Niepełnosprawni się dostosowali. Szkolą się, aby symulować większą niepełnosprawność tak, aby wypełnić wymogi chorych przepisów

REKLAMA
REKLAMA
Do redakcji Infor.pl stale trafiają listy osób niepełnosprawnych podnoszących problem patologii związanych z coraz większym znaczeniem niesamodzielności w systemie pomocy osobom niepełnosprawnym. Powoduje to uznawanie za samodzielne (np. dlatego, że mają dwie sprawne ręce i mogą sobie zrobić herbatę) osób niepełnosprawnych ze stopniem znacznym. Samo orzeczenie o niepełnosprawności (w tym powołany stopień znaczny) nic nie znaczy (w praktyce) przy świadczeniu wspierającym czy dodatku dopełniającym (i przyszłym dodatku do renty z tytułu niezdolności do pracy, o ile politycy dotrzymają obietnic i go uchwalą). System wspierania niepełnosprawności przesunął się w kierunku testów samodzielności. W efekcie niewidoma, która otworzy samodzielnie drzwi w swoim mieszkaniu jest traktowana jako osoba niepełnosprawna z poważną dysfunkcją ciała (wzrok), ale całkiem samodzielnie sobie radząca w życiu. Na tyle samodzielnie, aby nie dostać 70 punktów dla świadczenia wspierającego albo dodatku dopełniającego. Osoby niepełnosprawne martwią się, że ich wsparciem będzie tylko renta, a ci bardziej pesymistyczni myślą "Jak poradzić sobie na zasiłku pielęgnacyjnym 215,84 zł i zasiłkach z MOPS".
W liście prezentowanym Państwu w tym artykule nasza czytelniczka stawia następujące tezy:
REKLAMA
REKLAMA
TEZA 1) Pojęcie "niepełnosprawność znaczna" jest zbyt pojemne - powinno być stopniowalne. Inna jest sytuacja osoby sparaliżowanej, inna niewidomej;
TEZA 2) Stopień znaczny to określenie z gumy, które musi pomieścić wszystkich. ZUS teoretycznie ma rozwiązanie, w postaci orzeczenia o niezdolności do samodzielnej egzystencji;
TEZA 3)
REKLAMA
"Dzień dobry!
Od dłuższego czasu śledzę Pańskie artykuły na temat świadczeń dla osób niepełnosprawnych i wszelkich problemów z tym związanych. Przyznaję, że brakuje mi bardzo szerszej dyskusji o czymś, co większości ludzi umyka, czy też wydaje się po prostu nieistotne, a w samym środowisku osób niepełnosprawnych jest kwestią - z różnych przyczyn - niemalże nie do poruszenia. Mam tu namyśli bardzo szeroki zakres tego, co określa się mianem znacznego stopnia niepełnosprawności, czy też, zgodnie z terminologią orzeczników ZUS:
1) niezdolności do pracy oraz
2) niezdolności do samodzielnej egzystencji.
Pozwolę sobie przybliżyć problem na własnym przykładzie.
Jestem niepełnosprawna „tylko” na jedną niepełnosprawność
Jestem osobą od urodzenia niewidomą, bez żadnych innych niepełnosprawności. Powiatowy Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności przyznał mi bez żadnych wątpliwości znaczny stopień niepełnosprawności, ostatnio już na stałe. Absolutnie można się z tym zgodzić. Brak możliwości korzystania z jednego ze zmysłów istotnie jest znaczną niepełnosprawnością.
Ja jednak mogę chodzić – jak zakwalifikować osobę niepełnosprawną przykutą do łóżka?
Z drugiej strony jak w takim razie określić niepełnosprawność osób, które nie są w stanie wstać z łóżka i, z którymi nie ma kontaktu, żeby w pełni oddać ich nieporównanie większy zakres potrzeby wsparcia?
W każdym razie na tym etapie nie jest to jeszcze tak problematyczne. Przywykliśmy do tego, że ten stopień znaczny to określenie z gumy, które musi pomieścić wszystkich. ZUS teoretycznie ma rozwiązanie, w postaci orzeczenia o niezdolności do samodzielnej egzystencji. W praktyce wygląda to tak, że niezdolne do samodzielnej egzystencji są osoby pracujące, z własnymi rodzinami, bardzo dobrze zrehabilitowane, które owszem, wymagają wsparcia, mają dużo mniejsze szanse na rynku pracy, ale do niezdolności do samodzielnej egzystencji na szczęście im daleko. Zakrawa to na absurd i rodzi problemy, co do których panuje swego rodzaju zmowa milczenia. Jedynie od czasu do czasu gdzieś w mediach społecznościowych ukazuje się post o niepełnosprawnych rodzicach, którym szpital nie chce oddać pod opiekę ich własnego dziecka, które właśnie przyszło na świat. I w świetle prawa jest to niestety w pełni zrozumiałe, choć dla rodziców bardzo krzywdzące. Bo skoro są niezdolni do samodzielnej egzystencji, nie będą w stanie zaopiekować się dzieckiem. Podobnie postępują pracodawcy wobec kandydatów z takimi orzeczeniami, często od razu odrzucając ich jako potencjalnie problematycznych. Takich przykładów można by zebrać całkiem sporo. Trudno przewidzieć konsekwencje traktowania tego zapisu dosłownie, co już się zdarza, ale moim zdaniem jest to dość niebezpieczna furtka prawna, z której istnienia wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Dopóki boleśnie się o tym nie przekonają.
Niezdolność do samodzielnej egzystencji jest kryterium koniecznym do uzyskania choćby dodatku dopełniającego, który jest potrzebny wszystkim rencistom socjalnym, bo przeżycie za 1700 złotych miesięcznie po prostu nie jest możliwe
Należałoby więc pozostawić taki zapis w orzeczeniu dla osób faktycznie wymagających stałej opieki. Rzecz jednak w tym, że niezdolność do samodzielnej egzystencji jest kryterium koniecznym do uzyskania choćby dodatku dopełniającego, który jest potrzebny wszystkim rencistom socjalnym, bo przeżycie za 1700 złotych miesięcznie po prostu nie jest możliwe. Ja akurat mam to szczęście, że pracuję i mogę sobie pozwolić na moralne dylematy, na zastanawianie się, czy składać wniosek, czy nie; koszty życia z niepełnosprawnością zawsze będą wyższe, a przy obecnej "otwartości" rynku pracy na zatrudnianie osób niepełnosprawnych i pułapce rentowej bardzo trudno osiągnąć dochód, przy którym można by, kolokwialnie mówiąc, machnąć ręką na świadczenia od państwa. Niemniej mogę sobie na to pozwolić zdecydowanie bardziej, niż rencista socjalny z orzeczoną niezdolnością do pracy, który rzeczywiście tej pracy nie ma.
Co proponuje ZUS?
Zostaliśmy pozostawieni z niczym, bez perspektywy na zmianę. ZUS na swojej stronie pisze: "Jeśli jesteś osobą całkowicie niezdolną do pracy i nie masz orzeczenia o niezdolności do samodzielnej egzystencji – złóż wniosek o dodatek dopełniający".
I dalej: "Jeśli masz prawo do renty socjalnej i na 1 stycznia 2025 r. nie masz orzeczonej niezdolności do samodzielnej egzystencji, dodatek dopełniający będzie Ci przysługiwał, gdy złożysz odpowiedni wniosek i otrzymasz orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji".
Osoba niewidoma, bez sprzężonych niepełnosprawności, nie ma żadnych podstaw, żeby się o takie orzeczenie ubiegać, a wsparcia również potrzebuje
Tyle, że osoba niewidoma, bez sprzężonych niepełnosprawności, nie ma żadnych podstaw, żeby się o takie orzeczenie ubiegać, a wsparcia również potrzebuje.
Zostaliśmy więc pozostawieni może nie z niczym, lecz z wyraźną sugestią, że już zaczyna nosić znamiona obłędu, w kontekście tego ile się mówi o rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych. Obecny system wprost zniechęca do samodzielności, a chyba nie tak to powinno wyglądać.
Z poważaniem
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA



