REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Covidowe mandaty - sędziowie mają wątpliwości prawne

Paulina Nowosielska
Paulina Nowosielska
Dziennik Gazeta Prawna
Największy polski dziennik prawno-gospodarczy
Ministerstwo Zdrowia przypomina, że pandemia trwa i policja działa słusznie, karząc obywateli. Jednak zdaniem sędziów mandaty nie mają prawnej racji bytu i dlatego kwestionują ich wypisywanie./Fot. Shutterstock
Ministerstwo Zdrowia przypomina, że pandemia trwa i policja działa słusznie, karząc obywateli. Jednak zdaniem sędziów mandaty nie mają prawnej racji bytu i dlatego kwestionują ich wypisywanie./Fot. Shutterstock
shutterstock

REKLAMA

REKLAMA

Czy covidowe mandaty można nazwać bublem prawnym? Legalność ich wypisywania podważają sędziowie.

Koronamandaty bublem prawnym? Sędziowie podważają legalność ich wypisywania

Ministerstwo Zdrowia przypomina, że pandemia trwa i policja działa słusznie, karząc obywateli. Jednak zdaniem sędziów mandaty nie mają prawnej racji bytu i dlatego kwestionują ich wypisywanie.

REKLAMA

REKLAMA

– Wmanewrowano nas w coś, co najchętniej nazwałabym bublem prawnym. Złamano zasady prawidłowej legislacji, a teraz na gwałt szuka się argumentacji, żeby uzasadnić rozporządzenia ministra zdrowia i Rady Ministrów – mówi sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora. Takich głosów jest więcej. Wśród nich i te, że po czasie zamrożenia mandatowe sprawy spływają teraz do sądów lawinowo. To powoduje, że w środowisku rozpoczęła się dyskusja o konstytucyjności rozporządzeń i tak tworzonego prawa.

Polecamy: Seria 5 książek. Poznaj swoje prawa!

Zdaniem mec. Michała Troppera z kancelarii Tropper & Szymczak los covidowych mandatów zależy właśnie od podejścia sędziów. – Legaliści będą wydawać decyzje korzystne dla obwinionego. Jeśli jednak sąd przyjmie szerszą perspektywę i uzna, że choć ustawodawca działał nie do końca prawidłowo, wprowadzał jednak potrzebne społecznie regulacje, może powołać się na zasadę słuszności. I uznać, że mandat jest uzasadniony. Póki co jednak nie słyszałem, by sądy kierowały się tą drugą przesłanką – mówi.

REKLAMA

Sędzia Aleksandra Marek-Osowska z Torunia zastrzega, że nie ma automatu w odrzucaniu wniosków policji o ukaranie. Sędziowie mają jednak poważne wątpliwości prawne. Przyznaje, że w kilku przypadkach zwróciła sprawy do policji ze względu na braki formalne, np. niepełną kwalifikację czynu. Bo policja powołuje się na art. 54 (Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 zł albo karze nagany), ale w związku z którym konkretnie rozporządzeniem? – Wprowadzane kolejne rozporządzenia wprowadziły bałagan legislacyjny, który nie służy stosowaniu prawa. Niektórzy sędziowie mówią o braku delegacji ustawowej i o tym, że ustawa stoi wyżej niż rozporządzenie. Kolejni wskazują, że rozporządzenia łamią konstytucyjne prawa obywateli – wylicza.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Adwokat dr Adam Ploszka dodaje, że koronną zasadą prawa karnego (także odnoszącego się do wykroczeń) jest stosowanie prawa względniejszego przy zmianie przepisów. – Od marca tego roku wiele zakazów zostało w sposób istotny korygowanych – mówi. Spodziewa się, że gros mandatów zostanie teraz umorzonych lub sądy będą odmawiały wszczęcia postępowań. – Za niedoróbki prawne zapłacimy my, czyli podatnicy. Kosztami postępowania obciążany jest oskarżyciel, policja, czyli Skarb Państwa. To nie są wielkie koszty, do 500 zł, ale gdy wziąć pod uwagę, że spraw przybywa… – ocenia.

Gdy w związku z pandemią pojawiały się nowe rozporządzenia, policja, powołując się na ich zapisy, karała obywateli. Co obywatel mógł? Przyjąć mandat. Jeśli jednak poczuł się niesłusznie ukarany, ma siedem dni na napisanie do sądu rejonowego wniosku o jego uchylenie. Może też odmówić przyjęcia mandatu. Wówczas policja kieruje do sądu wiosek o ukaranie. Sąd może uznać słuszność kary i wydać wyrok nakazowy. Ale może też umorzyć postępowanie lub uniewinnić, jeśli dojdzie do wszczęcia procesu.

Tereny zielone dla wszystkich

Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia postanawia uchylić prawomocny mandat karny na podstawie art. 101 kodeksu postępowania w sprawie o wykroczenia (mówi: mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie). Sąd argumentuje, że za wykroczenie nie można uznać zakazu korzystania z terenów zielonych, kiedy został ustanowiony na mocy rozporządzenia, nie ustawy, w której mowa jest o możliwości czasowego ograniczenia z korzystania z terenów lub lokali, nie zaś o zakazie. Sąd uznał, że rozporządzenie Rady Ministrów z 31 marca 2020 r., które zakazuje korzystania z parków, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż, stoi niżej niż ustawa. Poza tym w tym przypadku osoba ukarana szła do apteki wykupić leki, realizowała więc niezbędne czynności życia codziennego.

Profesor Michał Jackowski, wspólnik Kancelarii DSK z Poznania, sprawy związane z epidemią dzieli na kilka kategorii. Pierwsza to kary za naruszenia zakazów przemieszczania się. Są to, jego zdaniem, przepisy nie tylko niekonstytucyjne, ale również wprost sprzeczne z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Takie sprawy powinny zakończyć się każdorazowo uniewinnieniem obwinionego. ‒ Druga kategoria to mandaty za naruszenie precyzyjnych zakazów związanych z epidemią, takich jak wstęp do lasów czy parków, ale sprzecznych z przepisami innych ustaw (jak np. art. 26 ustawy o lasach). Sądy powinny rozstrzygać te sprawy na korzyść obwinionych, dostrzegając tę kolizję. Rozporządzenie nie może zmienić normy ustawowej ‒ podkreśla. Trzecia kategoria to naruszenie przepisów kolejnych dziewięciu rozporządzeń określających ograniczenia, nakazy i zakazy związane z wystąpieniem epidemii. ‒ Mam świadomość, że epidemia wymaga elastyczności przepisów oraz dość łatwej ich zmiany. Jednak aż taka blankietowość ustawy i przeniesienia całości nakazów i zakazów do rozporządzenia nie ma prawa obronić się przed sądem. A pamiętajmy, że sądy są upoważnione do odmowy stosowania niezgodnych z prawem przepisów rozporządzeń.

– Dlatego radzimy, by w sytuacjach, gdy obywatel ma wątpliwości, nie przyjmował mandatu. Obrona przed sądem jest łatwiejsza niż uchylenie mandatu. Sędzia bada przepisy prawa, a obywatel może powoływać świadków, składać wyjaśnienia, powoływać biegłych ‒ dodaje Piotr Sobota z Biura RPO.

Przypomina postanowienie Sądu Rejonowego w Kościanie, gdzie sędzia Agnieszka Olszewska postanowiła odmówić wszczęcia postępowania wobec obwinionego o wykroczenie z art. 54 k.w. Komendant powiatowy policji zażądał ukarania za naruszenie zakazu przemieszczania oraz niezastosowania się do obowiązku zakrywania ust i nosa w miejscu ogólnodostępnym. Sędzia wskazała, iż art. 52 konstytucji reguluje wolność poruszania się, która stanowi przejaw ogólnej wolności osobistej. A art. 31 ust. 3 konstytucji mówi, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa. Kolejne rozporządzenia ministra zdrowia i Rady Ministrów nie mają więc delegacji ustawowej. ‒ Mając na uwadze powyższe ustalenia, brak jest podstaw prawnych umożliwiających ustanowienie zakazu przemieszczania się po terytorium RP bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego oraz umożliwiających ustanowienie powszechnego obowiązku zakrywania ust i nosa. W związku z tym należało odmówić wszczęcia postępowania – konkludowała sędzia Olszewska.

Jak się dowiadujemy, w Kościanie zapadały kolejne decyzje o odmowie wszczęcia postępowania w sytuacji, gdy osoba odmawiała przyjęcia mandatu. A na wokandzie wiszą już kolejne.

Mecenas Michał Tropper dodaje, że ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi przewiduje „obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie”. Co oznacza, że taki obowiązek nie spoczywa z mocy ustawy na osobach zdrowych bądź takich, co do których nie ma podejrzenia zachorowania na COVID-19. A to by oznaczało, że karanie za to, że – wbrew rozporządzeniu ministra zdrowia – mamy odsłoniętą twarzą, byłoby bezprawne. – Ważne z perspektywy prawa jest to, że wykroczenie musi być choć w minimalnym stopniu szkodliwe społecznie. Ale jaka jest szkodliwość sytuacji, gdy ktoś skrócił sobie drogę przez pusty park do sklepu lub na pustej ulicy nie miał maseczki? – pyta mec. Tropper.

Idą na rekord

Lucyna Łukien przyznaje, że mandaty od policji dostawała już z 10 razy. Zwykle słyszała, że chodzi o wspomniany art. 54 i dodatkowo nielegalne gromadzenie się. ‒ Póki co mamy obowiązującą ustawę o zgromadzeniach, a nie mamy stanu wyjątkowego – przekonuje. Za każdym razem mandat opiewał na 500 zł, odmawiała, sprawy były zwykle kierowane do sądu. Tylko raz dostała wyrok nakazowy: 200 zł. Został wydany na posiedzeniu niejawnym. Też się odwołała. ‒ Bo chcę przed sądem przedstawić swoje racje.

Joanna Hetnarowicz-Sikora, sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku, kilkukrotnie odmawiała już wszczęcia postępowań. Choćby w sprawie mężczyzny, który na początku kwietnia podróżował samochodem, zdaniem policji, bez podania istotnego celu. Było to w czasie obowiązywania rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca, które zostało uchylone 10 kwietnia. Pod koniec czerwca komendant Komisariatu Policji w Słupsku skierował wiosek o ukaranie. Postanowienie odmowne zapadło 18 sierpnia. „Sformułowany w rozporządzeniu zakaz przemieszczania się narusza art. 52 oraz art. 31 Konstytucji” – argumentowała sędzia.

Ile wydano mandatów związanych z rozporządzeniami wynikającymi z pandemii? Ministerstwo Sprawiedliwości odsyła do policji. Ta przekonuje, że nie ma zbiorczych statystyk. Pewne wyobrażenie dają szczątkowe dane. Na przykład od 16 kwietnia do 30 maja policja wystawiła ponad 13 tys. mandatów i skierowała niemal 4,9 tys. wniosków o ukaranie do sądu. I tylko jednego dnia, w Niedzielę Wielkanocną, było to 1004 mandaty i 514 skierowań do sądu.

 Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję

Polecamy serwis: Wykroczenia

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

REKLAMA

Prawo
Robicie pranie w ten sposób? Możecie słono za to zapłacić. To nawet 5 tysięcy złotych kary!

Puszczenie w ruch automatycznej pralki w nocy, kiedy można skorzystać z niżej taryfy za prąd, może się skończyć finansową katastrofą dla tych, którzy robią to w mieszkaniu w bloku? Okazuje się, że za ten sposób szukania oszczędności grozi… kara sięgająca nawet 5 tysięcy złotych. Jak to możliwe!

Likwidacja abonamentu RTV najwcześniej w 2027 r. - jest już pierwszy konkret. A co zamiast tego? Kto będzie płacił na publiczną telewizję i radio?

O likwidacji abonamentu RTV mówiło się wiele od dłuższego czasu. Mamy wreszcie pierwszy prawny konkret w tej sprawie, a jest nim projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw, którego obszerne założenia zostały opublikowane 5 grudnia 2025 r. w Wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. W tych założeniach wprost planowane jest uchylenie ustawy o opłatach abonamentowych, a co za tym idzie likwidację obowiązku płacenia tzw. abonamentu RTV. Za opracowanie gotowego projektu jest odpowiedzialna Marta Cienkowska Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt – zgodnie z założeniami MKiDN- ma być przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu w II albo III kwartale 2026 r. A zatem – jeżeli wszystko pójdzie po myśli projektodawców – likwidacja abonamentu RTV będzie możliwa najwcześniej od 2027 roku.

Koniec z nadużywaniem przez pracodawców B2B, umów zlecenia i umów o dzieło – 1 stycznia 2026 r. zostaną one przekształcone w umowy o pracę. PIP zyskuje uprawnienia, jakich nie miał dotąd żaden inny urząd

W dniu 4 grudnia br. Stały Komitet Rady Ministrów przyjął projekt reformy Państwowej Inspekcji Pracy. Zakłada on m.in. uprawnienie Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) do wydawania decyzji administracyjnych o przekształceniu nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych (czyli umów zlecenia i umów o dzieło) oraz B2B w umowy o pracę. Ma to istotnie ograniczyć nadużycia pracodawców względem pracowników, polegające na zawieraniu przez nich umów cywilnoprawnych lub nawiązywaniu stosunku B2B z pracownikami, w warunkach, w których powinna zostać zawarta z nimi umowa o pracę.

Masz słup na działce? Ten wyrok TK otwiera Ci drogę do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie przez firmę przesyłową. Nie można zasiedzieć służebności gruntowej o treści służebności przesyłu

W dniu 2 grudnia 2025 r. Trybunał Konstytucyjny wyrokiem w sprawie P 10/16 orzekł, że art. 292 w związku z art. 285 § 1 i 2 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. z 2025 r. poz. 1071, ze zm.), rozumiane w ten sposób, że umożliwiają nabycie przez przedsiębiorcę przesyłowego lub Skarb Państwa, przed wejściem w życie art. 305(1)-305(4) ustawy – Kodeks cywilny, w drodze zasiedzenia służebności gruntowej odpowiadającej treścią służebności przesyłu, są niezgodne z art. 21 ust. 1, art. 64 ust. 2 i 3 w związku z art. 31 ust. 3 oraz art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Trybunał uznał, że dotychczasowe orzecznictwo dopuszczające możliwość nabycia służebności odpowiadającej treścią służebności przesyłu naruszyło zasadę numerus clausus praw rzeczowych kreując niespójny systemowo rodzaj służebności, przez co doszło do ograniczenia prawa własności. Właściciele nieruchomości nie byli bowiem w stanie przewidzieć skutków braku swojej aktywności czyli utraty swoich praw względem nieruchomości skoro przed rokiem 2008 r. nie istniała służebność przesyłu. Wyrok ten jest bardzo ważny dla przedsiębiorstw przesyłowych, które nie posiadają tytułu prawnego do posadowionych na nieruchomościach innych osób urządzeń, jak również dla tysięcy właścicieli działek, przez które te urządzenia przebiegają. O ile dla tej drugiej grupy osób to bardzo dobra wiadomość bo otwiera przed nimi nowe możliwości, o tyle dla przedsiębiorstw przesyłowych wyrok Trybunału oznacza duże kłopoty i jeszcze większe koszty.

REKLAMA

Bon senioralny 2026 (vademecum): ile, dla kogo, kryteria dochodowe. Rzadko kto dostanie 2150 zł co miesiąc: tylko niektórzy seniorzy 85+ najbardziej potrzebujący pomocy

W 2026 roku ma wejść w życie ustawa o bonie senioralnym. Głównym celem tej ustawy ma być wsparcie finansowe osób aktywnych zawodowo w zapewnieniu opieki nad członkami ich rodzin - seniorami w wieku 75 lat lub więcej. Projekt tej ustawy – przygotowany przez Ministra ds. Polityki Senioralnej - jest obecnie na finiszu rządowych prac legislacyjnych (obecnie na etapie Stałego Komitetu Rady Ministrów) i nie został jeszcze wniesiony do Sejmu. Zatem ustawa ta ma bardzo niewielkie szanse wejść w życie 1 stycznia 2026 r. – jak przewiduje obecny projekt.

Komisja. WZON albo PZON. Trzy pytania. I z orzeczenia o niepełnosprawności znika niepełnosprawność
W 2026 r. opiekun + osoba niepełnosprawna nie będą mieli 7421 zł. Opiekun nie pójdzie też do pracy

Pierwsza oczekiwana przez osoby niepełnosprawne zmiana, to łączenie: 1) świadczenia wspierającego (otrzymuje osoba niepełnosprawna - przeszło 4000 zł w wariancie 100 punktów - dokładnie jest to 4134 zł) i 2) pielęgnacyjnego (otrzymuje opiekun - w 2026 r. przeszło 3000 zł - dokładnie 3287 zł). Dałoby to poważną kwotę do 7421 zł miesięcznie według wysokości świadczeń do końca lutego 2026 r. O ile świadczenie wspierające WZON i ZUS przyznaliby w maksymalnym wymiarze (za 100 punktów). Od marca 2026 r. (po podwyżkach świadczenia wspierającego) byłoby jeszcze więcej. No, ale nie będzie możliwości łączenia tych popularnych świadczeń. To już pewne, że tak nie będzie. Dlaczego? To oczywiste - nie ma środków w budżecie. Druga oczekiwana przez osoby niepełnosprawne zmiana to zgoda przepisów na możliwość pójścia do pracy przez opiekuna osoby niepełnosprawnej (mającego stare świadczenie pielęgnacyjne). Dziś opiekun musi wybrać - 1) praca albo 2) opieka nad np. schorowaną matką. W 2026 r. obie zmiany (łączenie świadczeń i łączenie pracy z opieką) są nierealne (na dziś) do wprowadzenia. Dużo się dyskutowało o tym w środowisku osób niepełnosprawnych, były nadzieje, ale rząd nie wprowadzi tych zmian.

NSA walczy o lepsze rozumienie prawa w MOPS. Urzędnicy seryjnie uznają niepełnosprawnych za osoby samodzielne i bez świadczeń

Twoja mama ma orzeczenie o niepełnosprawności (stopień znaczny). Choroba jest bardzo poważna i mama waży 30 kg. Przychodzi pracowik MOPS. Daje mamie albo Tobie do wypełnienia ankietę. Przeprowadza wywiad środowiskowy. I MOPS uznaje, że z mamą nie jest tak źle. Twoja mama jest według MOP całkiem sprawna. Bo np. da radę przejść sama z pokoju do łazienki. Albo sama (choć z trudem i niezgrabnie) zrobi herbatę. W konsekwencji Tobie nie przysługuje stare świadczenie pielęgnacyjne (w 2026 r. 3287 zł miesięcznie). Zastanawiasz się. Pracownik MOPS nie jest lekarzem. I właśnie podważa zapisy orzeczenia o niepełnosprawności, które trzymasz w dłoni. Ankietą (mama odpowiadała na pytania, co może sama zrobić) oraz wywiadem środowiskowym. Ten opis to dzień codzienny rodzin z osobami niepełnosprawnymi. Jest to patologia występująca w całej Polsce. Pracownicy MOPS nie są winni tej sytuacji - od lat są szkoleni do tej procedury. I są przekonani, że realizują nakazy prawa i na tym właśnie polega ich praca. Tymczasem sędziowie NSA mówią "Tak nie wolno. Nie macie prawa w ten sposób podważać ustaleń lekarzy zawartych w orzeczeniach o niepełnosprawności".

REKLAMA

Zleceniobiorca może korzystać z samochodu, ale musi zapłacić podatek. Tylko jak to prawidłowo policzyć?

Nie tylko pracownik uzyskuje przychód, gdy korzysta ze służbowego samochodu na potrzeby prywatne. Ale tylko w jego przypadku ten przychód określa się ryczałtowo. Co to oznacza i jak to prawidłowo policzyć?

Nowe świadczenie dla seniorów: bon senioralny 2150 zł miesięcznie. Decyduje średni miesięczny dochód

Rząd kończy prace nad trzema rozwiązaniami, które mają odmienić życie osób starszych w Polsce. Bon senioralny, najem senioralny oraz nowy program dziennych miejsc pobytu to kompleksowy pakiet wsparcia, który ma zapewnić seniorom bezpieczeństwo, lepsze warunki mieszkaniowe i codzienną opiekę. Minister Marzena Okła-Drewnowicz zapowiada, że to początek nowej jakości w polityce senioralnej – opartej na godności, aktywności i realnym wsparciu dla osób starszych oraz ich rodzin.

Zapisz się na newsletter
Najlepsze artykuły, najpoczytniejsze tematy, zmiany w prawie i porady. Skoncentrowana dawka wiadomości z różnych kategorii: prawo, księgowość, kadry, biznes, nieruchomości, pieniądze, edukacja. Zapisz się na nasz newsletter i bądź zawsze na czasie.
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

REKLAMA