Nieobowiązkowe prace domowe - krzywda liczona w miliardach złotych. Kto poniesie odpowiedzialność za decyzje w edukacji?

REKLAMA
REKLAMA
Jeśli każde dziecko w Polsce straciło jeden rok edukacji przez wadliwe decyzje resortu, to nie mówimy o reformie, lecz o krzywdzie narodowej – wartej ponad 15 miliardów złotych. Waldemar Żurek zapowiada pozwy wobec sędziów, którzy – jego zdaniem – „nie są sędziami” i powinni odpowiadać własnym majątkiem. Wreszcie ktoś głośno mówi o osobistej odpowiedzialności za decyzje publiczne. Problem w tym, że pan Żurek patrzy jedynie tam, gdzie politycznie wygodnie. Jeśli naprawdę chcemy rozmawiać o odpowiedzialności za wyrządzanie krzywdy, to nie w sądach, lecz w Ministerstwie Edukacji trzeba jej szukać - pisze adwokat Grzegorz Prigan.
- Edukacja w ruinie – dosłownie
- Krzywda policzalna
- Bez diagnozy, bez skutków, bez odpowiedzialności
- Krzywda trwa dalej, ale można działać
- Wezwanie do odpowiedzialności i propozycje naprawcze
Edukacja w ruinie – dosłownie
Według danych Państwowego Instytutu Badań Edukacyjnych aż 90% nauczycieli uważa, że rozporządzenie wprowadzone przez minister Barbarę Nowacką likwidujące prace domowe wyrządziło krzywdę uczniom. 84% wskazuje na spadek motywacji do nauki, 81% – na utratę systematyczności, a 77% – na zanik samodzielności. To nie są opinie polityczne, lecz wyniki badań. Zniszczono podstawowe nawyki, które szkoła powinna budować: obowiązkowość, samodzielne myślenie i odpowiedzialność za własną pracę. Cofanie dzieci w rozwoju o rok w ciągu kilku miesięcy to nie reforma, lecz krzywda społeczna na skalę niespotykaną od dekad. Szkoła nie jest miejscem do testowania ideologii – to przestrzeń kształtująca przyszłych obywateli. Obywatel pozbawiony nawyku pracy własnej, zniechęcony i uzależniony od „pomocy systemu” to jednostka wychowana do zależności, a nie do wolności.
REKLAMA
REKLAMA
Krzywda policzalna
W Polsce do szkół podstawowych uczęszcza około 3,1 miliona uczniów. Załóżmy, że każdy rodzic uznał, że krzywda wyrządzona jego dziecku – utrata roku nauki, dezorganizacja rytmu dnia, demotywacja – jest warta symboliczne 5 000 zł. To nie odszkodowanie, lecz zadośćuczynienie za realne pogorszenie jakości edukacji, relacji rodzinnych i rozwoju dziecka.
3 100 000 × 5 000 zł = 15,5 miliarda złotych.
Tyle kosztowałby eksperyment minister Nowackiej, gdyby każde dziecko potraktowano jak obywatela, a nie obiekt politycznego testu. Gdyby ktoś uznał tę krzywdę za wartą 10 000 zł, odpowiedzialność państwa wyniosłaby ponad 31 miliardów złotych – więcej niż roczny budżet Ministerstwa Edukacji.
Bez diagnozy, bez skutków, bez odpowiedzialności
Reforma została wdrożona bez pilotażu, oceny skutków społecznych i konsultacji z nauczycielami czy psychologami. Każdy przedsiębiorca, który wprowadziłby podobną zmianę bez analizy ryzyka, odpowiadałby majątkiem. Tymczasem władza wykonawcza działa bezkarnie, na oczach milionów rodziców i nauczycieli. To naruszenie zdrowego rozsądku i zasady należytej staranności organu administracji publicznej. Artykuł 417¹ Kodeksu cywilnego jasno mówi: Skarb Państwa odpowiada za szkodę lub krzywdę wyrządzoną niezgodnym z prawem działaniem przy wykonywaniu władzy publicznej. W tym przypadku działanie to było rażąco niedbałe. Władza publiczna powinna chronić dobro wspólne, a nie eksperymentować na dzieciach. Reformowanie szkoły bez badania skutków to złamanie prawa i zaniedbanie moralnego obowiązku troski o przyszłość młodych ludzi.
Krzywda trwa dalej, ale można działać
Reforma trwa już ponad rok. Dzieci, które jeszcze niedawno odrabiały prace domowe z pomocą rodziców, dziś często nie potrafią samodzielnie zorganizować nauki. Rodzice, którzy próbowali wspierać szkołę, czują się bezradni wobec obecnego systemu. To nie eksperyment, lecz proces, który wymaga pilnej korekty. Nauczyciel nie może być jedynie animatorem, a uczeń tylko widzem. Szkoła musi uczyć aktywności i samodzielności. Potrzebna jest platforma dialogu między rodzicami, nauczycielami i władzami, by wypracować rozwiązania minimalizujące szkody i odbudowujące motywację do nauki.
REKLAMA
Wezwanie do odpowiedzialności i propozycje naprawcze
Najwyższy czas, by premier Rzeczypospolitej wziął sprawy w swoje ręce. Nie po to, by bronić kogokolwiek przed krytyką, lecz by zatrzymać wyrządzanie dalszej krzywdy. Albo pani minister Nowacka zostanie natychmiast zdymisjonowana, albo zostanie zobowiązana do zmiany wadliwego rozporządzenia i przywrócenia elementów systemu, które działały. Warto rozważyć także pilotażowe wdrożenia zmian z aktywnym udziałem środowisk edukacyjnych. Milczenie wobec oczywistej krzywdy dzieci to również współudział. To szansa na naukę z błędów i budowę edukacji na solidnych podstawach.
Jeden błędny wyrok sędziego może dotknąć jednostkę, ale jedna błędna decyzja ministra edukacji dotyka całe pokolenie. To nie szkoda – to krzywda narodowa. Państwo, które chce być poważne, musi umieć przepraszać za błędy i naprawiać je, zanim staną się nieodwracalne. Krzywda w edukacji nie kończy się na szkolnym korytarzu. Dojrzewa i zapuka za kilka lat do drzwi naszego wspólnego domu w postaci dorosłych, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie, podejmować decyzji ani brać za siebie odpowiedzialności. Wtedy nie wystarczy zmiana ministra – trzeba będzie zmienić pokolenie.
Grzegorz Prigan, adwokat
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA