Rewolucyjna zmiana w kodeksie pracy. Wchodzi w życie nowe prawo. Pracodawca nie może odmówić

REKLAMA
REKLAMA
Kupowanie kota w worku przypominają oferty pracy w naszym kraju. Dlaczego? Bo zawierają wyłącznie informacje na temat wymagań stawianych kandydatowi. O zarobkach ani słowa. A przecież na Zachodzie, z którego tak chętnie czerpiemy wzorce, tego rodzaju informacja jest integralną częścią tego rodzaju ogłoszenia. Teraz takie zasady będą obowiązywać także w Polsce.Regulującą nowe przepisy ustawę właśnie podpisał prezydent.
- Wysokość pensji w ogłoszeniu o pracę
- Jak ma wyglądać ta rewolucja?
- Firmy niechętne podawaniu wysokości pensji w ogłoszeniu o pracę
- Kwasy w pracy, strzał w kolano
- Kandydat nie musi wiedzieć, że mógł zarabiać więcej
- Niektórzy już to robią
Ci, którzy w poszukiwaniu zatrudnienia natrafiają na oferty pracy, znajdą wyłącznie informacje na temat wymagań stawianych kandydatowi na dane stanowisko .O zarobkach ani słowa. A przecież na Zachodzie, z którego tak chętnie czerpiemy wzorce, tego rodzaju informacja jest integralną częścią ogłoszenia o pracę.
REKLAMA
Wysokość pensji w ogłoszeniu o pracę
REKLAMA
Takich zasad oczekujemy też w Polsce.Jak wynika z badania Monitor Rynku Pracy przeprowadzanego przez Instytut Badawczy Randstad i Instytut Badań Pollster 91 proc. Polaków już na etapie szukania nowej pracy preferuje ubieganie się o ofertę z informacją o wysokości wynagrodzenia. 67 proc. z nich podkreśla, że dzięki temu mogą oszczędzić czas i energię, bo już wówczas wiedzą, czy dana oferta jest na poziomie ich oczekiwań finansowych. 24 proc. twierdzi, że oznacza to mniejsze ryzyko podania zbyt wysokiej stawki, przez którą nie dostaliby pracy.
23 proc. badanych czuje się skrępowana rozmowami na temat poziomu wynagrodzeń, a 21 proc. ma trudności z określeniem poziomu płac na danym stanowisku. Aż 81 proc. w ogłoszeniu chciałoby znaleźć dokładną wysokość stawki zasadniczej, 80 proc. chętnie poznałoby widełki oraz informację o dostępnych premiach, a 78 proc. o wartości benefitów.
Niebawem będzie to możliwe. Regulującą nowe przepisy ustawę, która przynosi rewolucję do kodeksu pracy, właśnie podpisał prezydent Andrzej Duda. Ustawa wejdzie w życie po upływie sześciu miesięcy od dnia ogłoszenia.
Jak ma wyglądać ta rewolucja?
Ogłoszenia o pracę będą musiały zawieraćinformację dotyczącą proponowanego wynagrodzenia i to razem ze wszystkimi jego składnikami. Co więcej, znajdzie się teżinformacja o początkowej wysokościwynagrodzenia lub jego przedziału, ustalanego na podstawie obiektywnych i neutralnych kryteriów, w szczególności z uwzględnieniem równości płci.
REKLAMA
W sytuacji, kiedy pracodawca ogłoszenia nie zamieszcza, lub nie ogłasza naboru na stanowisko,informację o wynagrodzeniu - w postaci papierowej lub elektronicznej -jest zobowiązany przekazać przed rozmową kwalifikacyjną lub przed nawiązaniem stosunku pracy.
Dodatkowo ustawa nakłada na pracodawców obowiązek zapewnienia, aby ogłoszenia o naborze na stanowisko oraz nazwy stanowisk były neutralne pod względem płci, a proces rekrutacyjny przebiegał w sposób niedyskryminujący – czytamy w informacji podanej przez Kancelarię Prezydenta.
Kiedy nowe przepisy staną się faktem? Ustawa wejdzie w życie w sześć miesięcy od dnia jej podpisania. Prezydent Andrzej Duda sygnował ją 19 czerwca.
Firmy niechętne podawaniu wysokości pensji w ogłoszeniu o pracę
Tymczasem same firmy niechętnie komunikują, kto ile zarabia.Dlaczego tak się dzieje? Z różnych powodów – tłumaczy w rozmowie z Inforem pracownica działu HRjednej z krakowskich firm. - Najczęściej chodzi o rozbieżności płacowe na tych samych stanowiskach, które - choć nie powinny występować -niestety, wciąż się zdarzają. Wynagrodzenia to też element konkurencyjności. Gdyby pojawiały się już w ofertach pracy, mogliby je podejrzeć nie tylko zainteresowani kandydaci, ale i konkurencyjne firmy.
Kwasy w pracy, strzał w kolano
Jak podkreśla specjalistka, dla firm, które nie są w stanie zaoferować wysokich wynagrodzeń, mógłby to być strzał w kolano, szczególnie w sytuacji, kiedy na rynku pracy toczy się walka o niektórych specjalistów. Natomiast firmy mogące zaproponować naprawdę atrakcyjne wynagrodzenia, czasem nie decydują się na ich ujawnianie w ofercie pracy, ponieważ nie chcą przyciągać kandydatów zainteresowanych tylko pensją.
Kandydat nie musi wiedzieć, że mógł zarabiać więcej
- Ujawnienie zarobków w ofercie pracy może pociągać za sobą również konsekwencje wewnątrz firmy. Ktoś się może zacząć zastanawiać: „Jak to, to nowozatrudniona osoba będzie zarabiać więcej ode mnie, a ja tu już jestem dziesieć lat?” – dodaje nasza rozmówczyni.
Kwestia zarobków jest już poruszana podczas rozmów kwalifikacyjnych , bo to, jak zauważa specjalistka, element warunków zatrudnienia, który jest ważny nie tylko dla kandydata, ale i dla pracodawcy. To częściej rekruter woli zadać pytanie kandydatowi o jego oczekiwania finansowe. Dlaczego?
- Ponieważ deklaracja kandydata dotycząca oczekiwanych przez niego zarobków daje mu na przykład informacje na temat tego, na ile kandydat wycenia swoją wartość jako przyszłego pracownika. Po drugie, jeśli wskaże kwotę niższą, niż zaplanowany przez firmę budżet na jego wynagrodzenie, to tylko plus dla firmy. Może ona na przykładprzystać na zaproponowaną przez niego kwotę, ale zachęcić go otrzymaniem podwyżki w niedługim czasie. Kandydat wcale nie musi wiedzieć, że mógł tyle zarabiać już od początku, gdyby zaproponował wyższą stawkę - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Niektórzy już to robią
Powoli w polskich firmach zmieniają się zwyczaje dotyczące jawności wynagrodzeń, choć ciągle należy to do rzadkości. Na takie rozwiązanie decydują się spółki, które prowadzą przemyślaną i odpowiedzialną politykę wynagradzania, więc ujawnienie zarobków nie wywoła frustracji wśród pracowników, natomiast pozwoli uniknąć domysłów i niedomówień.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA