Dobiją miliony Polaków nowym, ogromnym podatkiem majątkowym? Ta fiskalna bomba już została odpalona

REKLAMA
REKLAMA
Za dom wart pół miliona złotych trzeba będzie płacić rocznie 5 tysięcy złotych podatku? Jeśli jest wart milion, wychodzi 10 tysięcy. To wizja podatku katastralnego, która na razie nie została wcielona w życie. Ale jest jeszcze bardziej upiorny pomysł. Ludwik Kotecki z Rady Polityki Pieniężnej, zasugerował wprowadzenie nowej daniny. Chodzi o podatek majątkowy dla "wystarczająco bogatego już społeczeństwa."
- Bo Polacy są bogaci…
- Łatanie państwowej dziury potrzebne od zaraz
- Tę lukę miałby załatać podatek majątkowy?
- Ile, według ekonomisty, powinniśmy płacić?
- Inni już to zrobili
Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej odpalił podatkową bombę? Były wiceminister finansów i pełnomocnik do spraw wprowadzenia euro w latach 2008 - 2012 forsuje pomysł obłożenia Polaków podatkiem majątkowym. Najpierw mówił o tym w piątkowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w poniedziałek swoją koncepcję przedstawił na antenie TOK FM, w rozmowie z Jackiem Żakowskim.
REKLAMA
Bo Polacy są bogaci…
W opinii Koteckiego, Polska wciąż ma zbyt małe dochody publiczne w porównaniu do ponoszonych wydatków, a jednocześnie jest już „na tyle zamożnym społeczeństwem”, by rozważyć wprowadzenie podatku majątkowego. Jak wskazywał w „Rzepie” mógłby on obejmować między innymi nieruchomości, akcje czy inne formy aktywów, a uzyskane w ten sposób środki mogłyby zasilać budżet obronności.
Łatanie państwowej dziury potrzebne od zaraz
Jeśli mamy przez kolejne lata finansować armię na poziomie 5 proc. PKB, a nie ma źródeł finansowania tego wydatku, to w właśnie podatek majątkowy mógłby być elementem, który by to finansował – tłumaczył Ludwik Kotecki na antenie TOK FM i podkreślał, że mamy w kraju ogromną lukę między dochodami a wydatkami, które przekraczają w Polsce poziom wydatków w Szwecji. - 50 proc. PKB to są nasze wydatki publiczne, a 43 proc. PKB to są nasze dochody. Czyli mamy lukę na 7 proc. PKB. Bardzo dużą –mówił ekonomista. - Trzeba coś z tym zrobić, żeby te lukę zmniejszyć. Dlatego trzeba szukać dodatkowych źródeł finansowania.
Tę lukę miałby załatać podatek majątkowy?
Jak argumentuje Kotecki, od takiego podatku trudno uciec, szczególnie jeśli chodzi o nieruchomości. - Druga rzecz – zaznaczał Kotecki - to wysoka koncentracja majątków. Majątki są bardziej skoncentrowane niż dochody.
Zdaniem członka RPP taki podatek teoretycznie mógłby likwidować nierówności majątkowe i dochodowe.
To byłby kataster lub podatek od nieruchomości? – dociekał Jacek Żakowski.
- Podatek katastralny to wyższa forma podatku od nieruchomości, administracyjnie skomplikowana. Do tego się trzeba przygotować, choć w erze technologii cyfrowych to nie jest takie trudne – mówił Ludwik Kotecki. - Można zacząć od czegoś innego czyli podatku od nieruchomości, który dzisiaj płacimy i który jest bardzo niski w porównaniu do tych płaconych za granicą. Z tego podatku zbieramy połowę z tego, co za granicą. Upraszczając, jeden złotych za jeden metr kwadratowy. Tu jest przestrzeń, żeby taki podatek wprowadzić.
Ile, według ekonomisty, powinniśmy płacić?
REKLAMA
Jego zdaniem podatek od nieruchomości można „podwoić albo potroić”. - Dzisiaj niestety ta stawka jest ustalana przez rząd na poziomie maksymalnym, a powinna być raczej minimalnym. Zbierana jest przez samorządy, które często zwalniają z tego podatku, albo go obniżają – mówił Kotecki i wyliczał zalety podatku majątkowego.
-Ten majątek ma dużo osób i często wartość tych majątków jest znacząca. Im bardziej powszechny majątek tym lepszy. Taki podatek byłby bardziej sprawiedliwy. Jeśli my tego nie zrobimy, będziemy coraz więcej pieniędzy przeznaczać na obsługę długu. Jeśli 7 proc. nie sfinansujemy podatkami, to trzeba to zrobić poprzez zadłużenie – dodał Kotecki.
Jak podkreślał, pod względem kosztów obsługi długu - chodzi o odsetki - Polska zajmuje drugie, najwyższe miejsce w Europie po Węgrzech.
Inni już to zrobili
W opinii Ludwika Koteckiego z Rady Polityki Pieniężnej, podatek majątkowy służy sytuacjom kryzysowym. Po to fiskalne rozwiązanie sięgnęła po pandemii koronawirusa Argentyna. Wprowadziła go też Islandia po globalnym kryzysie finansowym.
- Więc i my musimy się zastanowić jak sfinansować 5 proc, PKP. W dłużej perspektywie 7 proc luki nie da się utrzymywać – podsumował Ludwik Kotecki.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA