Spór o alimenty. 500+ różni resort pracy i sąd
Samotni rodzice, aby dostać pieniądze na dzieci, muszą mieć zasądzone alimenty – także wtedy, gdy starają się o wsparcie nie na pierwszego potomka, tylko na kolejnego. Choć wymóg ten zdążył już zakwestionować sąd, Ministerstwo Rodziny go podtrzymuje. Właśnie przesłało do gmin ostre zalecenie, by bezwzględnie się go trzymały
Polecamy: Psychologiczny GPS. Jak zadbać o siebie, stawiać zdrowe granice i tworzyć budujące relacje
reklama
reklama
Wciąż nie milkną echa wyroku, który zapadł 18 września br. przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym (WSA) w Warszawie w sprawie warunków przyznawania świadczenia wychowawczego samotnym rodzicom. Opisywane na łamach DGP orzeczenie (sygn. akt I SA/Wa 601/18) dotyczyło art. 8 ust. 2 ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1851 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem warunkiem otrzymania przez samotnego rodzica świadczenia wychowawczego na dziecko jest ustalenie na nie alimentów.
WSA w Warszawie, rozpatrując sprawę, w której rodzic nie otrzymał 500 zł z powodu niespełnienia tego wymogu, orzekł jednak, że przepis ten obowiązuje tylko wtedy, gdy chodzi o świadczenie na pierwsze dziecko. Jeśli matka lub ojciec wnioskują o wsparcie na drugiego (tak było w tym przypadku) lub kolejnego potomka, nie muszą dokumentować orzeczenia alimentów, bo wtedy 500+ przysługuje bez żadnych dodatkowych kryteriów.
W przypadku wsparcia na pierwsze dziecko, którego przyznanie zależy od kryterium dochodowego, warunek jest zrozumiały. Jednak 500+ na drugie i następne dzieci nie jest uzależnione od sytuacji materialnej rodziny. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że jeśli rodzic wnioskuje o pieniądze na kolejnego potomka, nie musi mieć orzeczenia o alimentach. Wtedy dofinansowanie przysługuje z automatu. Tyle że Ministerstwo Pracy nie zgadza się z wyrokiem i nie zamierza zmieniać swojego stanowiska. Z pisma przesłanego do gmin wynika, że tego samego oczekuje od samorządów. Po wyroku warszawskiego sądu były już wiceminister rodziny Bartosz Marczuk wskazywał, że analogiczne rozwiązanie obowiązuje od lat w systemie świadczeń rodzinnych. To, zdaniem ekspertów, błędne myślenie w kontekście dodatkowych pieniędzy na dzieci. Dlaczego? Świadczenia rodzinne są zawsze powiązane z dochodem, w przeciwieństwie do wsparcia rządowego wynikającego z 500+. – To zbieranie zbyt wielu informacji, szczególnie że nie mają żadnego prawnego znaczenia w kontekście rządowego programu pomocy na dzieci – tłumaczy Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Anty dyskryminacyjnego.