed Karolem Nawrockim stoi wybór: wesprzeć przyszłość albo zabetonować status quo.
Autor: Krzysztof Ganczarski, członek zarządu RES Global Investment
******
RES Global Investment Sp. z o.o. to polska firma specjalizująca się w kompleksowym rozwoju projektów z zakresu odnawialnych źródeł energii, w szczególności farm wiatrowych. Działa z poszanowaniem lokalnych społeczności, oferując przejrzyste zasady współpracy, bezpieczeństwo inwestycyjne oraz ekspercką wiedzę popartą ponad 15-letnim doświadczeniem w sektorze OZE.
Firma łączy kompetencje inżynierskie, środowiskowe i prawne, prowadząc inwestycje od etapu pozyskania gruntów i analiz wietrzności, przez procesy administracyjne i konsultacje społeczne, aż po przygotowanie do realizacji. RES Global Investment kładzie szczególny nacisk na dialog z mieszkańcami i samorządami - organizuje spotkania informacyjne, warsztaty edukacyjne oraz angażuje się w działania społeczne i lokalne inicjatywy.
Więcej informacji: www.resglobalinvestment.com
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA