REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Prawo do bycia zapomnianym w praktyce

Fundacja Panoptykon
Katarzyna Szymielewicz
Katarzyna Szymielewicz
Wspólpraca Maria Wróblewska
Internet, prawo do bycia zapomnianym, RODO/ Fot. Fotolia
Internet, prawo do bycia zapomnianym, RODO/ Fot. Fotolia

REKLAMA

REKLAMA

Granice tzw. prawa do bycia zapomnianym według RODO są dość intuicyjne. Tak długo, jak pozostajemy z firmą albo publiczną instytucją w relacji, która wymaga naszych danych, nie możemy powiedzieć „zapomnij o mnie!”. Wbrew nazwie prawo do bycia zapomnianym to przede wszystkim prawo do usunięcia danych wtedy, kiedy przestają być potrzebne albo kiedy ustaje podstawa, na której ich przetwarzanie było oparte (np. kończy się umowa albo zmienia prawo).

O prawie do bycia zapomnianym i zabrania danych ze sobą

Internet nie zapomina. Nikt, kto w nim żyje, nie ma co do tego złudzeń. Łatwo sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy poprosili sieć o zapomnienie kompromitującej informacji na nasz temat. Nic dobrego, wystarczy wspomnieć sprawę Barbry Streisand czy Hiszpana Maria Costei Gonzáleza. A więc o co tak naprawdę chodzi z „prawem do zapomnienia” w nowej unijnej regulacji? Kiedy będziemy mogli skutecznie usunąć swoje dane, a kiedy będziemy musieli się pogodzić z tym, że żyją własnym życiem? W zakresie usuwania/zapominania tak naprawdę niewiele się zmieni, ale za to pojawi się nowa możliwość: prawo do zabrania danych ze sobą, kiedy decydujemy się zmienić bank czy portal społecznościowy. Jak z tych praw korzystać? Wyjaśniamy ludzkim językiem.

REKLAMA

Zasady, które wynikają z RODO, przypominają te, które intuicyjnie stosujemy w relacjach z ludźmi

Mówiąc o relacji administratora i osoby, której dane są przetwarzane (tzw. podmiotu danych), lubimy posługiwać się analogią do uczuciowego związku dwóch osób. Nie tylko dlatego, że marzymy o świecie, w którym firmy i instytucje zbierające nasze dane traktują nas podmiotowo. Też dlatego, że zasady, które wynikają z RODO, w wielu momentach przypominają te, które intuicyjnie stosujemy w relacjach z ludźmi. Ta regulacja próbuje przywrócić racjonalność, zaufanie i dialog w obszarze, w którym przez ostatnie lata dominowało podejście oparte na przeświadczeniu, że dane nie mają nic wspólnego z człowiekiem, więc można je swobodnie eksploatować. No więc nie można, a przynajmniej nie zawsze… 

Polecamy: RODO. Ochrona danych osobowych. Przewodnik po zmianach

Kiedy mamy prawo powiedzieć „zapomnij o mnie/ usuń moje dane”?

Granice tzw. prawa do bycia zapomnianym – a tak naprawdę znanego od dawna prawa do usunięcia danych – według RODO są dość intuicyjne. Tak długo, jak pozostajemy z firmą albo publiczną instytucją w relacji, która wymaga naszych danych, nie możemy powiedzieć „zapomnij o mnie!”. Nie możemy przyjść do banku albo ZUS-u i zażądać wymazania wszelkich naszych danych z bazy, jednocześnie oczekując, że nadal będziemy korzystać z rachunku, kredytu czy ubezpieczenia społecznego. To dość logiczne, prawda?

Dopóki dane są potrzebne i przetwarzane zgodnie z prawem, żądanie usunięcia nie zadziała

Wbrew nazwie prawo do bycia zapomnianym to przede wszystkim prawo do usunięcia danych wtedy, kiedy przestają być potrzebne albo kiedy ustaje podstawa, na której ich przetwarzanie było oparte (np. kończy się umowa albo zmienia prawo). Łatwiej to wytłumaczyć na konkretnych przykładach.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Oto typowe sytuacje, w których możemy zażądać od firmy albo publicznej instytucji, żeby usunęła nasze dane:

  • Dane przestały być potrzebne

Dane zawsze są zbierane w określonym celu (a przynajmniej tak być powinno) i na określony czas – np. po to, żeby zrealizować zamówioną przez nas usługę (wysłać książkę, którą kupiliśmy online czy umożliwić korzystanie z portalu społecznościowego), albo po to, żeby wypełnić prawny obowiązek (rozliczyć podatek czy zweryfikować naszą zdolność kredytową). W momencie, w którym ten cel zostanie zrealizowany, dane przestają być potrzebne. Wtedy, co do zasady (por. wyjątki opisane poniżej), możemy zażądać ich usunięcia. Inna sprawa, że w dobrze działającym systemie takie żądanie nie powinno być potrzebne: każda firma/instytucja powinna z własnej inicjatywy usuwać dane, które przestały jej być potrzebne.

  • Wcześniej zgodziliśmy się przekazać dane, ale zmieniamy zdanie

W relacjach z firmami często jesteśmy proszeni o zgodę na przetwarzanie dodatkowych danych (czyli takich, które nie są potrzebne do realizacji umowy czy wywiązania się z prawnych obowiązków – RODO na tacy. Odcinek 2). Czasem się zgadzamy, a potem przychodzi refleksja: po co im w zasadzie te dane? Nic straconego: raz daną zgodę w każdej chwili możemy wycofać i zażądać usunięcia danych, które wcześniej dobrowolnie przekazaliśmy.

  • Chodzi o dane, które służyły celom marketingowym

Jedną z podstaw przetwarzania danych, z których często korzystają firmy (nie mogą tego zrobić instytucje publiczne), jest tzw. uzasadniony interes administratora, w tym marketing własnych produktów. Zgodnie z RODO administrator powinien zważyć własny interes (np. korzyści wynikające z marketingu) i stopień naruszenia naszych praw i wolności (np. czy nie wkracza nadmiernie w prywatność swoich klientów, śledząc bez przerwy ich lokalizację). W takiej sytuacji mamy prawo sprzeciwu, a więc powiedzenia: „nie zgadzam się na wykorzystywanie moich danych w tak zdefiniowanym interesie administratora”. I zażądania usunięcia profilu marketingowego.

  • Firma/instytucja nie ma podstawy, żeby te dane przetwarzać

Prawo się zmienia, a wraz z nim podstawy przetwarzania danych. To, co wczoraj było legalne, jutro może się stać problematyczne. Zdarza się też, niestety, że administrator sięga po dane, których w ogóle nie powinien przetwarzać. Na przykład zaciąga nasze dane z sieci w celach marketingowych, twierdząc, że to nie są dane osobowe (bo nie ma wśród nich naszego imienia i nazwiska). Jeśli się zorientujemy, że taka sytuacja ma miejsce, możemy nie tylko zażądać usunięcia bezprawnie przetwarzanych danych, ale też wnieść skargę do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ewentualnie od razu do sądu (tym możliwościom poświęcimy kolejny odcinek Rodo na tacy!).

  • Chodzi o dane dzieci w sieci

Zgodnie z RODO dzieci, które ukończyły 16 lat, mogą samodzielnie decydować o przekazywaniu swoich danych osobowych firmom internetowym. Ustawodawca wyszedł jednak z założenia, że należy im się szczególna ochrona, bo mogą nie być świadome ryzyka i konsekwencji z tym związanych (szczególnie kiedy w grę wchodzi wykorzystywanie danych do celów marketingowych lub tworzenia profili osobowych). Dlatego dziecku przysługuje bezwzględne prawo rozmyślenia się i zażądania usunięcia przekazanych wcześniej danych.

A co, jeśli nasze dane zostały opublikowane?

Skuteczne usunięcie danych nigdy nie jest proste, szczególnie jeśli mówimy o usuwaniu ich z serwera, a nie tabelki w Excelu. Zwykle dochodzi do nadpisania danych, co – przy odpowiedniej determinacji – umożliwia odzyskanie tego, co było wcześniej. W przypadku serwera, do którego dostęp ma nieograniczona liczba osób, jest jeszcze trudniej. Jeśli dane zostały opublikowane w sieci, administrator nie ma kontroli nad tym, gdzie i przez kogo została stworzona ich kopia. Co można zrobić w takich sytuacji? Niewiele, w zasadzie lepiej uznać, że mleko się wylało.

Jeśli dane trafiły na publiczny serwer, niewiele da się w tej sprawie zrobić...

Zgodnie z RODO, jeśli zgłaszamy się do firmy lub instytucji z żądaniem usunięcia danych, które wcześniej zostały przez nią upublicznione, ta firma/instytucja powinna podjąć tzw. rozsądne działania, by poinformować innych administratorów przetwarzających nasze dane, że żądamy ich usunięcia. Chodzi o usunięcie wszelkich linków i kopii, jakie mogą się znajdować w internecie. Co to oznacza w praktyce? Zobaczymy, jak RODO zacznie w pełni być stosowane. Nie spodziewajmy się jednak cudów. Rozsądne działania zapewne ograniczą się do poinformowania dużych internetowych graczy, takich jak Google, o tym, że żądamy usunięcia swoich danych (np. z wyników wyszukiwania), a nie tropienia prywatnych kopii czy archiwalnych stron.

Kiedy żądanie usunięcia danych nie zadziała?

Niezależnie od technicznych ograniczeń są jeszcze ograniczenia prawne. Kiedy nasze żądanie usunięcia danych (mimo że spełnia warunki, o których pisaliśmy wyżej) może napotkać prawną barierę? Oto typowe ograniczenia, z którymi musimy się liczyć:

  • Nie możemy usunąć wcześniej upublicznionych danych, jeśli naruszałoby to prawo innych osób do korzystania z wolności wypowiedzi lub prawa do informacji. To ograniczenie dotyczy tych, którzy marzą o wymazaniu się z wyników wyszukiwania czy archiwalnych wydań gazet. Oczywiście, podobnie jak Mario Costeja González, zawsze możemy powalczyć o swoje racje w sądzie.
  • Organy publiczne i instytuty naukowe mogą przetwarzać nasze dane w celach archiwalnych, badań naukowych i historycznych oraz celach statys­tycznych.
  • Prawo podatkowe i przepisy o rachunkowości nakazują firmom przechowywać nasze faktury, rachunki i paragony przez 5 lat od zamknięcia roku podatkowego.
  • Firma, z którą się rozstajemy, ma prawo przechowywać nasze dane (treść umowy, rachunki, historię płatności etc.) aż do przedawnienia ewentualnych roszczeń. Okres przedawnienia zależy od umowy, jaką zawarliśmy, ale najczęściej są to 3 lata.
  • Bank może przechowywać dane osobowe, które są mu niezbędne do oceny zdolności kredytowej, jeszcze przez 5 lat od momentu zamknięcia rachunku i przez 12 lat do celów statystycznych.
  • Od 2018 r., w związku ze zmianami w kodeksie pracy, pracodawcy będą musieli przechowywać dane swoich pracowników na potrzeby ustalenia wysokości emerytury przez 10 lat od zakończenia stosunku pracy. To w sumie dobra wiadomość, bo do tej pory musieli je przechowywać aż 50 lat!

Kiedy mamy prawo zabrać dane ze sobą?

A co jeśli chcemy odejść (zmienić bank, operatora telekomunikacyjnego czy serwis społecznościowy), a swoje dane osobowe zabrać ze sobą? RODO wychodzi naprzeciw takiej potrzebie i przyznaje nam prawo do przeniesienia danych (w ustrukturyzowanym, powszechnie używanym formacie) pod dwoma warunkami:

  • dane są przetwarzane w sposób zautomatyzowany;
  • są to dane, które sami dostarczyliśmy – albo z własnej inicjatywy (w oparciu o udzieloną zgodę), albo na podstawie umowy (dane niezbędne do realizacji umowy).

To oznacza, że nie możemy wymagać pomocy w przeniesieniu danych, jeśli firma czy instytucja, o którą chodzi, sama trzyma je w papierowej bazie danych albo w grę wchodzą dane, których sami jej nie dostarczyliśmy. O ile ten pierwszy warunek jest dość archaiczny i mało która firma będzie się mogła na niego powołać, o tyle drugi może przysporzyć realnych trudności. Czy chodzi tylko o dane, które sami wpisujemy w formularze internetowe, ale już nic więcej? Co z historią transakcji bankowych, zakupów online czy rachunkami za prąd, skoro generujemy je swoją aktywnością, ale danych osobowych, które się w nich pojawiają, własnoręcznie nie dostarczamy? 

Dane „dostarczone”, dane wygenerowane, dane pochodne...

Na te wątpliwości próbuje odpowiedzieć Grupa Robocza art. 29 (ciało skupiające europejskie organy ochrony danych osobowych) w swoich wytycznych. Zdaniem Grupy wyrażenie „dostarczone przez podmiot danych”, które pojawia się w RODO, trzeba interpretować szeroko. A zatem chodzi nie tylko o te dane, które świadomie i aktywnie podaliśmy (np. adres mailowy, imię i nazwisko, wiek etc. wpisywane w formularzach internetowych), ale również o te, które wygenerowała nasza aktywność w ramach danej usługi lub fakt, że byliśmy przez jej dostawcę obserwowani. Zgodnie z tą interpretacją prawo do przeniesienia danych obejmie np. nasze wpisy na portalu społecznościowym i związane z nimi metadane, historię wyszukiwania czy dokonane transakcje. Jeśli urządzenie lub aplikacja śledzi naszą lokalizację, sposób poruszania się, prędkość i inne parametry, to także są dane, które możemy zabrać ze sobą.

Możemy zabrać swoją historię transakcji, ale już nie wyniki scoringu czy profil marketingowy

Niestety, nie możemy zabrać ze sobą tego, co w świecie usług internetowych jest najcenniejsze: wiedzy, jaką firmy pozyskują obserwując i analizując nasze zachowanie. W tej kwestii przepisy RODO i wytyczne Grupy Roboczej art. 29 są zgodne: dane, które zostały wygenerowane przez samego administratora, zostają u niego. Chodzi przede wszystkim o dane pochodne, czyli takie, których sami nie ujawniamy, ale które można na nasz temat ustalić dzięki profilowaniu i analizie statystycznej (np. wiarygodność kredytową, zainteresowania, skłonności zakupowe czy stan konta). Tych danych ze sobą nie zabierzemy, ale nadal możemy powalczyć o ich ujawnienie, korzystając z podstawowego prawa do informacji. O tym już w kolejnym odcinku :-)

Polecamy serwis: Konsument w sieci

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

Wynagrodzenie minimalne 2023 [quiz]
certificate
Jak zdobyć Certyfikat:
  • Czytaj artykuły
  • Rozwiązuj testy
  • Zdobądź certyfikat
1/15
Kiedy będą miały miejsce podwyżki minimalnego wynagrodzenia w 2023 roku?
od 1 stycznia i od 1 lipca
od 1 stycznia i od 1 czerwca
od 1 lutego i od 1 lipca
Następne
Prawo
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Pseudokibice na celowniku prokuratury. Oskarżonym o czerpanie korzyści z prostytucji, pobicia, bójki grozi do 7 lat więzienia

Od półtora roku do siedmiu lat więzienia chce prokuratura w procesie kilkudziesięciu osób związanych ze środowiskiem białostockich pseudokibiców piłkarskich oskarżonych m.in. o czerpanie korzyści z prostytucji, pobicia, bójki z fanami innych drużyn i propagowanie faszyzmu.

1000 zł dodatku do wynagrodzenia od 1 lipca 2024 r. - dla kogo?

Będzie 1000 zł dodatku do wynagrodzenia dla rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka. Dodatki wchodzą w życie 1 lipca 2024 r.

Dziedziczenie ustawowe. Dla kogo spadek w 2024 roku?

Wiele osób zastanawia się jaka jest kolejność dziedziczenia i czy przepisy w tym zakresie uległy zmianie. Kto może otrzymać spadek na podstawie ustawy? Odpowiadamy!

848 zł – tyle może wynieść w kwietniu ten dodatek. Do tego wynagrodzenie. Sprawdź, czy wiesz, jak tyle zarobić.

848 zł – tyle może wynieść w kwietniu ten dodatek. Jego wysokość wzrosła od 1 stycznia 2024 r., a od lipca znów czeka nas podwyżka.

REKLAMA

Matura 2024 r. Matematyka. Arkusze egzaminacyjne [PDF]. Odpowiedzi [8 V 2024 r. Relacja]

Zakończył się egzamin maturalny z matematyki 2024. Arkusze egzaminacyjne (źródło CKE). Publikujemy odpowiedzi do zadań. 

Odprawa emerytalna i rentowa 2024 r.

Komu należy się odprawa emerytalna i rentowa? Ile wynosi w 2024 r.? Kto może otrzymać większą odprawę? 

Powiązanie wypłat 800 plus z obowiązkiem szkolnym. Projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Sejmie

 Powiązanie wypłat 800 plus z obowiązkiem szkolnym. Projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Sejmie. Sprawdź szczegóły!

Matura 2024 okazała się łatwa: Maturzyści upublicznili arkusze z matematyki przed CKE. I rozwiązania zadań

CKE opublikował o godz. 14 oficjalne arkusze egzaminacyjne. Infor.pl publikuje odpowiedzi na pytania. 

REKLAMA

TSUE: Prawo UE nie daje stowarzyszeniom sędziów lub prokuratorów ogólnego prawa kwestionowania decyzji związanych z ich powołaniem

W wyroku z 8 maja 2024 r. w sprawie C-53/23 [Asociaţia „Forumul Judecătorilor din România” (Stowarzyszenia sędziów i prokuratorów rumuńskich)], Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że prawo Unii nie nakłada obowiązku przyznania stowarzyszeniom zawodowym sędziów lub prokuratorów prawa kwestionowania decyzji związanych z ich powoływaniem. A zatem państwa członkowskie UE nie muszą gwarantować stowarzyszeniom zawodowym sędziów lub prokuratorów prawa kwestionowania każdej decyzji dotyczącej ich powoływania.

Czy sama prawda wystarczy w postępowaniu cywilnym?

Dowody są ważnym zagadnieniem w postępowaniu przed sądem. Samo istnienie dowodów może jednak nie wystarczyć do tego, by uzyskać określone świadczenie, wygrać sprawę. Potrzebnym jest również wykazanie, przedstawienie ich sądowi.

REKLAMA