REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Modernizacja polskiej armii - fakty i mity [OPINIA]

Subskrybuj nas na Youtube
Dołącz do ekspertów Dołącz do grona ekspertów
Maciej Miłosz
Maciej Miłosz
Dziennik Gazeta Prawna
Największy polski dziennik prawno-gospodarczy
Oprac. Paulina Karpińska
Moderninizacja polskiej armii - fakty i mity
Moderninizacja polskiej armii - fakty i mity
ShutterStock

REKLAMA

REKLAMA

Armia zaraz będzie silna i liczna, a środki, jakie na nią przeznaczamy, są rekordowe – tak w skrócie i uproszczeniu można podsumować narrację Prawa i Sprawiedliwości na temat obronności. A jak wygląda rzeczywistość?

Modernizacja polskiej armii – zapowiedzi

– Z miesiąca na miesiąc Wojsko Polskie jest coraz silniejsze. Zadaniem polskich władz jest to, żeby te wszystkie zdarzenia, które miały miejsce 83 lata temu, się nie powtórzyły. A one się nie powtórzą wtedy, kiedy Wojsko Polskie będzie silne – mówił wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak podczas uroczystości 1 września.

REKLAMA

Przeświadczenie o tym, że już teraz jest znacznie lepiej, a zaraz w ogóle będzie cudownie i bezpiecznie, jest jednak nieuprawnione. Warto więc zdekonstruować kilka mitów dotyczących obronności, które na dobre zadomowiły się w przestrzeni publicznej za sprawą polityków.

Modernizacja polskiej armii – na jakim jest etapie?

Pierwszy mit istniejący w przestrzeni publicznej głosi, że wojsko nam rośnie jak na drożdżach. Minister Błaszczak powtarza, że zbudujemy 300-tysięczną armię, choć przezornie nie podaje terminów, kiedy miałoby to nastąpić.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Jak wygląda rzeczywistość?

Od końca lipca 2021 r. do końca lipca tego roku liczba żołnierzy zawodowych wręcz się zmniejszyła. Symbolicznie, bo o nieco ponad 200, ale taka zmiana in minus wydarzyła się po raz pierwszy od 2016 r.

Kolejny - Resort chwali się, że o prawie 3 tys. zwiększyła się liczba ochotników w obronie terytorialnej i że „złożono ponad 14 tys. wniosków do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, z czego ponad 2,8 tys. osób jest po szkoleniu podstawowym, a ponad 1,5 tys. właśnie odbywa szkolenie. Blisko 7 tys. osób zakończyło badania i przeszło formalności rekrutacyjne”. Te liczby jednak kryją wiele niewiadomych.

Nieoficjalnie wiadomo, że po miesiącu dobrowolnej służby wojskowej duża część chętnych rezygnuje z kolejnych 11 miesięcy. Obecnie nie wiadomo też, jak wielu z tych, którzy ukończą DZSW, za rok zdecyduje się zostać w armii na stałe. Wiadomo za to, że zbudowanie 300-tysięcznej armii w czasie pokoju jest mało prawdopodobne. Biorąc pod uwagę uwarunkowania demograficzne i rynku pracy, dobicie nawet do 150 tys. żołnierzy zawodowych trzeba będzie uznać za olbrzymi sukces. Ale tego z ust rządzących nie słyszymy. Najwyraźniej lepiej marzyć o nierealnej wielkości, niż skupić się na mniej ambitnych, ale bardziej realnych celach.

Minister zapowiada budowę armii liczącej 300 tys. żołnierzy. Z powodów demograficznych i gospodarczych już dobicie do połowy tej wartości trzeba by było uznać za sukces

Zakup nowego sprzętu dla armii – jak wygląda w praktyce?

Kolejne mity dotyczą zakupów sprzętu dla polskiej armii. Mój ulubiony to ten dotyczący zakupu 500 HIMARS-ów. Dla niewtajemniczonych: to precyzyjna artyleria dalekiego zasięgu, która z odpowiednimi pociskami potrafi precyzyjnie razić cele nawet w odległości 300 km.

Pod koniec maja wicepremier Błaszczak poinformował, że zgłoszono „zapytanie ofertowe dotyczące pozyskania około 500 wyrzutni M142”. Oznacza to, że resort obrony oficjalnie spytał Amerykanów, czy nie chcieliby nam tego sprzedać, a jeśli tak, to o jakich pieniądzach i terminach możemy w ogóle rozmawiać. Warto znać kontekst całej sprawy. Po pierwsze w 2019 r. zamówiliśmy 20 sztuk, czyli jeden dywizjon tego rodzaju broni (wkrótce mają nastąpić dostawy). Teraz mówimy o liczbie 25 razy większej. To więcej niż w ogóle jest HIMARS-ów na świecie.

Powód wydaje się oczywisty. To broń skuteczna, tylko trzeba mieć do niej amunicję. Widać to po Ukrainie, gdzie kilkanaście sztuk robi gigantyczną różnicę na froncie. Tymczasem my wpadamy w gigantomanię, choć liczba pocisków, jakie zamówiliśmy do tych 20 sztuk, które dotrą do nas w przyszłym roku, jest symboliczna. Już teraz słychać powolne wycofywanie się z 500 HIMARS-ów m.in. poprzez sygnały, że być może będziemy nabywać podobny rodzaj sprzętu od Koreańczyków.

Z Koreańczykami związane jest także hasło 1 tys. czołgów. Pod koniec lipca minister Błaszczak mówił tak:

– W ramach umowy ramowej, która została podpisana, zamówimy 1 tys. czołgów K2, zamówimy ponad 600 armatohaubic K9, zamówimy także trzy eskadry samolotów FA-50. Można powiedzieć, że już zamówiliśmy właśnie taką broń – tłumaczył.

REKLAMA

Niestety nie można tak powiedzieć. To znaczy można, ale na tej samej zasadzie można rzec, że się ukradło Księżyc albo że jest się najbogatszym człowiekiem na Ziemi. W końcu kto bogatemu zabroni? Fakty są takie, że kilka dni temu zawarliśmy umowę wykonawczą z koreańskim Hyundai Rotem, która przewiduje „dostawę 180 czołgów K2 w latach 2022–2025. Kontrakt obejmuje również pakiet szkoleniowy i logistyczny oraz zapas amunicji”. Pewnych jest więc 180 sztuk.

Teraz jednak trwają trudne i żmudne negocjacje w trójkącie Polska Grupa Zbrojeniowa – przemysł koreański – MON, które mają określić, gdzie, kiedy i za ile wyprodukowane zostanie pozostałych 800 czołgów. Najpierw więc dokonaliśmy zakupu z półki, czyli kupujemy gotowy południowokoreański produkt, a teraz, kiedy nasi partnerzy z Korei Płd. wiedzą, że i tak już zrobili dobry interes, a nasza pozycja negocjacyjna jest słabsza, my rozmawiamy o tym, co najtrudniejsze. Rozmowy mogą się zakończyć sukcesem, bo Koreańczycy od lat poszukiwali kogoś, kto uchyli im drzwi wejściowe na europejsko-natowski rynek zbrojeniowy, więc Polska może być tym odźwiernym. Ale mogą się też zakończyć porażką, choćby z powodu ceny transferu technologii, co przerabialiśmy przy programie „Homar”, czyli polonizacji wspomnianych HIMARS-ów.

Ile faktycznie będzie kosztowała modernizacja polskiego wojska?

Pewnym zaskoczeniem mogą też być faktyczne wydatki. Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki, przedstawiając przyszłoroczny budżet, stwierdził, że będzie to prawie 100 mld zł. Do tego trzeba dołożyć wydatki spoza budżetu (jakkolwiek dziwnie to brzmi), czyli kilkadziesiąt miliardów z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W sumie może to być nawet 4 proc. PKB. To kwota astronomiczna, ale dotyczy dopiero przyszłego roku. Tymczasem na koniec tego roku poziom wydatków na obronność ma wynieść 2,4 proc. PKB. W ubiegłym roku według najnowszych szacunków Sojuszu Północnoatlantyckiego było to 2,2 proc. PKB, mniej niż w 2020 r. Mamy więc wzrost, ale nie jest on radykalny. A akurat obecnie łatwo resortowi wydawać pieniądze, bo choćby z dnia na dzień można zrobić przelewy do Stanów Zjednoczonych, płacąc kolejne transze za samoloty F-35 czy czołgi Abrams. Wiadomo, że środki na zbrojenia będą olbrzymie, więc trudno zrozumieć, dlaczego tego maratonu wydatków nie rozpoczniemy już teraz, tylko czekamy do przyszłego roku, który jest przy okazji rokiem wyborczym. No dobrze, może nie aż tak trudno to zrozumieć, bo to się może przełożyć na dodatkowe głosy.

Spójrzmy raz jeszcze na fakty. W ostatnich miesiącach podpisujemy umowy na uzbrojenie. Jest ich wiele, m.in. na czołgi Abrams i K2, armatohaubice K9 czy śmigłowce AW149. Ale to nie jest tak, że nagle zaszła jakaś radykalna zmiana i Wojsko Polskie pozyskało z dnia na dzień nowe zdolności. Dostawy będą realizowane w ciągu kolejnych trzech, czterech lat. Tego typu procesy modernizacyjne potrzebują czasu i konsekwencji. Tymczasem resort obrony pod kierownictwem Mariusza Błaszczaka przespał ostatnie lata i dopiero sytuacja międzynarodowa po 24 lutego wymusiła na nim radykalną zmianę podejścia. Ale rzeczywistości, w przeciwieństwie do wyborców, nie da się oszukać. Na razie mit o wielkiej polskiej armii pozostaje mitem. W ciągu roku liczba żołnierzy zawodowych nie wzrosła, sprzętu nie przybyło, a budżet nie zwiększył się radykalnie. Wypada mieć nadzieję, że w kolejnych latach będzie lepiej, a szanse na to są niemałe.

Zapisz się na newsletter
Najlepsze artykuły, najpoczytniejsze tematy, zmiany w prawie i porady. Skoncentrowana dawka wiadomości z różnych kategorii: prawo, księgowość, kadry, biznes, nieruchomości, pieniądze, edukacja. Zapisz się na nasz newsletter i bądź zawsze na czasie.
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

REKLAMA

Prawo
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Duża podwyżka świadczenia dla mężczyzny z rocznika 1957. Kolejne prawomocne orzeczenie sądu powszechnego po wyroku TK z 4 czerwca 2024 r. SK 140/20

Przybywa prawomocnych orzeczeń w sprawach po wyroku TK z 4 czerwca 2024 r. SK 140/20. Przedstawię wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.

Niski wiek emerytalny kobiet to bomba z opóźnionym zapłonem. Polki stracą tysiące na emeryturze

Polska starzeje się w szybkim tempie, co już dziś budzi poważne obawy o przyszłość systemu emerytalnego. Międzynarodowy Fundusz Walutowy alarmuje: jeśli nie zostaną wprowadzone pilne reformy, do 2050 roku świadczenia mogą spaść nawet o jedną trzecią. Najbardziej ucierpią kobiety, osoby o niskich dochodach i pracownicy niestandardowi. Czy jest jeszcze czas, by uniknąć kryzysu?

Nadchodzą rewolucyjne zmiany w świadectwie pracy? Chodzi o jedną rubrykę. Prezes UODO pisze do MRPiPS

Współczesny rynek pracy wymaga elastyczności, kompetencji i transparentności, a prawo musi podążać za zmianami społecznymi, technologicznymi ale co ciekawe czasami także za prywatnymi decyzjami pracowników. W tym wszystkim istotne znaczenie ma świadectwo pracy, którego wzór jest uregulowany jako załącznik do rozporządzenia Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 30 grudnia 2016 r. w sprawie świadectwa pracy (Dz.U. 2016 poz. 2292). Co zatem się zmieni?

Koniec z oszukiwaniem w CV. Pracodawcy sprawdzą dyplom a uczelnie będą miały nowy obowiązek

Fałszywy dyplom w CV? Już wkrótce ten problem może odejść do lamusa. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przygotowało projekt ustawy, który da pracodawcom narzędzie do weryfikacji wykształcenia kandydatów do pracy. To rewolucja w rekrutacji, która kończy z dotychczasową bezradnością pracodawców wobec przepisów o ochronie danych.

REKLAMA

Nowe podatki w budżecie UE po 2028 roku: firmy i konsumenci zapłacą więcej

Unia Europejska planuje głęboką reformę budżetu na lata 2028–2034, której centrum stanowią nowe źródła dochodów – de facto nowe unijne podatki. ETS, CBAM, opłata od e-odpadów, wyższy podatek od plastiku, a także kontrowersyjna składka CORE dla dużych firm mają przynieść blisko 60 mld euro rocznie. Choć środki mają wspierać transformację energetyczną, bezpieczeństwo i konkurencyjność, przedsiębiorcy ostrzegają przed ryzykiem nadmiernego obciążenia, zwłaszcza dla małych i średnich firm.

Staż pracy a urlop. Czy w 2025 r. będą zmiany?

Staż pracy a urlop. Czy w 2025 r. będą zmiany? Być może, szczególnie w obliczu gruntownych zmian prawa w zakresie zaliczania do stażu pracy okresu zatrudnienia w ramach JDG i umów zleceń! Co więcej, w polskiej debacie publicznej coraz głośniej wybrzmiewa postulat, który może zrewolucjonizować podejście do praw pracowniczych – wprowadzenie powszechnego tzw. urlopu stażowego. Wówczas nie-pracownicy również skorzystaliby na zmianach. Pomysł, choć nie nowy, nabiera impetu w kontekście rosnącej świadomości na temat potrzeby zachowania równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Czy dodatkowe dni wolne, uzależnione od lat spędzonych na rynku pracy, wejdą w życie? W wielu zawodach już tak jest! Być może stanie się to więc powszechnym prawem.

4-dniowy tydzień pracy: hit czy mit? Nabór wniosków od 14 sierpnia do 15 września 2025 r.

Skrócenie tygodnia pracy do czterech dni nie jest już tylko trendem na zachodzie. Jeszcze kilka lat temu koncepcja czterodniowego tygodnia pracy wydawała się futurystycznym eksperymentem. Dziś coraz więcej firm testuje ten model, motywowane realnymi korzyściami: większym zaangażowaniem zespołów, niższą rotacją, a nawet oszczędnościami kosztowymi, np. dzięki programowi pilotażowemu z MRPiPS. Etap II programu to właśnie testowanie zaproponowanego modelu skróconego czasu pracy w środowisku pracy – zaczyna się 1 stycznia 2026 r. i trwa do 31 grudnia 2026 r.

Wzrost wynagrodzeń w budżetówce. Coś się zmienia po 10 latach, ale to nie jest dobra wiadomość

Po raz pierwszy od dekady doszło do bezprecedensowego porozumienia w Radzie Dialogu Społecznego - zarówno związki zawodowe, jak i organizacje pracodawców jednomyślnie sprzeciwiły się rządowej propozycji zaledwie 3-procentowej podwyżki płac w budżetówce. Uchwała nr 139 RDS, przyjęta 14 lipca 2025 roku, to nie tylko wyraz wspólnego stanowiska wobec zbyt niskiego wzrostu wynagrodzeń, lecz także sygnał narastającego kryzysu w dialogu społecznym i zapowiedź otwartego sporu z rządem.

REKLAMA

Okulary za kierownicą: kiedy grozi mandat nawet w wysokości 500 zł? O tym musisz pamiętać

Kierowcy z wadami wzroku powinni zachować szczególną ostrożność. Mimo że jazda w okularach korekcyjnych wydaje się standardowa, w niektórych przypadkach może skutkować mandatem w wysokości nawet 500 zł. Wysokość kary zależy od kodów, które są wpisane w twoim prawie jazdy. Upewnij się, że znasz obowiązujące przepisy, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji.

Unia chce słuchać dzieci, zanim uchwali prawo. Nadchodzi rewolucja w legislacji?

Parlament Europejski chce wprowadzenia obowiązkowego testu praw dziecka dla wszystkich nowych przepisów wychodzących z Komisji Europejskiej. – Dzieci wiedzą, czego chcą, i potrafią to jasno powiedzieć – przekonuje Ewa Kopacz, wiceprzewodnicząca PE. Bezpieczeństwo w sieci, walka z mową nienawiści, edukacja o prawach i realna pomoc dla ofiar przemocy to tylko część postulatów najmłodszych obywateli UE. Unia słucha ich coraz uważniej – i właśnie to może całkowicie zmienić sposób, w jaki tworzone jest prawo w Europie. Czy nadchodzi era legislacji pisanej oczami dziecka?

REKLAMA