Czy można kwestionować klauzule zmiennego oprocentowania bez podważania samego WIBOR-u?

REKLAMA
REKLAMA
Od miesięcy banki i ich pełnomocnicy powtarzają jak mantrę: „klauzuli zmiennego oprocentowania nie można podważać, bo odwołuje się ona do wskaźnika WIBOR, a ten jest chroniony prawem unijnym”. Brzmi poważnie. Brzmi jak argument ostateczny. Tyle że… to po prostu nieprawda.
- WIBOR to jedno, umowa to drugie
- Gdzie kryje się problem?
- Nie trzeba kwestionować całego WIBOR-u. Wystarczy wykazać wadliwość klauzuli w umowie
- Banki zasłaniają się Unią, bo boją się własnych błędów
- Konsekwencje dla kredytobiorców
- Zasłona dymna banków. Podsumowanie
WIBOR to jedno, umowa to drugie
Tak, wskaźniki referencyjne – w tym WIBOR – są objęte rozporządzeniem BMR i stanowią część unijnej infrastruktury finansowej. Ale czy to oznacza, że każda klauzula w umowie kredytowej, która odwołuje się do tego wskaźnika, jest święta i nietykalna? Absolutnie nie.
Prawo unijne reguluje sposób wyznaczania wskaźnika. Nie reguluje tego, jak banki wplatają go w umowy. A to jest kluczowa różnica.
REKLAMA
REKLAMA
Gdzie kryje się problem?
Klauzula zmiennego oprocentowania to nie jest magiczne zaklęcie „marża + WIBOR”. To konstrukcja prawna, która powinna:
- jasno określać kiedy i jak oprocentowanie ulega zmianie, z jakiego dnia następuje odczyt i tp.
- przewidywać, co się stanie w sytuacjach nadzwyczajnych – np. ujemny WIBOR,
- respektować art. 359 kodeksu cywilnego o odsetkach maksymalnych (który przy hipotekach na niski procent może działać przy spadkach stóp bo przy wzrostach nie chroni konsumenta),
- zapewniać konsumentowi przejrzystość i równowagę stron.
Jeśli tego nie ma – mamy do czynienia z klauzulą blankietową, niedookreśloną, często asymetryczną. A takie zapisy już wielokrotnie były eliminowane z umów przez sądy, bez względu na to, czy odnosiły się do WIBOR-u, LIBOR-u czy jakiegokolwiek innego wskaźnika.
Nie trzeba kwestionować całego WIBOR-u. Wystarczy wykazać wadliwość klauzuli w umowie
To jeden z największych mitów bankowych prawników: że aby obalić klauzulę oprocentowania, trzeba podważyć cały wskaźnik. Nie trzeba. Wystarczy wykazać, że sama konstrukcja klauzuli w umowie jest wadliwa.
Przykłady?
• Brak informacji, jak często następuje aktualizacja oprocentowania.
• Brak symetrii – bank zyskuje, klient ryzykuje.
• Brak zabezpieczenia na wypadek, gdy WIBOR spadnie poniżej zera (co już widzieliśmy w Europie).
• Oprocentowanie, które w praktyce może przekroczyć limit odsetek maksymalnych z art. 359 k.c.
To nie są drobiazgi. To fundamentalne wady konstrukcyjne.
Banki zasłaniają się Unią, bo boją się własnych błędów
Dlaczego więc banki tak mocno podkreślają rzekomą „nietykalność WIBOR-u”? Bo wiedzą, że jeśli dyskusja zejdzie z poziomu wskaźnika na poziom umowy, to nagle okazuje się, że tysiące kontraktów zostało skonstruowanych byle jak – z nieprecyzyjnymi, jednostronnymi klauzulami.
Łatwiej straszyć klienta Unią Europejską niż przyznać, że samemu popełniło się błędy w umowach.
REKLAMA
Konsekwencje dla kredytobiorców
Dla konsumenta oznacza to jedno:
• nie musi udowadniać, że WIBOR jest wadliwy;
• wystarczy wykazać, że klauzula w jego umowie nie spełnia wymogów przejrzystości i równości stron.
I tu pojawia się kluczowa puenta: ważność umowy kredytowej nie zależy od tego, czy WIBOR istnieje w umowie, tylko od tego, jak bank wpisał go do kontraktu.
Zasłona dymna banków. Podsumowanie
Narracja banków, że „klauzul oprocentowania nie można podważać, bo to byłby atak na prawo unijne”, jest niczym więcej jak sprytną zasłoną dymną. Prawda jest prostsza i dużo mniej wygodna dla sektora: klauzule mogą być wadliwe konstrukcyjnie, a wtedy pada cała umowa – bez względu na to, czy wskaźnik WIBOR istnieje, czy nie.
W starszych umowach warto też kwestionować samą stawkę WIBOR, która nie była ustalana w sposób transparentny i bez nadzoru. Na tym etapie może być trudniej zakwestionować sam wskaźnik, bo to wymaga już szczegółowej argumentacji i fachowej wiedzy. Więc argumentacje należy dostosować do daty umowy. I warto pamiętać nie każda umowa kredytowa odnosząca się do WIBOR posiada ten sam stopień wadliwości.
Krzysztof Szymański, ekonomista
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA