Firmy i przedsiębiorcy w trakcie prowadzenia biznesu muszą liczyć się z wieloma różnymi ryzykami. Niesolidni kontrahenci, zatory płatnicze, niedobory towarów, trudne warunki atmosferyczne, brak zrozumienia dla prowadzonej działalności ze strony urzędów. Większość podmiotów prowadzących działalność gospodarczą jest do tego lepiej lub gorzej przygotowana. Zdarzają się jednak sytuacje, których nie uwzględnią nawet ci najbardziej przewidujący. Zamieszanie firmy w sprawę karną związaną z prowadzoną działalnością gospodarczą, jest jedną z nich.
Internet to dziś potężne i niezwykle bogate źródło informacji. W sieci można zamieścić dowolną ilość informacji, porad czy opinii. Niestety, niektóre z nich mogą okazać się nieprawdziwe (tzw. fake newsy), niesprawdzone, naruszające cudze dobra osobiste, czy wręcz niebezpieczne (np. materiały zachęcające do wstępowania do organizacji terrorystycznych). Rodzi się więc pytanie, czy i jaką odpowiedzialność ponoszą twórcy tego rodzaju fałszywych czy groźnych materiałów.
Kierowcy złapani na popełnieniu wykroczenia drogowego, mając na względzie możliwą utratę prawa jazdy z uwagi na przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów karnych (24 pkt. dla kierujących ponad rok, 20 pkt. dla kierowców z rocznym stażem) odmawiają przyjęcia grzywny w drodze mandatu karnego, decydując się na wniosek o ukaranie tj. skierowanie sprawy do Sądu. Prowadzący pojazd wychodzą z założenia, że nawet jeśli wina kierowcy zostanie potwierdzona, to Sąd w postępowaniu nałoży grzywnę oraz orzeknie o obowiązku zwrotu kosztów postępowania, ale nie dopisze do „konta” kierowcy „punktów karnych”. Czy takie zachowanie rzeczywiście uchroni przed utratą prawa jazdy.