Zabiorą 800 plus wielu Polakom! Czy nowy rząd Donalda Tuska zmienia zdanie i wprowadzi szokową terapię?

REKLAMA
REKLAMA
Dla jednych 800 plus to symbol sprawiedliwości społecznej, dla innych rozdawnictwo. Czy świadczenie, które wyciągnęło z ubóstwa wielodzietne rodziny, teraz może stać się polem nowej politycznej wojny. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zasugerował zmianę, która może wywrócić dotychczasowy system.
- Strategia zwycięstwa czy powrót do selekcji?
- „Rzucanie bomby w niepewnych czasach”
- Kłopotliwe pytania bez odpowiedzi
- „To przepis na poczucie zagrożenia polskich rodzin”
- Motyw? Puste państwowe kieszenie
- Nie odbierać dzieciom, tylko wspierać rodziców
- Rząd tonuje emocje. Na razie — bez zmian
Strategia zwycięstwa czy powrót do selekcji?
REKLAMA
Do „strategii zwycięstwa”, która ma się opierać na trzech filarach: bezpieczeństwie, ambicji i idei wezwał podczas obchodów 130-lecia ruchu ludowego lider PSL i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale to nie ogólniki poruszyły opinię publiczną. Największe emocje wywołały jego słowa o potrzebie rewizji jednego z najbardziej kosztownych programów społecznych ostatnich lat.
REKLAMA
– Najlepsze nawet pieniądze w programach socjalnych nie pomogą. Docenienie pracy, ludzi ciężko pracujących, płacących podatki, to powinna być strategia dla nas, dla Polski, dla polskiego rządu numer jeden. Zachować wsparcie społeczne dla tych, którzy tego potrzebują, ale 800 plus tylko dla pracujących – powiedział Kosiniak-Kamysz cytowany przez wprost.pl.
Propozycja wywołała polityczną burzę. Najostrzej uderzyła była minister rodziny Elżbieta Rafalska, nazywając pomysł „przepisem na nieszczęście”.
„Rzucanie bomby w niepewnych czasach”
Rafalska, która jako minister wprowadzała program 500 plus, nie kryje oburzenia. – Bardzo się dziwię, że w sytuacji niepewności, drożyzny, inflacji i rosnących rachunków ktoś wrzuca taką bombę: zabierzemy wam 800 plus – mówi w rozmowie z „Faktem”.
Była minister podkreśla, że propozycja wicepremiera nie ma żadnych konkretnych ram ani danych, na których mogłaby się opierać. – To propozycja, o której nic nie wiemy. Pan wicepremier powinien pokazać, ilu jest w ogóle niepracujących rodziców pobierających świadczenie Rodzina 800 plus – dodaje.
Kłopotliwe pytania bez odpowiedzi
REKLAMA
Rafalska wskazuje na szereg praktycznych problemów, jakie mogłaby wywołać taka zmiana. – Weźmy rodzinę, w której ojciec traci pracę w wyniku zwolnień grupowych, a matka nie pracuje i wychowuje pięcioro dzieci. Czy w tej sytuacji państwo zabierze im 800 plus? Czy oboje rodzice muszą pracować, czy wystarczy jeden? – pyta retorycznie.
Była minister przypomina, że celem programu było przede wszystkim podniesienie poziomu życia dzieci i ochrona ich przed ubóstwem. – Ten pomysł jest kompletnie nieprzemyślany – ocenia.
„To przepis na poczucie zagrożenia polskich rodzin”
Zdaniem Rafalskiej, takie luźne sugestie wicepremiera destabilizują nastroje społeczne i mogą zniechęcać Polaków do posiadania dzieci. – Jeżeli chcemy zachęcać do rodzicielstwa, to nietrwałość prawa wspierającego rodziny jest poważną przeszkodą. Pan minister rzucił tylko hasło, które powoduje poczucie zagrożenia – stwierdza.
Motyw? Puste państwowe kieszenie
Była minister nie ma wątpliwości, że głównym powodem takich pomysłów jest trudna sytuacja finansów publicznych. – Budżet ma wysoki deficyt, obowiązują nas unijne limity, a rząd szuka miliardów oszczędności. To zwykłe cięcie kosztów – mówi Rafalska.
Jednocześnie zwraca uwagę na zróżnicowaną sytuację na rynku pracy. W dużych miastach, takich jak Warszawa czy Poznań, bezrobocie jest minimalne, ale na wsi czy w mniejszych miejscowościach wciąż bywa problemem długotrwałym. – Proszę pamiętać o wsi. O nią wicepremier powinien się bać – dodaje.
Nie odbierać dzieciom, tylko wspierać rodziców
Rafalska przypomina, że już przy starcie programu 500 plus padały obawy, że część Polaków zrezygnuje z pracy. – Owszem, są osoby, które od lat korzystają z pomocy społecznej. Ale takim rodzinom trzeba pomagać wrócić na rynek pracy, a nie odbierać świadczenia ich dzieciom – podkreśla była minister.
Rząd tonuje emocje. Na razie — bez zmian
Choć słowa Kosiniaka-Kamysza brzmią jak początek nowej linii programowej, Ministerstwo Rodziny na razie nie planuje rewolucji. Trwa aktualny okres świadczeniowy — od czerwca 2024 do maja 2025. Wnioski można było składać od lutego, a liczby mówią same za siebie: w zeszłym roku wpłynęło ponad 5 milionów wniosków obejmujących przeszło 8 milionów dzieci.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA