REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Budżet NFZ za 2021 na plusie, ale terminy leczenia nadal długie

Subskrybuj nas na Youtube
Dołącz do ekspertów Dołącz do grona ekspertów
Klara Klinger
Klara Klinger
Dziennik Gazeta Prawna
Największy polski dziennik prawno-gospodarczy
Terminy leczenia na NFZ nadal długie, pomimo pieniędzy w budżecie
Terminy leczenia na NFZ nadal długie, pomimo pieniędzy w budżecie
Reporter

REKLAMA

REKLAMA

Budżet NFZ w 2021 zakończył się saldem dodatnim – pozostało w nim 10 mld zł – tak wynika ze sprawozdania funduszu za 2021 r., do którego dotarł DGP. Płatnik zeszły rok zakończył z rekordowo wysoką kwotą na plusie. Głównym powodem jest brak wykorzystanych pieniędzy na… leczenie. Ale także i większy spływ składki zdrowotnej, niż pierwotnie zakładano

Budżet NFZ za 2021 na plusie

W 2021 r. NFZ planował, że może przeznaczyć na świadczenia 120 mld zł, ale ostatecznie wydał 112,5 mld zł, czyli o ponad 6 proc. mniej, niż zakładał. - Istotny wpływ na poziom uzyskanego przez Narodowy Funduszu Zdrowia wyniku finansowego za 2021 r. miało niepełne wykonanie planu kosztów świadczeń opieki zdrowotnej, tj. na poziomie 93,69 proc. wartości planowanej - informują autorzy „Rocznego sprawozdania z wykonania planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia na 2021 rok”. Wpływ na to ma także większy, niż planowano, spływ składki zdrowotnej z ZUS - aż o 2,5 mld zł.

REKLAMA

Budżet NFZ niewykorzystany, a liczba chorych wcale nie zmalała

REKLAMA

To o tyle zaskakujące, że w poprzednich latach nie było takich sytuacji: od 2003 r. wynik finansowy NFZ na koniec roku był albo na minusie, albo wynosił zaledwie kilkaset tysięcy złotych na plus. W rekordowych latach pułap niewykorzystanych pieniędzy sięgał 1,5 mld zł.

Czy to oznacza, że w poprzednim roku były mniejsze potrzeby zdrowotne? Eksperci podkreślają, że wręcz odwrotnie: po pierwszym pandemicznym roku zapotrzebowanie na pomoc medyczną wzrosło ze względu na gorszy stan zdrowia Polaków. Również w efekcie tego, że w 2020 r. radykalnie spadła liczba osób korzystających z opieki lekarskiej. W 2021 r. miano to odbudować. Ostatecznie, choć liczba pacjentów korzystających z systemu oraz liczba świadczeń wzrosły, to nie na tyle, żeby dobić do poziomu z 2019 r. (choć w 2019 r. budżet na leczenie nie przekraczał 100 mld zł).

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Budżet NFZ z saldem dodatnim, a kolejki do lekarzy wcale nie mniejsze

O potrzebach świadczą także statystyki, w tym liczba osób, które zapisały się do poradni specjalistycznych. NFZ podaje w swoim sprawozdaniu dane z pięciu najbardziej obleganych poradni, m.in. endokrynologicznej, diabetologicznej czy kardiologicznej.

REKLAMA

I tak dla przykładu do diabetologa czekało w 2019 r. 1,8 tys. osób zakwalifikowanych jako przypadki pilne, rok później było ich 1,4 tys., by w ostatnim roku zwiększyć się ponaddwukrotnie - do 3,4 tys. Tych, którzy byli zakwalifikowani do grupy osób, które nie spieszą się aż tak bardzo, czyli przypadkistabilne - było w roku 2019-40,4 tys., w trakcie pandemii spadło, by w ostatnim roku wynieść już 58,3 tys. osób. Według ekspertów to pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na pomoc specjalistyczną oraz jak zły jest stan zdrowia Polaków.

Żeby oddać sprawiedliwość: dane wskazują, że dużo więcej osób jest przyjmowanych u lekarza. Pozostając przy diabetologii, do poradni z tego obszaru średnio miesięcznie przyjmowano w 2019 r. w przypadku pilnych skierowań 10,8 tys. pacjentów, w 2020 r. - 7,9 tys., a w ostatnim roku ta liczba skoczyła do ponad 14 tys. przyjęć chorych w miesiącu. Być może to efekt tego, że NFZ finansuje bez limitu, czyli niezależnie od liczby przyjętych chorych i nie ma górnej granicy wydatków, jak to było wcześniej. Mimo to i tak w sumie do wszystkich poradni ambulatoryjnych przyjęto mniej pacjentów niż w przedpanedmicznym 2019 r., a kolejki były spore. „Mediana średniego rzeczywistego czasu oczekiwania do poradni endokrynologicznej dla kategorii medycznej «przypadek stabilny» wyniosła 136 dni, a do 75 proc. tych poradni nie przekroczyła 236 dni”. Choć brakuje limitu finansowania, a potrzeby są większe, specjaliści wykorzystali 92,5 proc. tego, co mogli. W NFZ zostało niewykorzystane 615 mln zł.

Brak lekarzy powodem małej liczby wizyt lekarskich

Jak już wielokrotnie analizowaliśmy w DGP, jednym z głównych problemów jest po prostu brak kadr. - To już nawet nie o pieniądze chodzi, bo nawet placówki niepubliczne mają kłopot ze znalezieniem pracowników. Coraz więcej osób odchodzi na emeryturę, a nie ma nowych - mówi Krzysztof Zaczek, dyrektor Szpitala Miejskiego Murcki w Katowicach. Jak dodaje, część osób odchodzi do poradni poza szpitalami, gdzie mogą pracować spokojniej, albo przechodzi na część etatu. Choć i wysokość pensji ma znaczenie. Sam NFZ przyznaje, że brakuje lekarzy określonej specjalności i wymienia których, np. neurochirurgii, ortodoncji, psychiatrii dziecięcej, gastroenterologii, endokrynologii, okulistyki zabiegowej. „Występują też sytuacje, że lekarze nie są zainteresowani zawieraniem umów z NFZ z uwagi na fakt, że na rynku prywatnym są znacznie lepiej wynagradzani” - piszą autorzy sprawozdania.

Również szpitale nie wykorzystały wszystkich pieniędzy, które mogły - w sumie w systemie zostało 3,6 mld zł, które były przeznaczone na ten cel.

Dyrektorzy mówią, że głównie dlatego, że nadal był problem covidowy - część szpitali nie uruchomiła oddziałów na pełnych obrotach, ale i pacjenci bali się przychodzić. Ale także - jak mówi dr hab. Adam Maciejczyk, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii - nie zawsze racjonalny sposób zarządzania, nadal wiele usług nie jest wycenianych przez NFZ. Jako przykład podaje np. opiekę nad pacjentem wychodzącym ze szpitala onkologicznego, który potrzebuje informacji, np. gdzie i o jakie wsparcie socjalne może się ubiegać. Szpital może taką pomoc zaoferować, jednak musi dołożyć z własnego budżetu, bo takiej usługi nie rozliczy z funduszem. Najlepiej poradziły sobie POZ, które wykorzystały ponad 98 proc. środków, które im przysługiwały - tutaj jednak pieniądze idą za pacjentem niezależnie od tego, czy przyjdzie, czy nie przyjdzie do lekarza - tak działa stawka kapitacyjna, z której finansowani są lekarze rodzinni.

Jak NFZ tłumaczy paradoks polegający na tym, że choć pieniądze są zwracane, to nadal są kolejki i problemy z dostaniem się do lekarza?

Powody ograniczeń liczby wizyt dla pacjentów

Autorzy sprawozdania wyliczają, że wśród najczęstszych przyczyn ograniczonej dostępności do świadczeń - niezależnych od pandemii COVID-19 - można wyróżnić: więcej chętnych, starzenie się społeczeństwa (co oznacza więcej schorowanych osób). Powodem - według ekspertów funduszu - jest także zła organizacja systemu: zbyt wielu pacjentów pozostaje pod opieką poradni specjalistycznych dłużej, niż wskazywałyby na to postęp choroby lub dynamika procesu chorobowego, przez co osoby kontynuujące leczenie blokują miejsca dla kolejnych. Jak wyliczają, długoletnie przebywanie pod opieką specjalisty zdiagnozowanych pacjentów widoczne jest m.in. na przykładzie świadczeń z zakresu endokrynologii, kardiologii.

Winni są także sami pacjenci, którzy niechętnie oddają się pod opiekę lekarza POZ. Wielu pacjentów chorych przewlekle wybiera stałe wizyty u specjalisty, mimo że stan zdrowia nie wskazuje na taką konieczność. Oraz lekarze rodzinni, którzy nie przejmują opieki nad takimi chorymi oraz także zbyt często kierują do specjalisty jako przypadek pilny.

Wśród powodów wymieniane przez NFZ są też… finanse, czyli niewystarczające nakłady na świadczenia opieki zdrowotnej, niepozwalające na zrównoważenie popytu na usługi. Eksperci wskazują, że ten rok pokazał, że nie tylko pieniądze mają znaczenie - nie zostały wykorzystane, a kolejki pozostały.

Zapisz się na newsletter
Najlepsze artykuły, najpoczytniejsze tematy, zmiany w prawie i porady. Skoncentrowana dawka wiadomości z różnych kategorii: prawo, księgowość, kadry, biznes, nieruchomości, pieniądze, edukacja. Zapisz się na nasz newsletter i bądź zawsze na czasie.
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

REKLAMA

Prawo
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Rząd odpowiada na wysokie ceny energii! Nie boi się weta prezydenta Nawrockiego

Rząd w najbliższy wtorek zajmie się ustawą, która ma zagwarantować utrzymanie cen energii na dotychczasowym poziomie – zapowiedział minister energii Miłosz Motyka. Dodał, że od stycznia 2026 r. możliwe będzie odejście od mrożenia cen energii.

Prawo jazdy kat. B od 17 roku życia, za jazdę po zatrzymaniu prawka – ponowny egzamin i obowiązkowe kaski dla rowerzystów i użytkowników hulajnóg elektrycznych. Rząd zmienia przepisy prawa o ruchu drogowym

Większa mobilność osób młodych, czyli prawo jazdy kat. B od 17 roku życia, cofnięcie uprawnień do kierowania pojazdami w przypadku prowadzenia samochodu po zatrzymaniu prawa jazdy oraz obowiązkowe kaski dla dzieci do 16 roku życia, poruszających się rowerem lub hulajnogą elektryczną. To najważniejsze założenia nowego projektu ustawy o zmianie prawa o ruchu drogowym autorstwa rządu.

Sąd w Warszawie pyta TSUE o WIBOR. Czy bank jasno informował konsumentów o ryzyku i zasadach ustalania zmiennego oprocentowania kredytu? Komentarz radcy prawnego

W dniu 30 czerwca 2025 roku, Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie wydał postanowienie w sprawie II C 1440/24, w którym sformułował pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczące wskaźnika WIBOR. Uzasadnienie tego postanowienia komentuje dla infor.pl Beata Strzyżowska, radca prawny, której Kancelaria reprezentuje kredytobiorców w tej sprawie.

Młodsi i bardziej zadłużeni – multidłużnicy w Polsce

Profil polskiego multidłużnika wyraźnie się zmienia. Coraz większą część tej grupy stanowią młodsi konsumenci, a udział kobiet systematycznie maleje. W ciągu trzech lat udział osób w wieku 18–25 lat wzrósł sześciokrotnie, a w grupie 26–35 lat o ponad 7 pkt proc. Mężczyźni nie tylko stanowią większość, lecz także odpowiadają za coraz większą część zadłużenia. Szczegóły analizy poniżej.

REKLAMA

Przepada świadczenie wspierające. Umierają kolejne osoby niepełnosprawne. Co na to sądy?

Wszyscy wiemy, że przyznawanie świadczenie wspierającego obciąża przewlekłość. Okres oczekiwanie na przyznanie punktów w ramach poziomu potrzeby wsparcia wynosi w skrajnych przypadkach rok. Na punkty czekają osoby niepełnosprawne w tak poważnych stanach (i sędziwym wieku), że część z nich umiera. Ostrzegano przed takimi sytuacjami jeszcze przed wprowadzeniem świadczenia wspierającego. Niestety te obawy się spełniły. W efekcie rodziny osób zmarłych idą do sądu bo świadczenie wspierające ... przepada. Przykład takiej sytuacji poniżej.

Młodzi Polacy w trybie oszczędzania. Najczęściej od 20 do 60 proc. towarów kupują w promocjach [RAPORT]

Jak wynika z najnowszego raportu rynkowego, Polacy w wieku 18-25 lat najczęściej robią od 20% do 40% codziennych zakupów w promocjach – 32,5%. Głównie dotyczy to osób z dochodami w przedziale 3000-4999 zł, ze średnim wykształceniem i z mniejszych miejscowości. Z kolei 26,5% młodych konsumentów kupuje na co dzień od 40% do 60% podstawowych produktów w promocjach. Szczegóły poniżej wraz z omówieniem wyników raportu.

Zasiłek z MOPS? Tak, ale pamiętaj o wywiadzie środowiskowym

Osoby ubiegające się o świadczenia z pomocy społecznej często zapominają o ważnej roli, jaką odgrywa rodzinny wywiad środowiskowy. Jest to podstawowe narzędzie, które pozwala na ocenę sytuacji majątkowej i rodzinnej. Kto i gdzie przeprowadza taki wywiad? Czy jest on obowiązkowy?

MOPS od 10 lat naruszają prawo wbrew TK. Nie ma limitu 18 lat przy świadczeniu pielęgnacyjnym (starym) [osoba niepełnosprawna, stopień znaczny)

Nieufność staruszki z demencją (osoba niepełnosprawna, stopień znaczny) jest dodatkowym argumentem dla przyznania świadczenia pielęgnacyjnego. Bo staruszka ufa tylko swojej córce. I nie może wykonywać czynności opiekuńczych nikt inny. To ciekawostka z omówionego w artykule wyroku sądu. Wyrok ten pokazuje jednak stały problem z MOPS - urzędnicy wiedzą o tym, że nie ma limitu wieku (18 lat dla osoby nieuczącej się) przy świadczeniu pielęgnacyjnym (jako data powstania niepełnosprawności. Ale wciąż ten limit stosują. To karygodne. Bo wynika to w mojej ocenie z obawy, że wojewoda odbierze gminom pieniądze na świadczenie pielęgnacyjne albo RIO zarzucą gminie naruszenie zasad gospodarki środkami publicznymi - bo przepisy wciąż mówią o limicie 18 lat, a to że limit nie obowiązuje wynika z wyroku TK, którego Sejm nigdy nie przełożył na nowelizację przepisów

REKLAMA

Kłopoty ze skargą na MOPS za odebrany zasiłek pielęgnacyjny 215,84 zł. Tylko ePUAP albo papierowy dokument

W przepisach jest pułapka. Jeżeli spierasz się o zasiłek pielęgnacyjny (215,84 zł) z MOPS to nie można obecnie wnosić elektronicznie pism do sądu z nowym systemem e-Doręczenia. Będzie to możliwe dopiero od 2029 r. (o czym informują przepisy przejściowe, które łatwo przegapić). Można skorzystać z ePUAP. I tak wniesioną skargę na decyzję MOPS sąd przyjmie. Przez e-Doręczenia to się nie uda. W artykule przykład utraconego w ten sposób zasiłku pielęgnacyjnego. Na dziś najbezpieczniejszym prawnie sposobem wniesienia skargi na MOPS (i SKO) w sprawie zasiłku pielęgnacyjnego jest po prosty tradycyjna "papierowa" skarga.

1,1 mln osób dostanie czternastą emeryturę wcześniej. Ale nie każdy dostanie 1558,81 zł na rękę

Zakład Ubezpieczeń Społecznych kontynuuje wypłatę czternastych emerytur. Jeszcze przed najbliższym weekendem (do piątku 5 września 2025 r.) przelew na konto i przekaz pocztowy otrzyma prawie 1 mln 136 tys. osób. To emeryci i renciści, którym ZUS ustalił termin płatności głównego świadczenia na 6 dzień miesiąca.

REKLAMA